Norweski resort ropy naftowej i energii ogłosił, że zmienia nazwę. A dokładniej usuwa z nazwy jeden z członów. Od 2024 roku w Norwegii będzie już tylko Ministerstwo Energii. „Nazwa odzwierciedla to, że żyjemy w wieku energii, a nie w wieku ropy” – skomentował plany rząd premier Jonas Gahr Støre. Ale jego kraj na razie ropy pozbywa się tylko z nazwy – nadal będzie ją produkował.
/AFP
Reklama
Pod koniec września premier Norwegii Jonas Gahr Støre ogłosił zmianę nazwy jednego z ministerstw. Ministerstwo Ropy Naftowej i Energii stanie się od 1 stycznia 2024 roku po prostu Ministerstwem Energii.
Nazwę zmienią także NPD – Norweski Dyrektoriat Ropy Naftowej oraz PSA – Urząd ds. Bezpieczeństwa Naftowego. NPD zostanie przemianowane na Norweski Dyrektoriat ds. Działalności Offshore, a PSA na Urząd ds. Przemysłu Oceanicznego.
Zmiany mają odzwierciedlać nowe zadania, jakie stoją przed ministerstwem i dwoma urzędami. Np. NPD zajmuje się teraz także kwestią możliwości składowania dwutlenku węgla czy wydobyciem minerałów z dna morskiego, a PSA bezpieczeństwem w energetyce wiatrowej – podają agencje.
Przede wszystkim jednak nowe nazwy mają być znakiem czasu. „Żyjemy w czasach energii, nie w czasach ropy. Nazwy tych ciał muszą odzwierciedlać to, kim jesteśmy i to, czym się zajmujemy” – wskazywał szef norweskiego rządu, ogłaszając zmiany.
Ale usunięcie ropy naftowej z nazw trzech urzędów nie oznacza bynajmniej, że Norwegia porzuca plany wydobycia surowca. I to mimo międzynarodowych wezwań do zmniejszania wydobycia.
Norwegia. Europejski potentat na rynku ropy
Norwegia jest największym producentem i eksporterem ropy naftowej w Europie Zachodniej. W 2022 roku kraj produkował ok. 1,9 mln baryłek ropy dziennie. Pod koniec 2022 roku szacowano, że produkcja ropy w Norwegii wzrośnie o 15 proc. w tym roku, w związku z większym popytem na europejskim rynku.
Jednocześnie, mimo dużej skali wydobycia ropy i gazu, państwo zobowiązało się do zmniejszenia emisji o 55 proc. do 2030 roku. Tymczasem emisje związane z wydobyciem ropy odpowiadają za około jedną czwartą wszystkich emisji gazów cieplarnianych w kraju – podaje NPD. To dlatego, że platformy wiertnicze na morzu są zasilane emisyjną energią z gazu.
Do tego ropa wydobywana przez Norwegię idzie w dużej mierze na eksport. Spalana przez inne kraje dokłada się do ich emisji. Działacze na rzecz klimatu od lat starają się nakłonić norweski rząd do zmniejszenia wydobycia.
Ale wraz z rosyjską inwazją na Ukrainę i kryzysem energetycznym ich działania coraz wyraźniej trafiają w próżnię. Norwegia niedawno wydała nowe pozwolenia na wydobycie na Morzu Północnym, podkreślając, że korzystanie z norweskich złóż jest obecnie kluczowe dla bezpieczeństwa energetycznego Europy. To właśnie z tego kierunku kraje UE – w tym Polska – sprowadzają teraz coraz więcej gazu i ropy, zastępując norweskimi surowcami te z Rosji.
Znikające słowo. Nie tylko w Norwegii
Norweskie ministerstwo i urzędy nie są jedynymi, z których nazwy w ostatnim czasie zniknęła ropa. Zarówno administracja publiczna jak i prywatne spółki w ostatnich latach często próbują podkreślić zmieniający się charakter działalności ich organizacji nowymi nazwami – nierzadko raczej na wyrost.
Tak stało się w przypadku saudyjskiego Ministerstwa Ropy Naftowej i Zasobów Mineralnych przemianowanego w 2016 roku na Ministerstwo Energii, Przemysłu i Zasobów Mineralnych. Zielony rebranding nie zmienił faktu, że Arabia Saudyjska pozostaje największym na świecie producentem i eksporterem ropy. W 2020 roku resort Kolumbii Brytyjskiej – jednej z kanadyjskiej prowincji z Ministerstwa Energii, Kopalni i Zasobów Naftowych stał się Ministerstwem Energii, Kopalni i Niskoemisyjnych Innowacji. W ubiegłym roku największa surowcowa organizacja branżowa w Wielkiej Brytanii – Gas & Oil UK – zmieniła nazwę na Offshore UK. Podobnie stało się z państwową spółką naftową Kataru, czyli dawniej Qatar Petroleum, obecnie – Qatar Energy.
Jednym z najbardziej znanych przykładów jest pionier tego trendu, czyli – kiedyś – British Petroleum (ang. 'brytyjska ropa naftowa’). Obecnie firma funkcjonuje pod nazwą BP. W procesie zmiany nazwy – zapoczątkowanym już w 2001 roku – podkreślano, że skrót 'BP’ ma oznaczać 'beyond petroleum’, czyli wyjście 'poza ropę’. Ale – podobnie jak w przypadku norweskich ministerstw – ropa póki co zniknęła całkowicie jedynie z nazwy brytyjskiej spółki. Dwadzieścia dwa lata po rebrandingu BP nadal pozostaje w dziesiątce największych firm wydobywających ropę.
Orlen też już nie jest naftowy
Warto zauważyć, że przykład zmiany nazwy polegający na usunięciu ropy z nazwy mamy też na własnym podwórku. W połowie roku Orlen porzucił pierwszą część nazwy, czyli 'Polski Koncern Naftowy’.
– Nowa nazwa odzwierciedla rzeczywisty zakres działalności multienergetycznego koncernu oraz strategiczne kierunki jego rozwoju, wśród których jest morska energetyka wiatrowa, energetyka jądrowa, produkcja wodoru i paliw syntetycznych, a także zielona petrochemia. Tylko w pierwszym kwartale tego roku aż 70 proc. wartości grupy zostało wygenerowane w segmentach niezwiązanych z przerobem ropy naftowej. W tym kontekście zmiana nazwy jest naturalna – komentował zmianę Daniel Obajtek, prezes zarządu Orlen.
Jednocześnie, wraz z publikacją nowej strategii firmy do 2030 roku, zapowiedziano nie tylko zwiększenie kwot na zielone inwestycje, ale i zwiększanie wydobycia zarówno ropy naftowej, jak i gazu.
Martyna Maciuch