Leaky ban. How stores circumvent alcohol sales restrictions.

Większość osób popiera nocną prohibicję, ale ma ona również wielu przeciwników. Dla właścicieli małych sklepów zakaz sprzedaży alkoholu oznacza znacznie mniejsze zyski. Jak radzą sobie w takiej sytuacji, omijając lub naginając prawo?

Dziurawa Prohibicja Jak Sklepy Omijaj Zakaz Sprzeday Alkoholu C95840c, NEWSFIN

fot. Barillo_Images / Shutterstock / / Shutterstock

Coraz więcej samorządów w Polsce wprowadza ograniczenie nocnej sprzedaży alkoholu. Powodem takiego działania jest zwykle troska o bezpieczeństwo publiczne oraz poprawę jakości życia mieszkańców. Ograniczenie zazwyczaj obejmuje sprzedaż alkoholu od godz. 22 lub 23 do godz. 6 rano.

Podstawę prawną do takich działań daje władzom lokalnym art. 43 Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Dzięki temu gminy i miasta mogą wprowadzać zarządzenia obejmujące cały ich obszar lub wybrane strefy – np. centrum, stare miasto czy konkretne dzielnice.

ReklamaZobacz takżeDla Twojej firmy: odbierz 300 zł za zdalne otwarcie Konta Biznes z Żubrem w Banku Pekao i do 2700 zł w kolejnych bonusach

Właściciele sklepów szukają rozwiązań

Większość osób popiera ograniczenia, jednak tego rodzaju decyzje nie odpowiadają właścicielom małych sklepów oferujących alkohol. Jak jednak pokazuje rzeczywistość, odnajdują oni sposoby na obejście przepisów. I tak np. w Szczecinie już kilka dni po wprowadzeniu nocnego zakazu właściciele dwóch nocnych sklepów monopolowych zmienili ich charakter na  lokale gastronomiczne. Za dnia punkty funkcjonują jako sklepy, a po godz. 23:00 – jako bary.

Jak pisał szczeciński serwis gs24.pl, w pierwszym sklepie stworzono coś w rodzaju małego pomieszczenia za zasłoną. Znajduje się tam stolik, krzesło, menu alkoholi i regulamin degustacji. Co ważne – spożycie jest dozwolone jedynie na miejscu. Dzięki temu wszystko odbywa się w zgodzie z prawem.

Z kolei przy drugim sklepie otwarto ogródek. Po godz. 23 pojawiają się stoły i krzesła. Jest także toaleta – a to istotne z perspektywy potencjalnej kontroli Sanepidu. Klientów nie brakuje, a biznes prosperuje – bar jest otwarty aż do godz. 6 rano.

Kara: utrata licencji lub grzywna

Należy dodać, że gdy pojawiła się kwestia wprowadzenia zakazu nocnej sprzedaży trunków, właściciele wspomnianych lokali wystąpili o licencję na sprzedaż w ramach działalności gastronomicznej i uzyskali taką zgodę od władz miasta – jeszcze przed wejściem w życie uchwały o prohibicji.

 Jeżeli wszystko jest zgodne z przepisami, to nie mamy powodu, aby to podważać  oświadczają szczecińscy policjanci. 

Jeżeli jednak sprzedawcy rozpoczęliby ten sposób sprzedaży bez dopełnienia formalności, muszą liczyć się z poważnymi konsekwencjami.

– Sąd może w takiej sytuacji wymierzyć karę zarówno grzywny do 5 tys. zł, jak i orzec zakaz prowadzenia działalności związanej z alkoholem. Kierownik lokalu, który nie dopilnuje obowiązku nadzoru i tym samym dopuści do popełnienia takiego wykroczenia, również będzie podlegał karze grzywny" – mówi asp. Ewelina Gryszpan z Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie w rozmowie z Radiem Szczecin.

Szczecińscy radni, którzy wprowadzili zakaz, nie ukrywają swojego niezadowolenia z działań sklepikarzy.

– Tego typu obejścia to ohydna chciwość i pożądanie zysku ponad bezpieczeństwo. Ci właściciele tylko potęgują powstawanie patologii w okolicach swojego sklepu (…). Będziemy analizować, czy takie obchodzenie jest zgodne z prawem i wnioskować o wzmocnienie monitoringu tych miejsc – mówił Przemysław Słowik, radny z partii Zielonych.

Sposób na "imprezę zamkniętą"

Inna metoda omijania przepisów to sposób „na imprezę zamkniętą”. Kilka lat temu głośno było o takim rozwiązaniu zastosowanym przez jednego z przedsiębiorców w Olsztynie. Przed wejściem do sklepów sprzedawał on bilety wstępu na imprezę zamkniętą. Należy dodać, że takie wydarzenia nie są objęte zakazem sprzedaży alkoholu.

I tak po godz. 22 sklep monopolowy przekształcał się w zamkniętą, biletowaną imprezę. Aby do niej dołączyć, trzeba było zapłacić 3 zł. Klient uiszczał opłatę za wejście przy drzwiach wejściowych do sklepu. Tam otrzymywał kartkę z napisem "impreza eventowa" i wybierał sobie alkohol. "Kelner", który do godz. 22 był sprzedawcą, otwierał napój alkoholowy na miejscu, pamiętając o odjęciu 3 zł, które wcześniej zostały pobrane jako opłata za wstęp. 

W innej, podobnej wersji, konsument przed sklepem otrzymuje bilet, swego rodzaju "zaproszenie degustacyjne", wchodzi do środka, a tam może nabyć alkohol. To jest już sprzeczne z prawem. 

Zbliżony przypadek odnotowano w Mielnie. Jak donosiły „Fakty” TVN, właściciel jednego ze sklepów oferujących mocne trunki wywiesił na drzwiach kartkę: "Lokal gastronomiczny. Alkohol otwieramy! Prosimy klientów o spożycie na miejscu". Jak widać, metoda przekształcenia sklepu w bar lub punkt gastronomiczny cieszy się popularnością w całym kraju.

Czasami zamiast alkoholu, który został wydany klientowi w takim barze, na paragonie widnieją różne niedrogie produkty, np. słodycze. Zdarzają się też sytuacje, w których sklepy monopolowe wraz z godziną wejścia w życie zakazu przeistaczają się w lokale gastronomiczne z alkoholem do przekąsek, np. śledzika. Obsługa prosi klientów o spożywanie napojów alkoholowych na miejscu, jednak ci bardzo często zabierają je ze sobą. W końcu to był główny powód ich wizyty w sklepie/lokalu/barze. 

Biznes oparty na modelu "na dowóz"

Warto dodać, że na zakazie sprzedaży alkoholu korzystają również taksówkarze. Jeżeli któraś gmina wprowadzi prohibicję, często oferują oni usługę "alkoholu na dowóz" z sąsiednich gmin, w których takich ograniczeń nie ma.

Jak informował „Tygodnik Podhalański”, gdy w październiku 2022 r. w Zakopanem radni zdecydowali o wprowadzeniu zakazu, niemal natychmiast w ofercie kierowców taksówek pojawiła się nowa opcja – dostawa alkoholu. Usługa kosztowała 70 zł, do tego trzeba było doliczyć cenę alkoholu. Taki sposób działania jest praktykowany do dziś przez taksówkarzy w całej Polsce.

Zakaz nie zawsze się sprawdza

Nocna prohibicja w wielu miejscach nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Na przykład w Szprotawie obowiązywała przez zaledwie dwa i pół miesiąca. Podobnie było w Krośnie. Po krótkim miesiącuobowiązywania nocnego zakazu został on zniesiony – wnioskowali o to zarówno mieszkańcy miasta, jak i prezydent. Radni uznali, że uchwała o prohibicji mocno wpływa na przedsiębiorców, a jej wprowadzenie nie rozwiąże problemu z wandalizmem i chuligaństwem.

Natomiast w Kartuzach po niecałym roku obowiązywania zakazu władze lokalne doszły do wniosku, że w mieście nadal dochodzi do zakłóceń porządku, ale że sprzed sklepów monopolowych przeniosły się one do lokali gastronomicznych. Dodatkowo w gminie, niczym grzyby po deszczu, zaczęły powstawać meliny. Tam alkohol z nielegalnych źródeł lub z przemytu był dostępny przez całą dobę – i taniej niż w każdym sklepie.

W Poznaniu prohibicję wprowadzono w kilku dzielnicach, więc mieszkańcy jeżdżą po alkohol do innych części miasta. Podobnie było w Białej Podlaskiej – mieszkańcy zaopatrywali się w alkohol w sąsiedniej gminie, ponieważ nie uchwalono w niej prohibicji. Pokazuje to, że zakaz sprzedaży alkoholu da dzielnicy czy gminie niewiele, jeżeli w sąsiedztwie restrykcyjne przepisy nie obowiązują. 

Problem organizacyjny dla sklepów 

Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu, mówi w rozmowie z portalem XYZ, że utrudnieniem dla sklepów są godziny wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu – np. od godz. 22, podczas gdy niektóre sklepy są otwarte do godz. 23 lub do 24.

– To poważny problem organizacyjny dla handlu, który musi wyłączyć jedną z kategorii produktów ze sprzedaży w określonych godzinach. Niefortunne jest, że samorządy wprowadzają to ograniczenie na godzinę przed zamknięciem większości sklepów. A wystarczyłoby po prostu przejść się po mieście i zobaczyć, do której godziny czynna jest większość sklepów i to zsynchronizować – podkreśla Maciej Ptaszyński.

 Dodaje, że wprowadzenie nocnej prohibicji w kolejnych miastach przyczyni się do rozwoju nielegalnej sprzedaży alkoholu.

– Każde ograniczenie dostępności legalnych towarów to ukłon w stronę szarej strefy. Trzeba jasno powiedzieć, że ilekroć uderzamy w sprzedaż legalnych towarów, prowokujemy tworzenie szarej strefy – zwraca uwagę Maciej Ptaszyński.

Gdzie obowiązuje nocna prohibicja

Do tej pory nocny zakaz sprzedaży alkoholu wprowadziło w Polsce ok. 180 gmin. W około 30 przypadkach ograniczenie dotyczy jedynie części miejscowości. Takie przepisy najczęściej obowiązują w województwach mazowieckim, małopolskim i wielkopolskim. Wśród dużych miast całkowity zakaz na swoim obszarze wprowadziły m.in. Kraków, Gdańsk i Bydgoszcz. Natomiast prohibicja o ograniczonym zakresie została uchwalona m.in. w Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach czy Rzeszowie. W ostatnich dniach dużym echem odbiła się kwestia odrzucenia wniosków o prohibicję w Warszawie. Ostatecznie będzie tam realizowany tylko pilotaż obejmujący dwie dzielnice – Śródmieście i Pragę Północ.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *