Od 14 marca zaczną obowiązywać przepisy mówiące o tym, że policja może zarekwirować samochód pijanemu kierowcy. Jak jednak wskazuje wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha, „w praktyce będzie to martwe prawo”.
Przepisy dotyczące konfiskaty pojazdów mają być "martwym prawem" (GETTY, Michal Fludra/NurPhoto)
Od 14 marca zacznie obowiązywać nowelizacja Kodeksu karnego, która wprowadza konfiskatę pojazdów w przypadku kierowców, którzy we krwi mają ponad 1,5 promila alkoholu. Pojazd straci także kierowca, który był trzeźwy, ale spowodował wypadek i zbiegł z miejsca wypadku.
Również pijani kierowcy (stężenie alkoholu powyżej 1 promila), którzy spowodowali wypadek, muszą się liczyć z utratą auta. Choć sprawą zajmie się wówczas sąd, który może – ale nie musi – zadecydować o odebraniu samochodu i przekazaniu go na rzecz Skarbu Państwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Społeczna odpowiedzialność biznesu, innowacje i sukces. Teoria i rzeczywistość.
Rząd pracuje nad zmianą przepisów
Tymczasem wiceminister sprawiedliwość w rozmowie z Radiem Zet, na którą powołuje się autokult.pl, wskazał, że w praktyce nie będzie to tak wyglądało, gdyż „będzie to martwe prawo”.
Nie ma aktów wykonawczych związanych z nowymi przepisami, a rząd już pracuje nad zmianą wprowadzonej przez rząd PiS-u nowelizacji Kodeksu Karnego – czytamy w serwisie.
Co więcej, według planów ma zniknąć zapis o obowiązkowym fizycznym odbieraniu samochodów. Jak podaje portal, sąd nie będzie miał obowiązku orzekać o przepadku pojazdu, a będzie mógł orzec też inne kary, jak nawiązkę w kwocie zbliżonej do wartości auta.
Kiedy przepisy uda się zmienić? Wiceminister liczy na to, że prawo uda się zmienić w ciągu najbliższych miesięcy, zanim sądy zaczną wydawać prawomocne wyroki.
Powodem zmiany podejścia do przepisów o przepadku pojazdu jest wątpliwość co do zgodności nowego prawa z konstytucją – czytamy na portalu.