Austėja Landsbergienė podczas wystąpienia na ceremonii ukazania raportu Fundacji AICEE pt. „Nastawienie umysłów nowego pokolenia do AI w CEE”.
Artur Osiecki
Reklama
MATERIAŁ ZOSTAŁ STWORZONY WE WSPÓŁPRACY Z FUNDACJĄ AICEE
Reklama Reklama
Według raportu Fundacji AICEE, 82% uczniów i nauczycieli w naszym regionie już wykorzystuje AI, jednak tylko 5% uczelni wyższych oferuje kursy poświęcone AI. Z czego wynika ta znacząca rozbieżność?
Przede wszystkim, większość uczniów po prostu korzysta z ChatGPT lub innych narzędzi, które wspomagają ich w realizowaniu potrzebnych zadań. Młodzi ludzie cechują się większą zdolnością adaptacji i są bardziej skłonni do badania nowości. Odczuwają mniejszy lęk. Sądzę, że te dwie kwestie razem powodują, że sięgają po AI. Natomiast uniwersytety wykazują większy konserwatyzm. Profesorowie są bardziej zachowawczy. To zrozumiałe. I zawsze trudniej jest się przestawić, kiedy jest się już do czegoś mocno przywiązanym. Zatem większość osób, które angażują się w tę rewolucję AI, to ludzie młodzi, którzy w coś inwestują, którzy pragną coś zmienić. I uważam, że AI to jedna z tych rzeczy, która wykazała, że przypomina gry wideo. A obecne młode pokolenie to nie osoby po 40-tce, które zaczęły grać. To są młodzi ludzie, którzy grają od najmłodszych lat. I to jest bardzo analogiczne do AI.
A jakie konsekwencje może przynieść ta przepaść edukacyjna? Do czego może doprowadzić?
Uważam, że w przypadku każdej innowacji ludzie początkowo posługują się nią w niewłaściwy sposób. Kilka tygodni temu natknęłam się na artykuł w Financial Times, w którym napisano, że nawet ogromne przedsiębiorstwa, które uważałam za ekspertów w dziedzinie AI i robiące niesamowite rzeczy, wcale takie nie są. Raczej angażują się w działania związane z AI, ponieważ obawiają się, że się pogubią, że zostaną w tyle za konkurencją. Zatem nie prowadzimy rewolucji AI w olśniewający sposób. Tak naprawdę nie wiemy, do czego można wykorzystać AI, a do czego nie. Właściwie mówiono, że najlepsze firmy, które wiedzą, jak wykorzystać AI, to firmy zajmujące się danymi i zasobami ludzkimi, ponieważ AI naprawdę może pomóc HR, ale ogólnie rzecz biorąc, wciąż nie rozumiemy, jak i do czego jej używać. Jeśli więc wielkie firmy tego nie pojmują, to jest to również trudne i niezrozumiałe dla uniwersytetów.
Reklama Reklama Reklama
Ponad połowa ankietowanych przez Fundację AICEE uważa, że zbyt częste posługiwanie się AI obniża poziom kształcenia i prowadzi do niemocy w życiu. Czy to realne zagrożenie?
AI, tak jak każda technologia, to narzędzie. Ludzie zaczęli korzystać z narzędzi tysiące lat temu. I jednym z pierwszych narzędzi był kij. Można z jego pomocą zdziałać niesamowite rzeczy, ale można też kogoś zranić. I z każdym narzędziem jest podobnie. AI sama z siebie nic nie zrobi, bo jest przedmiotem, narzędziem. Co my z nią zrobimy? To jest zasadnicze pytanie. I kto poniesie za to odpowiedzialność? Uważam, że uczelnie wyższe to miejsca, w których należy uczyć odpowiedzialnego użytkowania AI, ponieważ te obawy są uzasadnione, jeśli nie będziemy używać tego narzędzia we właściwy sposób. Algorytmy upraszczają kulturę, świat, jego rozumienie. AI może nawet doprowadzić ten proces do końca. Sprawić, że wszystko stanie się jeszcze bardziej banalne, ale czy na to pozwolimy? To również jest pytanie, na które musimy sobie odpowiedzieć.