Prawie 10 mln brytyjskich emerytów straci prawo do finansowanych z budżetu państwa dopłat do ogrzewania w zimie. Laburzystowski rząd Keira Starmera przeforsował drastyczne ograniczenie liczby osób uprawnionych do tego świadczenia.
Do tej pory dopłaty – wynoszące od 200 do 300 funtów – przysługiwały automatycznie wszystkim osobom powyżej 66. roku życia, ale począwszy od nadchodzącej zimy, prawo do nich będą mieć tylko najubożsi emeryci, którzy korzystają z określonych zasiłków. W ten sposób liczba uprawnionych zmniejszy się o ok. 90 proc. – z 11,4 mln do 1,5 mln osób.
Krok ten pozwoli budżetowi państwa zaoszczędzić 1,4 mld funtów w tym roku, co jest istotne w sytuacji dziury budżetowej w wysokości 22 mld funtów, którą Partia Pracy wykryła po objęciu władzy na początku lipca. Nie zmienia to faktu, że ogłoszone w lipcu przez ministrę finansów Rachel Reeves odejście od uniwersalnych dopłat do ogrzewania dla emerytów budzi większe kontrowersje niż jakakolwiek inna decyzja nowego rządu. Także w szeregach samej Partii Pracy.
Biorąc pod uwagę ogromną większość, jaką Partia Pracy ma w Izbie Gmin, wynik głosowania nie był zagrożony, ale to, że ponad 50 laburzystowskich posłów nie poparło rządowego planu, wstrzymując się od głosu bądź nie uczestnicząc w głosowaniu, jest wymowne. Ostatecznie rządowy plan poparło 348 posłów, a przeciwko niemu opowiedziało się 228.
Dopłaty dla emerytów do ogrzewania w zimie zostały wprowadzone przez rząd Partii Pracy w 1997 roku, gdy poprzednio doszła do władzy.
bjn/ mms/