Reklamowali „aż 29,99%”, a dali… 4,2%. Notowania poszybowały, inwestor został z niczym.

Miało być nawet 29,99 proc. zarobku z „inwestycji”, gdy notowania firmy Internetowy Gigant I pójdą w górę. Notowania wystrzeliły w górę – wzrosły aż o 90 proc. Klient został jednak rozczarowany – bank przelał mu tylko 4,2 proc. minus podatek Belki. Z jakiego powodu? Ponieważ bankierzy zręcznie się ubezpieczyli na taką sytuację, dodając kolejne „zabezpieczenia” w umowie. Otwarto szampana, bankowy marketing spisał się wyśmienicie.

Obiecywali Do 2999 Wypacili 42 Kurs Wystrzeli W Kosmos Klient Dosta Ochapy 196bf2f, NEWSFIN

fot. Ai / / Bankier.pl

Sprawę ujawnił jeden z klientów Banku Millennium na platformie X. Z jego opisu wynika, że założył 24-miesięczną „inwestycję” strukturyzowaną Internetowy Gigant I, powiązaną z kursem akcji Alphabet (Google). Na początku kurs wynosił około 130 dolarów, a pod koniec września 2025 roku osiągnął poziom około 246 dolarów. Oznacza to wzrost o 89 proc. Pomimo takiego wzrostu bank wypłacił klientowi minimalną premię: 4,2 proc. za cały okres. Na każde 10 tys. zł to około 420 zł brutto, po odliczeniu podatku zostaje około 340 zł.

Marketing przykrył mały druczek

W dokumentach Banku Millennium dla „Internetowego Giganta I” uwzględniono mechanizm, który zadziałał na niekorzyść klienta. Po pierwsze, udział w zysku był ograniczony do 60 proc. zwyżki notowań. Po drugie, wbudowano „próg 150 proc.”: jeśli w trakcie trwania inwestycji kurs Alphabet choćby raz osiągnął lub przekroczył 150 proc. wartości początkowej, klient dostawał jedynie gwarantowane minimum 4,2 proc. w skali całej inwestycji. Po trzecie, całość była i tak ograniczona limitem „do 29,99 proc. za 2 lata”.

Zobacz takżePolecamy: Twój bank podnosi opłaty? Znajdź tańsze konto i odbierz bonusy. Sprawdź!

Próg został przekroczony, ponieważ kurs inwestycji wzrósł powyżej 150 proc. (czyli 195 USD). To automatycznie „wyłączyło” prawo do udziału w zysku i przekształciło produkt w depozyt z minimalnym, z góry ustalonym oprocentowaniem 4,2 proc. (za 2 lata). Bank postąpił zgodnie z regulaminem inwestycji — jednakże przeciętny człowiek, widząc hasło „od 4,2 do 29,99 proc.” i określenie „lokata”, mógł pominąć warunki i dać się skusić na obiecujący wysoki zarobek.

Przypomnijmy, co konkretnie obiecywał bank w reklamach: minimalnie 4,2 proc., maksymalnie 29,99 proc. za cały okres i udział 60 proc. we wzroście, pod warunkiem że kurs nie „uderzy” w 150 proc. wartości startowej. W przykładach banku wyraźnie widać, że jeśli próg 150 proc. zostanie osiągnięty — kończy się na 4,2 proc. niezależnie od tego, jak bardzo ostatecznie wzrosła wartość spółki.

Druga ważna kwestia: nie była to klasyczna lokata, lecz produkt inwestycyjny udający lokatę. Bank Millennium na swojej witrynie o lokatach strukturyzowanych pisze wprost, że to połączenie depozytu z inwestycją na rynkach i że zysk zależy od instrumentu bazowego oraz warunków umowy. Dlatego też nazwa „lokata” może być myląca, a rozczarowania — zapewne częste.

Lokata strukturyzowana to nie to samo co lokata!

Wnioski dla Kowalskiego:

Po pierwsze, tego rodzaju „skomplikowane” lokaty należy traktować jako inwestycję z określoną metodą obliczania odsetek, a nie jako pewny procent. Zawsze weryfikuj trzy elementy: 1) instrument bazowy, 2) progi/warunki utraty prawa do udziału w zysku, 3) najwyższy limit wypłaty. W przypadku „Internetowego Giganta I” były to: Alphabet, próg 150 proc., udział 60 proc. i limit 29,99 proc.

Po drugie, minimalna premia bywa gorsza niż zwykła lokata czy rachunek oszczędnościowy. 4,2 proc. za 2 lata to ok. 2,1 proc. rocznie brutto. Biorąc pod uwagę inflację, realny zysk mogła pochłonąć drożyzna. Konkluzja: jeśli nie rozumiesz dokładnie zasady działania, pozostań przy prostych produktach.

Po trzecie, czytaj dokumenty: prezentację produktu i KID. Tam bank musi przedstawić scenariusze i warunki. W tej sytuacji scenariusz „próg przekroczony = 4,2 proc.” był opisany przed rozpoczęciem subskrypcji.

Po czwarte, pamiętaj o gwarancji BFG: kapitał jest chroniony do wartości 100 tys. euro na klienta w banku, ale odsetki i tak wynikają z metody — mogą być minimalne.

Jak uniknąć niespodzianek związanych ze „sprytną” lokatą

Zapamiętaj prostą regułę. Jeżeli materiał reklamowy informuje „od X do 29,99 proc.”, a w treści pojawiają się słowa „instrument bazowy”, „partycypacja”, „próg”, „obserwacje” lub „ograniczenie zysku” — to nie jest standardowa lokata. Poproś doradcę, aby na piśmie wyjaśnił szczegółowo, kiedy otrzymasz więcej niż minimum. Jeśli nie jest w stanie zaprezentować prostego przykładu, zrezygnuj. A jeśli zależy Ci na spokoju, wybierz typową lokatę, konto oszczędnościowe albo obligacje skarbowe i nie goń za „do 29,99 proc.”, które i tak często kończy się 4,2 proc.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *