Związki zawodowe i adepci medycyny wyrażają sprzeciw wobec przekazania części załogi Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu do firmy zewnętrznej. Przekazanie ma dotyczyć realizatorów tzw. usług wspomagających, takich jak sprzątanie i transport.
USK, który zatrudnia kilka tysięcy osób, ogłosił konkurs ofert na scedowanie tzw. zadań pomocniczych podmiotowi zewnętrznemu. Mowa o przeniesieniu ponad 500 pracowników z USK do wspomnianej firmy zewnętrznej. Dotyczy to personelu sprzątającego, jak również sanitariuszy i osób transportujących pacjentów. Ze struktur USK ma być wyłączony dział utrzymania porządku oraz transportu wewnątrz szpitala.
Dyrektor USK Marcin Drozd w deklaracji napisał, iż po analizach finansowych postanowił o przekazaniu zadań pomocniczych firmie zewnętrznej.
„Dzięki temu rozwiązaniu w przeciągu najbliższych czterech lat zaoszczędzimy od 18 do 20 milionów złotych rocznie. Te fundusze w całości zasilą opiekę nad pacjentami – w postaci krótszych terminów oczekiwania, bardziej precyzyjnych badań, dostępu do nowatorskich terapii i większego komfortu hospitalizacji” – argumentował dyrektor.
Zapewnił on, że kluczowym warunkiem udziału w postępowaniu przetargowym jest przejęcie pracowników działu higieny wraz z zachowaniem dotychczasowych warunków płacowych i zagwarantowaniem stabilnych form zatrudnienia. Firma ma zapewnić przez rok aktualne stawki, a przez cztery lata zatrudnienie w oparciu o umowę o pracę.
Reprezentująca Ogólnopolski Międzyzakładowy Związek Zawodowy Pracowników Pomocniczych w sektorze Ochrony Zdrowia Hanna Piaszczyńska oznajmiła w poniedziałek PAP, że celem związku zawodowego jest wycofanie się szpitala z procesu przekazania zadań na zewnątrz.
– Posiadamy istotne obawy, czy firma sprzątająca jest w stanie zapewnić nie tylko stałość pensji i zatrudnienia, ale przede wszystkim poziom usług. Nie mamy pewności, czy utrzymalibyśmy świadczenia socjalne, takie jak np. dodatek za pracę w dni świąteczne lub w godzinach nocnych, tzw. wczasy pod gruszą czy dodatek stażowy – powiedziała Piaszczyńska.
Według związkowców, głównym argumentem przeciwko przekazaniu usług firmie zewnętrznej są wcześniejsze przypadki z innych placówek medycznych.
– W szpitalach wrocławskich przy ul. Koszowej, ul. Grabiszyńskiej, a nawet w tzw. starych klinikach USK przy ul. Chałubińskiego był outsourcing i zrezygnowano z niego, gdyż nie spełnił wymagań sanitarnych. Panuje pandemia, my posiadamy odpowiednie przeszkolenie, wiedzę oraz kompetencje. Jeżeli ktoś uważa, że można wejść prosto z ulicy i właściwie posprzątać salę operacyjną lub zabiegową, to jest w błędzie – stwierdziła liderka związku.
Przeciwko zmianom występują również studenci wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego, którzy wspierają żądania pracowników niemedycznych i związków zawodowych. Wnoszą o wycofanie się z konkursu ofert oraz utrzymanie działu pod kierownictwem szpitala.
„Żadne oszczędności nie powinny być realizowane kosztem zdrowia pacjentów i bezpieczeństwa funkcjonowania szpitala. Poprzednie realizacje outsourcingu w innych szpitalach wrocławskich kończyły się niepowodzeniem z dokładnie tego powodu – standard oferowanych usług ulegał pogorszeniu po przekazaniu ich do zewnętrznych podmiotów” – napisali w piśmie studenci do dyrekcji.
Zaznaczyli, że jako przyszli lekarze, pielęgniarki i położne studenci zdają sobie sprawę, jak wiele zależy od pracy salowych, personelu transportującego i pozostałej załogi pomocniczej. „To profesje kluczowe dla funkcjonowania szpitala i niepokoi nas próba sprowadzenia ich do roli pracowników zewnętrznych” – dodali studenci.
W sprawę włączyła się również posłanka Partii Razem Marta Stożek, która podjęła już dwie interwencje poselskie, domagając się od przełożonych szpitala wyjaśnień i zaniechania przetargu. We wrześniu protest przed szpitalem zorganizowali związkowcy z Solidarności.(PAP)
ros/ jann/