Polski sektor produkcji stali zaliczy 2023 rok do trudnych – wskazują analitycy. Nadal utrzymuje się osłabienie w branży. Pomóc mogłoby odbicie w budownictwie i więcej nowych inwestycji. Czy jest na co liczyć w 2024 roku?
/Tomasz Kawka/East News /East News
2023 rok był trudny dla polskich producentów stali – wskazują analitycy PKO Banku Polskiego. W najnowszym przeglądzie branżowym podają, że produkcja surowca spadła w naszym kraju w 2023 roku o 13 proc. do 6,5 mln ton.
Ich zdaniem, chociaż 2024 i 2025 rok mogą przynieść odbicie w branży, to polskim producentom działalność utrudnia wysoka podaż ze strony azjatyckich producentów. „Sytuacja polskich przedsiębiorstw w branży stalowej mimo, że może się lekko poprawić, prawdopodobnie nadal będzie dość trudna” – uważają.
Europejska stal z problemami
Polska nie jest wyjątkiem, jeśli chodzi o trudny okres w produkcji stali. W 2023 roku problemy odczuwali producenci z całej Europy. Ich zwyczajowi odbiorcy zmniejszali wielkość swoich zapasów, więc nie kupowali dużej ilości stali. Kryzys energetyczny i wysokie koszty finansowania inwestycji – utrzymujące się z powodu podwyższonych stóp procentowych – dodatkowo ograniczały popyt.
Reklama
Końcówka 2023 roku była okresem lekkiej poprawy koniunktury, co może się przedłużyć na trwający pierwszy kwartał 2024 roku – wskazują jednak analitycy PKO BP. Ale mogą to nie być długotrwałe zmiany na plus. „Cały 2024 powinien być dla sektora stalowego jedynie odrobinę lepszy” – czytamy w analizie. To dlatego, że tegoroczne zużycie rzeczywiste stali ma być na poziomie zbliżonym do tego z minionego roku. Na silniejsze odbicie aktywności przemysłowej i budowlanej – które podbiłoby stalową branże – prawdopodobnie przyjdzie poczekać do 2025, uważają autorzy raportu PKO BP.
Do tego spadek produkcji w Europie to trend, który obserwujemy już od 2007 roku. Sektorowi ciążą wysokie koszty, w tym w ostatnim czasie energii oraz obecność opłat za emisje CO2. W 2023 roku w UE produkcja stali spadła o 7,4 procent.
Spadek produkcji stali w Polsce. „Nastroje w branży są złe”
Jeszcze mocniej niż unijna średnia obniżyła się produkcja stali w Polsce. Jak podają analitycy, spadła o 13 proc. do poziomu 6,5 mln ton w ciągu roku.
Jednym z problemów polskiego sektora jest wysoka emisyjność na tle konkurencji z zachodniej Europy. „W przypadku technologii wielkopiecowej to ok. 2,5 t CO2 na tonę stali. To wynik na średnim poziomie w Indiach. Huty elektryczne mają pod tym kątem przewagę, w Polsce ich emisyjność wynosi niecałą tonę CO2 na tonę stali” – czytamy w analizie. Tymczasem takie huty w Niemczech osiągają przeciętnie ok. 0,8 tony CO2 na tonę stali, a huty we Francji nawet 0,3 tony dwutlenku węgla na tonę stali.
Ogółem, jak wskazują analitycy największego polskiego banku, nastroje w branży stalowej „wciąż są złe”. Jak podają, w odczytach koniunktury polskiej branży produkcji metali zwracają uwagę oceny co do niedostatecznego popytu oraz konkurencyjnego importu.
KPO może przynieść odbicie. Ale otoczenie jest trudne
Czynnikiem, który może poprawić koniunkturę w branży będą w Polsce inwestycje w ramach Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Dzięki temu ożywieniu pod koniec tego roku i w 2025 może być nieco lepiej.
Drugim zjawiskiem, które rozruszałoby branżę, byłoby ożywienie w nieruchomościach. Zdaniem ekonomistów PKO BP, pomogłyby w tym obniżki stóp procentowych oraz wspieranie popytu na mieszkania, na przykład w formie zapowiedzianych dopłat do kredytów.
Ale to może nie wystarczyć, żeby stalowy sektor wyszedł z obecnego dołka. „Nadpodaż stali na rynkach azjatyckich i odbudowa chińskich zapasów przy wysokich cenach rudy żelaza i węgla koksującego skutkują silną presją na marże” – czytamy w analizie. To oznacza, że polscy producenci muszą obniżać swoje marże, żeby konkurować z eksporterami z Azji. „Sytuacja polskich przedsiębiorstw w branży stalowej mimo, że może się lekko poprawić, prawdopodobnie nadal będzie dość trudna” – podsumowują analitycy PKO BP.