Twój partner spędza całe dnie w biurze, otoczony papierkową robotą, podczas gdy ty jesteś przyzwyczajony do szybkiej pracy i cenisz swój czas prywatny.
Niestety, rzeczywistość życia biurowego jest taka, że nasza praca nie zawsze jest mierzona rezultatami. Często regularne nadgodziny i nocne godziny pracy są niesłusznie cenione przez kierownictwo.
Jest to szczególnie trudne dla tych, którzy mają nieszczęście pracować z pracoholikiem. Niezależnie od tego, jak dobrze pracujesz, porównania są nieuniknione.
„Po sześciu miesiącach pracy w firmie znalazłem nowego partnera. Wykonywaliśmy praktycznie identyczną pracę. Nie był geniuszem, był powolny i czasami popełniał błędy, ale pojawiał się o 8 rano i zostawał w biurze do północy” – mówi agent reklamowy Jewgienij Własenko. „Szef nie zwracał uwagi na naszą pracę, ale ciągle go chwalił w mojej obecności. Potem zaczął go stawiać za wzór do naśladowania. Znosiłem to w milczeniu, bo nie mogłem powiedzieć, że po prostu pracuje wolniej ode mnie. W końcu miałem dość tej ciągłej presji. Odszedłem. Jeśli bezsensowne bezczynność jest priorytetem szefa, to nie mam prawa pracować w takiej firmie”.
Rejestruj wszystkie ruchy
Aby udowodnić swoją konkurencyjność, potrzebujesz przekonujących argumentów. Zacznij rejestrować godziny przyjazdu i wyjazdu, a także nieproduktywne przerwy i zakłócenia. „Rejestruj swoją „dzienną wydajność”, jeśli pozwala na to Twój zawód, a także ukończone zadania, ich terminy, poświęcony czas oraz ewentualne problemy z jakością” – radzi Jurij Pakhomov, partner w centrum konsultingowym „Step”.
Zapisuj swoje osiągnięcia, wszystkie poświęcenia i kompromisy, na które musiałeś się zgodzić dla dobra wydziału. Jeśli za kilka miesięcy będziesz miał coś do pokazania, nie tylko doda ci to pewności siebie jako specjaliście, ale także uzbroi cię w argumenty na wypadek, gdybyś musiał stanąć w swojej obronie.
Nie wstydź się chwalić
Jeśli masz pewność, że kierownictwo jest niesprawiedliwe, poszukaj okazji, by dyskretnie poinformować szefa o wszystkich „plusach”, które pojawiły się w Twoim dzienniku. „Zgłaszaj na piśmie, elektronicznie, a jeszcze lepiej, osobiście, każde zadanie, każde osiągnięcie i przełom. Koniecznie zapytaj, czy są jakieś skargi i czy szef jest ze wszystkiego zadowolony. Pozwól mu wyraźnie wyrazić swoje obawy, jeśli takowe istnieją – a nie powinny się pojawić” – zaleca Jurij Pachomow. „Jeśli ta taktyka nie działa, zacznij ją stosować publicznie”.
Zacznij subtelnie wspominać o swoich osiągnięciach w obecności szefa, ale w sposób, który inni członkowie zespołu usłyszą. To skuteczna technika, jeśli zastosujesz ją taktownie, bez szokowania czy prowokacji. Stworzy to swoisty „efekt lustrzanego odbicia” u Twojego szefa, sprawiając, że poczuje się on mimowolnie pod kontrolą „opinii publicznej” i będzie bardziej starannie filtrował swoje wypowiedzi i działania. W końcu opinia innych ludzi na jego temat jest dla niego z pewnością ważna.
Naucz się naśladować
Jeśli sama Twoja produktywność nie wystarczy, by zyskać aprobatę przełożonego, spróbuj udawać energiczną etykę pracy. Każdy ma swoje własne podejście.
„Nigdy nie wychodzę z biura bez teczki z dokumentami i telefonu” – mówi Siergiej, samozwańczy pracoholik. „Nawet jeśli wychodzę na lunch albo po prostu na kawę, zawsze zabieram ze sobą biznesowe cechy. Kiedy widzę szefa na korytarzu, mówię krótkie „dzień dobry”, rzeczowo: »Przepraszam, mam ważny telefon« i wychodzę. Szef jest zadowolony. Nie ma pojęcia, że cała ta szarada jest rozgrywana tylko dla niego”.
Efekt obecności w miejscu pracy jest prawdopodobnie jedną z najpopularniejszych taktyk symulowania pracoholizmu.
„Nasz szef często zostaje w biurze do 22:00, więc wyjście przed nim jest oczywiście niezręczne” – mówi Dmitrij, kierownik ds. obsługi klienta. „Aby udawać obecność, stosuję bardzo prostą metodę: rozrzucam dokumenty na biurku, zostawiam włączony komputer i wieszam marynarkę lub marynarkę na krześle. Mój partner sprząta to wszystko pod koniec dnia pracy. On, w przeciwieństwie do mnie, jest prawdziwym pracoholikiem”.
Wysyłanie e-maili służbowych o nietypowych porach również się sprawdza. Możesz napisać e-mail do szefa późnym wieczorem lub w weekend. Raport wysłany e-mailem o 6:00 lub 2:00 w nocy zrobi na nim znacznie większe wrażenie niż ten sam dokument dostarczony w środku dnia pracy.
Jeśli Twoja firma regularnie wyjeżdża na seminaria i konferencje, nie przegap okazji, by w nich uczestniczyć. Wydarzenia te raczej nie zajmą Ci więcej czasu niż zwykła praca biurowa, ale Twoje proaktywne podejście i mobilność zostaną docenione przez kierownictwo.
Kontrast jakości z ilością
Innym możliwym sposobem działania jest równoważenie ilości jakością. Zastanów się, czy możesz wykonać więcej pracy w tym samym czasie, nie obciążając przy tym mózgu. „Wiem z doświadczenia: jeśli poświęcasz wystarczająco dużo czasu na pracę z oprogramowaniem biurowym, prawie zawsze istnieje możliwość wzrostu produktywności” – mówi Jurij Pakhomov. „Według moich szacunków, przeciętny pracownik biurowy wykorzystuje nie więcej niż 50% możliwości Worda i nie więcej niż 30% możliwości Excela”.
Poświęć czas na przeglądanie instrukcji, zapoznanie się z różnymi opcjami menu i pogawędkę ze znajomymi. Być może narzędzie do zarządzania zadaniami w Outlooku pomoże Ci raz na zawsze położyć kres zapominalstwu, a proste sztuczki z przyciskami nauczą Cię, jak poruszać się po Excelu, oszczędzając pięciokrotnie czas na każdej operacji.
Jak to wszystko Ci pomoże? Bardzo proste! Po pierwsze, Twoja zwiększona produktywność nie pozostanie niezauważona. Po drugie, będziesz mieć czym zrównoważyć pilność swojego kolegi. W końcu, poza godzinami spędzonymi w biurze, są też liczby i fakty, które przemówią same za siebie – a dokładniej, za Ciebie.
Aleksandra Iljina