O zawrót głowy w Zakopanem przyprawiają już ceny noclegów, obiadów, a nawet kolejki na Kasprowy. Teraz drożyzna zaczyna dotykać także transport. Turyści łapią się za głowę, gdy widzą paragony od taksówkarzy. To już trzycyfrowe kwoty za kilkuminutowy przejazd.
/Dariusz Gacek /East News
Niemiłe zaskoczenie cenami to już w Zakopanem nic nowego. Tym razem horrendalnie wysokie kwoty dotyczą turystów, którzy w polskiej stolicy Tatr zdecydowali się na przejazd taksówkami.
Drożyzna u górali. Trzycyfrowe kwoty za krótkie przejazdy taksówką
O paragonach grozy z zakopiańskich taksówek pisze Onet. Portal przywołuje przykłady kilku osób, które w ostatnim czasie odwiedziły to turystyczne miasto. Pan Łukasz miał przyjechać do Zakopanego z partnerką. Para wsiadła do taksówki, która miała ich przewieźć z dworca autobusowego do hotelu. Za przejazd na trzykilometrowej trasie zapłacili 100 zł. Jeszcze większy rachunek otrzymała kobieta, która taksówkę zamówiła już po zmroku, a za przejazd o długości 15 km zapłaciła 184 zł.
Reklama
„Zadzwoniłam do dyspozytorni, by upewnić się, czy wszystko jest w porządku. Niestety okazało się, że liczą sobie za kilometr 13 zł po 22:00. Przykra sprawa, jak można tak się wzbogacać na turystach”, mówiła turystka.
Zdarzają się przypadki, gdy taksówkarze w Zakopanem doliczają dodatkową opłatę, gdy liczba pasażerów jest większa. Okazuje się jednak, że powyższe przykłady nie są rekordowe.
Do rekordu jeszcze daleko
Już na początku 2024 roku media obiegła informacja o bardzo wysokim rachunku za przejazd taksówką z centrum Zakopanego na parking przy Morskim Oku. To ok. 23 km do przejechania, za co turysta zapłacił dokładnie 361 zł.
Drogie mogą być jednak nie tylko bardzo długie przejazdy. W ubiegłym roku „Tygodnik Podhalański” publikował paragon za przejazd taksówką. Turysta miał zapłacić wówczas 80 zł za podróż trasą o długości 1,7 km. Wycieczka trwała wówczas zaledwie 7 minut.
Turystom z Bliskiego Wschodu drożyzna nie przeszkadza
W ostatnich latach turyści z Bliskiego Wschodu coraz chętniej odwiedzają południe Polski. Charakterystyczne czarne lub białe burki to już nic zaskakującego dla mieszkańców Krakowa, ale ci turyści chętnie odwiedzają także Zakopane i Morskie Oko. Wzrost popularności tego kierunku może wynikać z uruchomienia bezpośredniego połączenia lotniczego na trasie Dubaj-Kraków.
Z danych Tatrzańskiej Izby Gospodarczej wynika, że blisko 90 proc. turystów stanowią nadal goście z Polski, jednak już drugą najliczniejszą grupą turystów (ok. 9 proc.) stanowią Arabowie. To przede wszystkim goście ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej czy Kuwejtu.
To turyści, którzy doceniają pogodę w Polsce – zwłaszcza, gdy pada – i osoby, którym nie przeszkadzają wysokie ceny, a raczej długi czas oczekiwania na posiłki. Arabowie są w stanie zapłacić nawet za wielodniowy pobyt w hotelu, jednak raczej nie wybierają lokalizacji, gdzie niedostępna jest klimatyzacja. We wrześniu turyści z Bliskiego Wschodu nadal odwiedzają stolicę Tatr, choć jest ich mniej niż w wakacje:
„Od września jest ich zdecydowanie mniej. Najwięcej gości z krajów arabskich mieliśmy w lipcu i sierpniu. Myślę jednak, że to nie pogoda jest głównym czynnikiem, a raczej powrót dzieci do szkoły”, mówi w rozmowie z o2.pl Zofia Zając z Hotelu Logos w Zakopanem.
W szczycie sezonu turyści z południa często nawet w środku nocy poszukują wolnych pokoi. Raczej nie rezerwują noclegu przed przyjazdem, ale gdy lokal wyjątkowo im się spodoba, są w stanie pozostać w nim na wiele dni.