Ceny chleba wystrzeliły. To dopiero początek podwyżek

Choć piekarnie mogą korzystać z mechanizmów osłonowych, to i tak upadają, a ceny pieczywa rosną. By przetrwać, potrzebują kilku decyzji rządu. – Branża nie ma już rezerw, by „wchłonąć” koszt powrotu 5-procentowego VAT-u – mówi prezes Stowarzyszenia Producentów Pieczywa Jacek Górecki.

Piekarnie z problemami, pieczywo drożeje. To problem dla przyszłego rządu Donalda Tuska (Adobe Stock, PAP, Albert Zawada, JackF)

Serwis dlahandlu.pl od lat na swojej stronie prezentuje indeks cen podstawowych produktów. Jednym z nim jest pieczywo. Z danych za listopad wynika, że za 1 kg chleba trzeba średnio zapłacić 7,47 zł. Cena ta wciąż rośnie, co widać na poniższym wykresie. To najwyższy wynik w historii pomiarów koszyka zakupowego serwisu.

Sytuacja gospodarcza wpływa na ceny chleba

Co się zatem dzieje? Zapytaliśmy o to przedstawicieli branży.

To efekt wzrostu kosztów, poczynając od energii, poprzez produkty, czyli mąkę, oleje, cukier, opakowania, kończąc na pensjach i podatkach. Do tego jeszcze dochodzi logistyka. Obecna cena jest następstwem kumulacji tych wszystkich czynników – odpowiada w rozmowie z money.pl Jacek Górecki, prezes Stowarzyszenia Producentów Pieczywa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rząd Tuska zacznie od cięć? Prof. Orłowski: to bajki, słowo się rzekło

– Ceny pieczywa nie pozostają bez związku z sytuacją, jaka ma miejsce w całej gospodarce. Jeżeli rosną koszty, to drożeje też wytworzenie produktów spożywczych. Istotny wpływ na to mają regulacje płacowe oraz koszty energetyczne, w których zawierają się nie tylko ceny prądu, ale też m.in. olej opałowy czy napędowy. Ceny chleba już poszły w górę, co wiemy, bo obserwujemy rynek. Od 1 stycznia na pewno też wzrosną – mówi money.pl Tadeusz Patoka, prezes spółki GS Skarszewy, produkującej pieczywo i wyroby cukiernicze.

Płaca minimalna wpłynie na ceny pieczywa

Nawiązuje w ten sposób do zapowiedzianej jeszcze przez poprzedni rząd Mateusza Morawieckiego podwyżki płacy minimalnej. Ze skutkami tej decyzji zmierzyć się już będzie musiał najprawdopodobniej przyszły gabinet Donalda Tuska. Z sejmowej arytmetyki wynika bowiem, że powołany niedawno przez Andrzeja Dudę rząd Mateusza Morawieckiego nie dostanie wotum zaufania i to lider Koalicji Obywatelskiej sformuje gabinet.

Zgodnie z przyjętym przez rząd PiS rozporządzeniem, od 1 stycznia najmniejsze pensje wzrosną z dzisiejszych 3,6 tys. zł brutto do 4242 zł brutto, a od 1 lipca – do 4,3 tys. zł brutto. Podwójna waloryzacja ma związek z wciąż utrzymującą się w Polsce wysoką inflacją.

Prezes GS Skarszewy prognozuje, że koszty działalności przeciętnych piekarni wzrosną od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie.

– Chleb jest tzw. produktem groszowym, czyli sprzedaje się go w niskiej cenie. Czasem batonik kosztuje więcej niż półkilogramowy chleb. Każda piekarnia musi mieć pieniądze nie tylko na produkcję, ale też na sprzęt, modernizację, środki transportu czy na spełnienie warunków higienicznych. To nie są małe pieniądze – wyjaśnia.

Żaden z naszych rozmówców nie podejmuje się jednak prognozy, o ile konkretnie podrożeje pieczywo. – W tej chwili nie ma jakichś fundamentalnych przesłanek, jak przez ostatnie dwa lata, do prognozowania gwałtownych podwyżek cen pieczywa. Ewentualny wzrost nie przekroczy spodziewanego wskaźnika inflacji w przyszłym roku – uważa Jacek Górecki.

Mniej optymizmu ma w sobie Tadeusz Patoka, który spodziewa się solidnego skoku cen po podwyżce pensji minimalnej.

Branża czeka na kroki nowego rządu

Płaca minimalna zresztą nie jest jedyną kwestią, którą rząd Prawa i Sprawiedliwości pozostawia „w spadku” swoim następcom. Producenci chleba z niepewnością wyczekują decyzji przyszłej koalicji dotyczących stawki VAT na żywność oraz zamrożenia cen energii.

Ewentualne przywrócenie stawki nie będzie druzgocące, bo mówimy o powrocie 5-procentowego podatku, ale na pewno nie pozostanie to bez wpływu na ceny. Branża nie ma już rezerw, by „wchłonąć” ten koszt – uważa prezes SPP.

W money.pl pisaliśmy już, że Komisja Europejska nie będzie robiła problemów rządowi Donalda Tuska, jeśli chodzi o przedłużenie zerowego VAT-u na żywność. Sęk w tym, że przyszła władza nie zamierza przedłużyć tego mechanizmu. W rozmowie z RMF zapowiedział to Andrzej Domański, typowany na przyszłego ministra finansów. Potwierdziła to również Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050 w rozmowie z money.pl.

Piekarnie korzystające z gazu od 1 kwietnia płacą ok. 200 zł za megawatogodzinę (MWh). Jeżeli natomiast korzystają z innego nośnika energii, to ich stawka wynosi 750 zł za MWh, gdyż na takim poziomie poprzedni rząd „zamroził” ceny dla małych i średnich przedsiębiorstw. Piekarnie GS Skarszewy opalają piece węglem, dlatego dla nich minimalna stawka jest wyższa niż dla tych, które korzystają z gazu.

Dwa lata temu płaciliśmy za 1 MWh 329 zł, a dziś – w granicach 700 zł. Nawet jeżeli uwzględnimy to, że ograniczamy koszty poprzez montaż instalacji fotowoltaicznych, to i tak nie schodzimy istotnie z ceny. Do montażu paneli potrzebna jest też duża powierzchnia i nakłady finansowe – tłumaczy Tadeusz Patoka.

Większość rozwiązań osłonowych związanych z cenami energii wygasa wraz z końcem roku. W tym wypadku jednak przyszła koalicja rządząca zamierza przedłużyć pomoc co najmniej do końca czerwca 2024 r. Do Sejmu trafił już projekt ustawy w tej sprawie.

Piekarnie znikają i będą dalej znikać?

Od kilku dni głośno jest o Piekarni Bąk z Katowic, której los opisała „Gazeta Wyborcza”. Po niemal 80 latach istnienia zakład kończy swoją działalność, gdyż nie jest w stanie poradzić sobie z obecnymi cenami gazu. To zresztą kolejna tego typu historia, która obiegła media w ostatnich miesiącach.

Zapytaliśmy Główny Urząd Statystyczny o to, ile piekarni zostało ostatnio zamkniętych. W odpowiedzi GUS pokazał nam dane za lata 2016-2022 dotyczące sprzedawców detalicznych pieczywa w wyspecjalizowanych sklepach (PKD 47.24.Z) oraz producentów pieczywa i ciastek (PKD 10.71.Z) pochodzące z rejestru REGON.

Wynika z nich, że liczba piekarni rzeczywiście spada, ale nie tak dynamicznie, jak mogłoby się wydawać. W siedem lat ubyło odpowiednio ok. 100 i ok. 60 placówek.

Piekarnie zamykają się od lat i myślę, że będą zamykać się nadal. Po pierwsze wpływają na to koszty, które czasem są tak wysokie, że piekarniom nie wystarczało pieniędzy na modernizację i inwestycje. Po drugie są piekarnie mocno zautomatyzowane, które produkują chleb dla dużych klientów, np. dla dyskontów, i to nie pozostaje bez wpływu na mniejsze zakłady. Po trzecie sytuacja małych sklepów, które są naszymi głównymi klientami. Przejmowanie rynku przez sklepy większe, wielkopowierzchniowe, dyskontowe czy galeryjne sprawi, że będą znikać mniejsi klienci piekarni, a te będą musiały utrzymywać własne sklepy. To oznacza ogromne koszty – przyznaje Tadeusz Patoka.

Kolejne problemy na horyzoncie

Prezes GS Skarszewy dodaje, że przed piekarniami są kolejne wyzwania, związane np. z transformacją energetyczną. Jego placówki będą musiały wyburzyć piece węglowe do 2030 r. i zastąpić je takimi, które zużywają inne paliwo.

Na ten cel będą potrzebne pieniądze. Z naszych rozmów z przedsiębiorcami wynika, że konieczne będzie więc dalsze podnoszenie cen pieczywa.

Krystian Rosiński, dziennikarz i wydawca money.pl

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *