Czy nadal możemy nalać wody?

Trump ma się spotkać z Putinem, a rynki finansowe i inne sektory zareagowały szybko, co było widoczne na początku poprzedniego weekendu.

Zdjęcie

Czy Nadal Moemy Nala Wody 92a5b0c, NEWSFIN

Donald Trump, prezydent Stanów Zjednoczonych. / Allison Bailey / NurPhoto / AFP Reklama

Znów znajdujemy się w tej absurdalnie alarmującej rzeczywistości, gdzie niezwykłe wydarzenia wpływają na wiele aspektów życia. Nadal nie wiadomo jednak, czy to spotkanie przyniesie jakiekolwiek namacalne rezultaty, nie mówiąc już o pozytywnych skutkach dla Ukrainy lub Europy, a zwłaszcza jej wschodnich granic. Reakcja pary walutowej euro/PLN sugerowała oczekiwanie konsekwencji, które mogłyby sprzyjać Europie. A może to była bardziej spekulacja niż analiza. Zobaczymy, co się wydarzy w tym tygodniu (piszę ten felieton w niedzielę).

Ten szczyt może równie dobrze nie przynieść żadnych rezultatów, podobnie jak wcześniejsze spotkanie Trumpa z przywódcą Korei Północnej. Trump wykorzystał to wydarzenie dla globalnego rozgłosu, podczas gdy Kim zachował swoje rakiety.

Reklama

Co ciekawe, prezydent USA często używa tego charakterystycznego zwrotu, odnosząc się do stanów amerykańskich. Wielki stan Alaska . Wielki, wspaniały stan Alaska. Konsekwentnie używa tego określenia w odniesieniu do każdego stanu amerykańskiego, z wyjątkiem Kalifornii, która prawdopodobnie nawet nie przychodzi mu do głowy.

Można to postrzegać jako odzwierciedlenie amerykańskiego nacjonalizmu, mówienie o wielkich państwach , które muszą być nazywane takimi, co jest zgodne z ideologią MAGA.

Można jednak również zauważyć, a ja jestem coraz bardziej skłonny w to uwierzyć, że polityk jest z natury człowiekiem, który często nosi w sobie jakąś formę traumy. Jego zachowanie, język, światopogląd, działania i motywacje nabierają szczególnego znaczenia, gdy weźmiemy pod uwagę, że mogą być one pod wpływem osobistej traumy.

Alaska staje się sceną politycznego megaspektaklu

Zatem być może chodzi o Wielki Stan Alaska, choćby dlatego, że rezonuje z retoryką nacjonalistyczną. Być może jest to jednak tak głęboko zakorzenione w języku Donalda Trumpa (podobnie jak w pierwszym zdaniu Dziesięciu Przykazań: „Uczyńmy Amerykę znów wielką” ), ponieważ jego mowa jest ukształtowana przez pragnienie zadowolenia . Innym trwałym skutkiem traumy jest potrzeba aprobaty. Inną dobrze znaną reakcją psychologiczną na traumę jest reakcja „walcz lub uciekaj” , którą również przejawia Donald Trump . Choć wydaje się raczej typem wojownika niż osoby wycofującej się. Z drugiej strony, często zmienia swoją postawę tak dramatycznie, że jego działania można łatwo zinterpretować jako reakcję „walcz lub uciekaj”.

W odniesieniu do spotkania, gubernator Alaski natychmiast wyraził swoje stanowisko. Stwierdził, że terytorium północne jest jedynym realnym miejscem tego politycznego megaspektaklu. W końcu Alaska leży między Arktyką (a raczej już w Arktyce) a Oceanem Spokojnym, dwoma regionami, w których rozgrywają się kluczowe globalne problemy.

To zaledwie odrobina wody (tylko arktycznej), której towarzyszy wzniosła retoryka i imponujące językowe ozdobniki. Jednak wcale tego nie umniejszam. Poeci kiedyś lamentowali, że poezja nie może zmienić świata – i nawet gdy tego nie robili, akceptowali to z cichą pokorą. Dziś sytuacja wygląda inaczej. Słowa, wraz z obrazami, które skutecznie integrują się z memową koncepcją, mają moc zmieniania świata . Ponieważ dzisiejszy świat przypomina rozległą sieć neuronową, której połączenia sięgają czasów naszego dzieciństwa.

Dlatego nie ma sensu nazywać go „działem wodnym” – stanowczo wycofuję się z tego żargonu. Po pierwsze, właśnie dlatego, że słowa, nawet te, które popadają w puste retoryki, mają moc. A po drugie, ponieważ woda była kiedyś substancją intuicyjnie rozumianą jako odpowiednia metafora czegoś powierzchownego i trywialnego. Woda była wszechobecna. Wszędzie, z wyjątkiem ludzkiej świadomości. Dziś woda jest cennym zasobem, dostępnym w ilościach niewystarczających do zaspokojenia potrzeb cywilizacji. Co więcej, nie każdy postrzega wodę taką, jaka jest naprawdę. Jest woda i jest woda. Może kiedyś się tym zajmę.

Woda nie jest już oczywistym tłem naszego życia.

To sformułowanie brzmiało kiedyś lekko, wręcz komicznie. „Nie lej wody” – ostrzegał nauczyciel ucznia bełkotliwego bez ładu i składu. „On tylko lał wodę” – to krytyka przemówienia politycznego, w którym mówca mówił wiele, ale nie przekazywał… niczego. W tej metaforze woda symbolizowała coś taniego, niewyczerpanego i niewartego szczególnej uwagi. Można ją było „lać” bez ograniczeń – niczym słowa kogoś, komu brakuje istotnej treści.

Jednak sytuacja się zmieniła. Woda nie jest już oczywistym, powszechnie dostępnym surowcem w naszym życiu. Przekształciła się w zasób, którego dostępność nie jest gwarantowana na zawsze. W wielu częściach świata woda pitna jest droższym towarem niż benzyna. W niektórych regionach konflikty o źródła wody stają się realnym zagrożeniem, a naukowcy ostrzegają, że XXI wiek może stać się naznaczony „wojnami o wodę”. W takim kontekście zwrot „wylewanie wody” wydaje się nieco… przestarzały, wręcz nieodpowiedni.

Ponieważ woda to nie tylko zwykła ciecz. To substancja o właściwościach, które wciąż zadziwiają naukowców. Rozważmy pojęcie „wody standardowej” – wyjątkowo czystej, chemicznie i fizycznie zdefiniowanej wody, wykorzystywanej w laboratoriach do kalibracji narzędzi pomiarowych. Jej parametry są tak skrupulatnie ustalone, że stanowi ona punkt odniesienia dla wszystkich badań nad jakością wody.

Jest jednak coś jeszcze, co rozpala ciekawość i dzieli społeczność naukową: hipoteza, że woda może zatrzymywać informacje.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *