Ogłoszenia o atrakcyjnych sezonowych zajęciach przyciągają nawet ponad tysiąc chętnych. Jednak podczas gdy część firm może teraz przebierać w kandydatach, inne skarżą się na brak pracowników – informuje „Rzeczpospolita” we wtorkowym wydaniu.
Ogłoszenia o atrakcyjnych sezonowych zajęciach przyciągają nawet ponad tysiąc chętnych (East News, Hubert Bierndgarski/REPORTER)
Krzysztof Inglot, ekspert rynku pracy i założyciel agencji zatrudnienia Personnel Service, zwraca uwagę, że po ostatniej, lipcowej podwyżce płacy minimalnej, młodzi ludzie zwolnieni z PIT mogą w Polsce zarobić niewiele mniej na rękę niż np. w Niemczech, bo choć za Odrą stawka brutto jest około trzykrotnie wyższa, to po uwzględnieniu podatku i kosztów utrzymania jej atrakcyjność blednie” – informuje „Rz”.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Jak wyglądają kulisy branży stacji paliwowych? – Adam Sikorski w Biznes Klasie
„Rzeczpospolita” informuje, że najwięcej miejsc wakacyjnej pracy oferują firmy działające na terenie województwa: pomorskiego, śląskiego, dolnośląskiego, mazowieckiego i małopolskiego. O pracę przy sprzedaży pamiątek na plaży we Władysławowie aplikowało 1800 osób. Na ogłoszenie o pracy w letniej księgarni w Toruniu odpowiedziało 1300 chętnych. Jeden z ekspertów przyznaje jednak, że pomimo dużej skali rekrutacji w tych województwach w ogólnym oficjalnym popycie na pracę sezonową widać stagnację.
Setki chętnych aplikują na każdą ofertę pracy przy obsłudze kiosków gastronomicznych na wakacyjnych koncertach, w tym Eda Sheerana, gdzie można zarobić 28-32 zł brutto na godzinę, czyli 29 zł „na rękę” dla studentów zwolnionych z PIT i 24 zł dla pozostałych pracowników – informuje „Rz”.
Nie ma chętnych do pracy „na zmywaku”
Anonimowa eksperta jednej z agencji pracy twierdzi, że bardzo trudno o chętnych do prostych prac, np. „na zmywaku” – jako pomoc w kuchni, w wakacyjnych smażalniach czy przy sprzątaniu pensjonatów, w których prace te podejmują sami właściciele.
O „napiętej sytuacji na rynku pracy” mówi Tomasz Bodgevic, dyrektor generalny agencji zatrudnienia, Gremi Personal. Według niego, brak pracownika sezonowego dotknie przede wszystkim branżę HoReCa, która w tym roku ma szansę na powrót do czasów sprzed pandemii, a nie może już liczyć na Ukraińców – informuje dziennik.