Janusza Palikota zapytaliśmy o śledztwo prokuratury ws. Buntu Finansowego, plany spłaty wierzycieli i przyczyny problemów finansowych Grupy Tenczynek. Biznesmen opowiedział nam też o współpracy z Kubą Wojewódzkim i liczbie osób, które zainwestowały w jego biznes.
O sytuację w spółkach wchodzących w skład Grupy Tenczynek postanowiliśmy zapytać Janusza Palikota. Nasza rozmowa odbyła się 10 listopada i dotyczyła przyczyn kryzysu oraz dalszych planów względem obligatariuszy, wierzycieli i inwestorów Manufaktury Piwa Wódki i Wina oraz pożyczkodawców Tenczynek Dystrybucja i Alembik Polska.
Kłopoty biznesów Janusza Palikota – nasze teksty
Wierzyciele Manufaktury poszli na układ z Palikotem. Niepewna przyszłość Tenczynek Dystrybucja
Wierzyciele Palikota zabierają głos. “To oszustwo gorsze od Amber Gold
Prokuratura sprawdza pożyczki Palikota. Bunt finansowy i bunt inwestorów
Palikot tłumaczy się wierzycielom. Zastawił dom, w którym mieszka
Spółka Palikota i Wojewódzkiego przedstawiła plan spłaty długów. Jednym gotówka, drugim akcje
Zysk netto i gigantyczne pożyczki. Spółka Palikota pokazała zaległe sprawozdanie
Raport ze spółki Palikota. Manufaktura Piwa Wódki i Wina ma milionowe długi i chwilówkę na 240% rocznie
Inwestor złożył wniosek o upadłość spółek Palikota. Manufaktura Piwa Wódki i Wina chce ochrony przed wierzycielami
Kryzys w spółce Palikota. Czarne chmury nad Manufakturą Piwa Wódki i Wina
Michał Misiura: Kiedy zrozumiał pan, że sytuacja spółki jest trudna i może mieć problemy z uregulowaniem zobowiązań?
Janusz Palikot: Zdaję sobie sprawę z powagi tego pytania i kwestii prawidłowego rozpoznania sytuacji przez zarząd. W zeszłym roku prowadziliśmy bardzo zaawansowane rozmowy z CVC Capital. Do lutego myśleliśmy, że uda nam się ich pozyskać. Później rozmawialiśmy z kolejnymi dwoma podmiotami, po drodze pojawiła się awantura z Janem Śpiewakiem i prokuraturą. Przez to nie doszło do podpisania umów. Później zaczęliśmy negocjacje z amerykańskimi funduszami, które dopiero teraz skutkują jakimiś ustaleniami.
Razem z zarządem mieliśmy przez cały czas poczucie, że mamy w zasięgu ręki bardzo dużą inwestycję rzędu 50 mln lub więcej. Ja byłem do końca przekonany, że inwestor się pojawi. Były listy intencyjne, różne dokumenty, które uprawniały nas do sądzenia, że rozmowy zakończą się sukcesem, ale złożenie wniosku o upadłość przez jednego z wierzycieli sprawiło, że nie było innego wyjścia. Trzeba było zrobić tę restrukturyzację, bo to wystraszyło wszystkich potencjalnych inwestorów.
MM: Tym wierzycielem, który złożył wniosek o niewypłacalność, był Vortune Equity Group, tak?
JP: Tak.
MM: To była spółka, która uczestniczyła w zbiórkach Manufaktury?
JP: Tak, korzystaliśmy z pośrednictwa w naszych akcjach pożyczkowych. W Buncie Finansowym i Inwestycjach Palikota.
MM: Podczas jednego z webinarów wspominał Pan, że VEG pobierał od 25 do 40% prowizji.
JP: Użyłem niefortunnego sformułowania, mówiąc o prowizji. W rzeczywistości to były różne koszty, odsetki od produktów finansowych oraz tzw. kickery, czyli dodatkowy dochód związany z uzyskaniem pewnego stopnia rozwoju przez spółkę, którą się finansuje. Tak więc koszty Manufaktury i Tenczynek Dystrybucja wynosiły od 25 do 40% od przeprowadzonych zbiórek i były właśnie funkcją tych kilku składników: prowizji, odsetek, kickera. Łącznie jako grupa spółek w ciągu tych trzech lat wypłaciliśmy inwestorom dwadzieścia kilka milionów różnego rodzaju świadczeń i zwrotów.
MM: Podczas jednego z webinarów mówił Pan, że w zarządzie i nadzorze Manufaktury zasiadały dwie osoby związane z VEG. Dlaczego spółka złożyła wniosek o upadłość w momencie, gdy pozyskanie inwestora było blisko?
JP: Proszę pamiętać, że trwała duża nagonka na nas i ona zdecydowanie wpływała na ocenę dalszych działań, przez to też nie doszło do inwestycji podmiotów, z którymi były prowadzone zaawansowane rozmowy.
MM: Jeśli chodzi o działania marketingowe, bardzo aktywnie angażował się w nie kiedyś Kuba Wojewódzki. Czy dalej bierze udział w działalności spółek i zamierza je wspierać?
JP: Tak, Marek Maślanka rozmawia z nim właśnie na ten temat. Oczywiście on czekał na zakończenie głosowania i trzeba powiedzieć uczciwie, bo to nie jest też z mojej strony żadna kokieteria, że on się tymi sprawami dotyczącymi finansowania nie zajmował. W związku z tym odsunął się na bok, gdy zaczęły się problemy i miał do tego prawo. Myślę, że temat dalszej współpracy między nami wróci dużo intensywniej w najbliższych tygodniach.
MM: Pożyczkodawcy zagłosowali za przyjęciem układu w Manufakturze. Kiedy spodziewa się Pan jego zatwierdzenia przez sąd?
JP: To zależy od ilości zastrzeżeń, które mogą wnieść wierzyciele, którzy głosowali przeciwko. Nie było ich wielu, ale jednak, więc mogą pojawić się wątpliwości. Sąd teoretycznie powinien rozpatrzyć sprawozdanie nadzorcy w ciągu 30 dni, a później układ wchodzi w życie. Jeśli okaże się, że są odwołania, sprawa może trwać znów kolejne kilka miesięcy. Niektóre postępowania restrukturyzacyjne potrafią trwać rok. Bardzo trudno jest funkcjonować w takim zawieszeniu.
MM: Co planuje więc spółka?
JP: Chcemy podpisać różne kontrakty, ale nasi partnerzy oczekują stabilizacji. Żeby spacyfikować obawy i pójść naprawdę do przodu, postanowiliśmy (to zresztą część naszego planu restrukturyzacyjnego) wydzierżawić zorganizowaną część przedsiębiorstwa Kraftowym Alkoholom Marka Maślanki, czyli głównemu inwestorowi, który pomagał nam w okresie postępowania układowego.
Za parę dni podpiszemy umowę, która przez czynsz dzierżawy zapewni nam finansowanie produkcji i marketingu oraz pomoże spłacić zaległości wobec pracowników. To rozwiązanie ma nas zabezpieczyć przed ewentualnym długim okresem postępowań w sądach. Pozwoli też skończyć w nadchodzących tygodniach inwestycje, takie jak linie do produkcji wódki i dealkoholizacji.
Część inwestorów uzależnia dofinansowanie nas od zatwierdzenia umowy przez sąd, natomiast my nie możemy tyle czekać. Wydzierżawiamy, mamy zapewnione przez to finansowanie PZU i czekamy na dobre wieści, ale to nie zatrzyma nas w rozwoju.
MM: Ogłaszał Pan, że w spółkę mają zainwestować dwa duże podmioty. O kim mowa i jak przebiegają negocjacje?
JP: Mamy dwa amerykańskie fundusze po wstępnym due diligence, które zrobił nasz agent reprezentujący nas w Stanach Zjednoczonych. To bardzo duże miliardowe firmy. Dla nich warunkiem poza tym, że układ ma przejść, jest podpisanie kilku umów dystrybucyjnych.
Właśnie podpisaliśmy taką umowę z Selgrosem. Finiszujemy też z trzema innymi firmami z pierwszej dziesiątki dystrybutorów w Polsce. Oni też czekali na zatwierdzenie układu. W ciągu następnego tygodnia zakładam, że podpiszemy z nimi umowy i poinformujemy o tym opinię publiczną oraz wspomniane fundusze.
Pozyskanie od nich pieniędzy potrwa pewnie jakiś czas, bo mówimy teraz o kwocie w granicach 50 mln dolarów. Przy tego typu sytuacjach, w jakich znalazła się nasza spółka, będzie potrzebne zrobienie dodatkowych audytów, przynajmniej tych dokumentów prawnych, które teraz są podpisywane.
Myślę, że to jest perspektywa pierwszego kwartału przyszłego roku, kiedy one wejdą. To byłby oczywiście dla nas duży skok, bo pozwoliłby nam wejść na rynek amerykański i rozbudować całą naszą nogę dystrybucji międzynarodowej, także w Europie. Da nam też komfort potrzebny do prowadzenia działalności w Polsce. To duże środki na poziomie, który odpowiada, a nawet przewyższa nasze zadłużenie, a więc to zasadniczy zwrot.
MM: Co dalej ze spółką Tenczynek Dystrybucja. Jakie są plany odnośnie do jej wierzycieli?
JP: Układ nie przeszedł. Głosy w Tenczynek Dystrybucja rozłożyły się mniej więcej 60% do 40%. Wydawałoby się, że tutaj nie da się już nic zrobić, ale dosłownie w ostatnich dwóch dniach głosowania prowadziliśmy bardzo intensywne rozmowy z grupą wierzycieli Buntu Finansowego. Ponieważ to było dużo osób, ponad 100, niestety technicznie nie dało się opracować od razu nowego porozumienia, ale jest ustalenie, że przedstawimy tzw. przyspieszone postępowanie układowe.
MM: Na czym miałoby polegać?
Za miesiąc skończy się ochrona prawna wierzycieli, którą daje PZU. W związku z tym złożymy w dodatkowym trybie tak zwane przyspieszone postępowanie układowe, które jest zbliżone do poprzedniego, aczkolwiek różni się tym, że wymusza większy nadzór sądowy. Na końcu tej procedury po weryfikacji wszystkich założeń zarząd Tenczyńskiej Dystrybucji, czyli Przemek Bobrowicz, składa ponownie wniosek o układ.
Tutaj jest jeden szkopuł, który polega na tym, że będę podpisywał z pozycji Manufaktury w ciągu najbliższych 2-3 tygodni umowy z kolejnymi dystrybutorami, żeby mieć to zarówno dla Kraftowych Alkoholi, jak i potencjalnych amerykańskich inwestorów. Nie wiem, czy ktoś będzie chciał ze mną podpisywać umowy jako z Tenczyńską Dystrybucją w sytuacji, gdy mamy nierozstrzygniętą sprawę i jeszcze kilka miesięcy zwłoki.
Więc jest ten znak zapytania, trzeba uczciwe powiedzieć, i to się – powiedzmy – w ciągu miesiąca, półtora, no na pewno do końca roku, wyklaruje, czy będzie to nowa propozycja układu, czy jednak jakieś inne propozycje restrukturyzacyjne związane z przejęciem części wierzytelności przez inwestorów.
MM: Jeśli już jesteśmy przy Tenczynku Dystrybucji, pojawiły się doniesienia, że w sprawie jej akcji pożyczkowej Bunt Finansowy toczy się postępowanie prokuratury. Czy ma Pan jakieś informacje w tej sprawie?
No rzeczywiście jakieś informacje do nas trafiają. Zleciliśmy analizy sprawy naszemu mecenasowi Jackowi Dubois. Mam takie wrażenie, wychodzące z mediów społecznościowych, że prokurator jest nastawiony w taki sposób, że jemu bardziej zależy na aferze i upadłości spółki niż na odzyskaniu tych inwestycji przez inwestorów.
Prokurator powiedział ponoć, że jemu jest wszystko jedno, czy inwestorzy uzyskają 3, czy 30%. Ważne, żeby doszło do ukarania mnie czy tam innych osób odpowiedzialnych za tę sytuację. Ja zamierzam sam w przyszłym tygodniu zaproponować prokuraturze na podstawie tych informacji od wierzycieli, żeby mnie przesłuchała. Jeżeli to oczywiście dotyczy mnie.
Zamierzam w ogóle wysłać materiał szeroko prezentujący te wątki, które rzekomo są badane. Byłoby najgorszym, co może się stać, żeby teraz w wyniku jakiejś nieprzemyślanej, motywowanej politycznie czy jakoś innymi motywami prokuratury sprawie, znów mielibyśmy kryzys, zamiast sprzedawać towary i musieli tłumaczyć się z jakichś zarzutów.
MM: Czego dotyczą zarzuty?
JP: Wie pan, one wcześniej pojawiały się już w przestrzeni publicznej wielokrotnie. To właściwie dotyczy bardziej Buntu Finansowego, czyli Tenczyńskiej Dystrybucji, niż Manufaktury. Chodzi o to, czy środki były właściwie wykorzystane, czy były podstawy do przeprowadzenia takiej zbiórki, czy sytuacja i analizy uprawniały spółkę do podjęcia takich zobowiązań, czy marki, które były zabezpieczeniem tych pożyczek, były właściwie wycenione.
Ja oczywiście nie mam problemu z tym, że ktoś zadaje tego typu pytania. Jeśli chodzi o wycenę marek, robiła to światowej sławy firma Grant Thornton. Ja chętnie przedstawię tutaj dokumenty i powiem, dlaczego przyjęliśmy takie, a nie inne założenia.
Kwestionować można, pytać można, nie mam z tym żadnego problemu, natomiast chcę, żeby to się odbyło nie w intencji, że chcemy za wszelką cenę coś udowodnić, tylko trzeba zadbać o interes społeczny tego przedsięwzięcia. Przecież to jest kwestia liczby ludzi, ilości środków, liczby miejsc pracy.
MM: Wie pan dokładnie, ile osób zainwestowało w pana biznes w ramach wszystkich spółek, akcji pożyczkowych i emisji?
JP: Tak, to jest około 10 tysięcy ludzi.
MM: I o jakiej kwocie mowa?
JP: Nie licząc spółek powiązanych, czyli np. akcji, które robiła Manufaktura w inne spółce, to jest kwota powyżej 200 mln złotych.
MM: Jak zostały rozdysponowane te pieniądze?
No różnie, jeśli spojrzymy np. na spółkę Tenczynek Bezalkoholowe, to zakupiliśmy tam urządzenie do dealkoholizacji. Te wydatki przekroczyły kwotę zbiórki, która wyniosła tam te skromne 4,5 mln złotych. Jeśli chodzi o Tenczyńską Okowitę, to zrobiśmy Taprooom, zrobiliśmy alembiki i ogromną ilość beczek, którym kończy się właśnie okres przechowywania i będą w przyszłym kwartale wydawane inwestorom. Zrobiliśmy też całą masę produktów w przypadku Tenczyńskiej Okowity i Alembik Polska. Inne spółki to z kolei różnego rodzaju nakłady sprzedażowe. Poza tym myśmy zrobili 70 mln złotych capexu, jeśli chodzi wymianę, remont czy zakup nowych urządzeń, takich jak linia do wódki, maszyna do dealkoholizacji czy właśnie alembiki.
To bardzo szeroki program, myśmy z grubsza taką informację na co poszło to 200 mln, zamieścili parę tygodni temu na stronie Manufaktury. Środki służyły finansowaniu działalności, ale zawsze były wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem. Oczywiście przez te wszystkie lata spółka inwestowała nie tylko w środki trwałe, ale też w PR, komunikację, brandy, reklamę, samo utrzymanie firm, które momentami były dochodowe, ale przynosiły także straty.
MM: Zatrzymajmy się przy emisji. Czy są jakieś plany co do osób, które kupiły akcje Manufaktury, licząc na jej debiut?
Warunki dla tych inwestorów są najtrudniejsze, ale takie jest niestety prawo układowe. Ono preferuje wierzycieli, ludzi, którzy mają weksle, pożyczki czy obligacje, a kapitał to kapitał – ludzie ryzykowali, wiedząc, że giełda może nas nie dopuścić. O ryzyku wiedzieli też ci pierwsi, którzy pomagali nam tworzyć ten biznes i jest jak jest, na to niestety nic nie poradzę.
W związku z tym rozliczenie z nimi jest niestety tak samo, jak w przypadku moim czy też innych inwestorów z 2018 roku, czy też z początków istnienia spółki. Spółka spłaci im ten kapitał w momencie zamknięcia operacji z Kraftowymi Alkoholami, czyli mniej więcej za pięć lat. Może okazać się jednak, że dzięki wejściu tych amerykańskich funduszy, dojdzie do przyspieszonego scenariusza i wejdziemy na giełdę w ciągu 2-3 lat.
MM: Na ile spółka jest wyceniana w tym momencie?
JP: Wie pan, nadzorca układu zrobił dwie wyceny, jedną wyprzedażową i ona wyszła w granicach 50-70 mln. Z kolei jak się patrzy na prognozę wyników i wartości EBITDA w ciągu kolejnych 5 lat, to mamy tam dwa warianty w planie restrukturyzacyjnym. Pierwszy tzw. podstawowy oraz drugi rozwojowy. Według nich wartość spółki waha się pomiędzy 300 a 600 mln w ciągu najbliższych 5 lat. Może się więc okazać, że na akcjach będzie bardzo duży zarobek.
MM: Co z układami dla wierzycieli Alembik Polska i innych spółek, które zbierały środki? Są już gotowe?
JP: Nie, myśmy nie rozpoczęli jeszcze postępowań, jeśli chodzi o Alembik Polska. Mamy w tym momencie rozpoczęte postępowania w czterech spółkach, czyli tych dwóch, o których rozmawialiśmy, oraz Tenczynek Bezalkoholowe i Buh Distillery. W kolejnych tygodniach dużo zależy jeszcze od pozytywnego efektu zmian w Manufakturze. Jeśli atmosfera się poprawi, być może da się zrobić niektóre rzeczy bez postępowań układowych. To zależy od tego, jakie mają nastawienie inwestorzy.
MM: Jak wygląda sprawa obligacji?
JP: W związku z przyjęciem układu w Manufakturze będziemy teraz przeprowadzali rozmowy z obligatariuszami. Mam nadzieję, że obecna sytuacja, normująca to wszystko, nakłoni ich do trzymania. Nie chcielibyśmy spłacać tego w przyszłym roku, tylko utrzymać jeszcze dwa lata, żeby spółka całkiem stanęła na nogi, ale jeśli nie będzie wyjścia, ponieważ tam jest bardzo dobre zabezpieczenie pod nieruchomość, to znajdziemy finansowanie.
MM: Niektórych zastawów nie udało się zrealizować. Z czego to wynikało?
Jeśli chodzi o zabezpieczenia, na marce Wyjebongo Marakuja, która była najwyżej wyceniana, oraz na niektórych markach Tenczynek udało się dokonać tych zastawów. A w przypadku marki Buh, która ma również bardzo wysoką wartość, akurat się nie udało. My zakładaliśmy, że zostaną dokonane przez administratora zabezpieczeń, ale tak się nie stało przez braki w zapłatach. Wszelkie zastawy będą uzupełnione, nie ma tu mowy o tym, żebyśmy też ich nie respektowali.
Później weszły działania VEG-u i powstała niepewność, czy można w ogóle dokonywać zabezpieczeń, gdy spółka jest w postępowaniu układowym. No i teraz zadeklarowaliśmy publicznie, że w najbliższych dniach wznowimy tę współpracę i do tych zastawów dojdzie. Pomimo że doszło tutaj do perturbacji organizacyjnych, do końca roku o to zadbamy.
MM: Poza markami były też inne zastawy, np. na nieruchomościach albo sprzęcie w browarach?
Oczywiście, w ciągu tych paru lat była cała masa tych zastawów. Myśmy zastawiali i sprzęt, i urządzenia, i linie rozlewnicze, próbowaliśmy mieć w leasingu niektóre linie produkcyjne przez pewien czas. Było ich bardzo dużo.
MM: Jakie są dalsze plany produktowe i dystrybucyjne, które pozwolą spółce zrealizować obietnice?
JP: Najważniejszą kwestią jest dla nas zakończenie inwestycji w produkcję i rozlew wódki. To się stanie do końca tego roku, najpóźniej w styczniu, i pozwoli nam obniżyć koszty oraz wejść w nowy segment cenowy na granicy mainstreamu i premium, który kształtuje się na poziomie 29,99-34,99 zł dla konsumenta. Tam znajduje się Stock Prestige, Bocian i wiele innych znanych i dochodowych marek. To obecnie największy i najbardziej dochodowy segment. Niedługo ogłosimy w nim nową markę Biały Miś. Wiemy, że na początku rentowność tego przedsięwzięcia będzie słaba, ale z czasem ono polepszy naszą sytuację ekonomiczną.
Poza tym chcemy wejść mocniej w segment bezalkoholowy i nie chodzi tutaj wyłącznie o dealkoholizację piwa i ginu, co jest w tej chwili trendy, ale też całą masę produktów nowej generacji, które zyskują popularność wśród pokolenia Z. Te produkty o obniżonej kaloryczności i zawartości alkoholu to bardzo obiecujący segment na nadchodzące lata.