W czerwcu 2021 r. w Topołowej, niewielkiej wsi w woj. mazowieckim, 16-letnia wówczas dziewczyna została potrącona przez samochód na przejściu dla pieszych. Choć pani Lidia nie odniosła poważnych obrażeń, a zdarzenie zostało zakwalifikowane jako kolizja drogowa, to niemal 1,5 roku później została wezwana przez ubezpieczyciela do zapłaty 15 tys. zł. Głównym problemem w sprawie, którą obecnie zajmuje się sąd, jest to, że istnieją dwie wersje zdarzeń. Pani Lidia twierdzi, że prowadziła rower przez pasy, a kierująca samochodem przekonuje, że wręcz przeciwnie – dziewczyna przejechała przez pasy.
/Adam Burakowski /Reporter
Do zdarzenia doszło ponad trzy lata temu w Topołowej, niewielkiej wsi pod Sochaczewem. Jak podaje serwis tvn24.pl, w centrum miejscowości, przez którą biegnie droga krajowa, znajduje się skrzyżowanie z przejściem dla pieszych i wysepką oraz sygnalizacją świetlną, która w dniu kolizji nie działała. Pani Lidia, która przekonuje, że dopiero pod koniec przejścia dla pieszych wsiadła na rower, dostała wezwanie do zapłaty ponad 15 tys. zł.
Dwie skrajnie różne wersje zdarzenia. Kobieta twierdzi, że prowadziła rower
Pani Lidia przyznała w rozmowie z serwisem tvn24.pl, że w dniu zdarzenia weszła na pasy prowadząc rower. – Weszłam na pasy i bez problemów dotarłam do wysepki, rozejrzałam się i weszłam na drugą część przejścia. Kiedy byłam już blisko krawędzi jezdni, wsiadłam na rower, żeby szybciej być po drugiej stronie. Wtedy poczułam uderzenie – relacjonuje kobieta.
Reklama
Na miejscu pojawiła się policja i karetka, a 16-letnia wówczas dziewczyna trafiła do szpitala.
Odniesione przez nią obrażenia nie były na tyle poważne, żeby jej pobyt w szpitalu trwał więcej niż siedem dni, dlatego zdarzenie zakwalifikowano jako kolizję drogową. – Wystąpiliśmy z moją mamą o odszkodowanie z jej polisy OC. Dostałam jednak decyzję odmowną – dodała pani Lidia. Wkrótce otrzymała również wezwanie do zapłaty.
Kierująca samochodem jest innego zdania. „Uderzyła w moje auto”
Co na ten temat ma do powiedzenia druga osoba uczestnicząca w zdarzeniu? – Ta dziewczyna jechała rowerem, zjechała na chodnik, przejechała jedną stronę pasów, potem wjechała na wysepkę i uderzyła moje auto z boku – stwierdziła kierująca samochodem kobieta.
Dodała, że z powodu znajdującego się na skrzyżowaniu samochodu ciężarowego musiała znacznie ograniczyć prędkość i dzięki temu nic poważnego się nie stało. – Rowerzystka na początku nie chciała wzywać policji, próbowała wsiąść na rower i odjechać. Na szczęście rower był na tyle uszkodzony, że nie mogła – powiedziała.
Z jej relacji wynika, że nie otrzymała mandatu i nie została poinformowana o tym, po czyjej stronie leży wina. Dodała, że choć samochód naprawiła z autocasco, to była mocno zdziwiona, kiedy otrzymała pismo, z którego wynikało, że pani Lidia wystąpiła o odszkodowanie.
Rowerzystka dostała wezwanie do zapłaty. Sprawa trafiła do sądu
Choć kierująca samochodem osobowym kobieta stwierdziła, że nie będzie dochodziła odszkodowania na drodze cywilnej, to innego zdania był ubezpieczyciel, który pokrył koszty naprawy pojazdu z AC.
W listopadzie 2022 r. pani Lidia dostała pismo, w którym ubezpieczyciel wzywał ją do zapłaty 14,9 tys. zł. Do tego należy doliczyć odsetki, które na tamten moment wynosiły tysiąc złotych. Powołując się na ustalenia policjantów serwis podaje, że ich zdaniem to nieletnia wówczas dziewczyna doprowadziła do zderzenia z samochodem.
Na skutek wniesionego przez panią Lidię sprzeciwu, sąd uchylił decyzję o wydaniu nakazu zapłaty w elektronicznym postępowaniu upominawczym, o co wnioskował ubezpieczyciel. Teraz strony spotkają się w sądzie i tam będą bronić swoich racji.