W nadchodzącym tygodniu supergwiazda amerykańskiej muzyki Taylor Swift trzy razy wystąpi na Stadionie Narodowym w Warszawie. W obiegowej opinii, ocierającej się o legendę miejską, koncerty piosenkarki popowej powodują wzrost lokalnej inflacji usług. Pekao sprawdziło, czy tak będzie w Polsce.
Koncert Taylor Swift (Getty Images, Gregor Fischer/TAS24)
Taylor Swift wystąpi na Stadionie Narodowym 1, 2 i 3 sierpnia. Piosenkarka, jak zwracają uwagę analitycy Pekao w piątkowym (26 lipca) biuletynie, w kwietniu znalazła się na liście miliarderów magazynu „Forbes”.
„Jest to pierwszy przypadek, kiedy artysta muzyczny zarobił miliard dolarów tylko i wyłącznie dzięki muzyce i występom. Majątek Swift przekroczył tę barierę w największej mierze dzięki obecnie trwającej, najbardziej dochodowej trasie koncertowej w historii 'Eras Tour'” – wskazuje Pekao.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Angelika Mucha o fenomenie Taylor Swift. Ujawnia, ile wydała na KILKANAŚCIE KONCERTÓW idolki
Koncerty Swift cieszą się ogromną popularnością, co wpływa na ceny w miastach, gdzie występuje. Widać to chociażby w hotelarstwie. Zauważył to również amerykański bank centralny, pisząc w czerwcu:
Maj był miesiącem o najwyższym poziomie przychodów hoteli w Filadelfii (wzrost o 15 proc. w porównaniu z analogicznym okresem w roku poprzednim) od początku pandemii, w dużej mierze ze względu na napływ gości na koncerty Taylor Swift w mieście.”
Taylor Swift przyjedzie do Polski właśnie w ramach „Eras Tour”. Czy w Warszawie, a wręcz naszym kraju wystąpi tzw. swiftlation? Analitycy Pekao, przed odpowiedzią na to pytanie, wskazują dwa państwa, gdzie faktycznie tak mogło być – to Szwecja i Portugalia.
„Swiftlation” – mit czy prawda?
Eksperci, szukając odpowiedzi na postawione pytanie, wykonali „małe ćwiczenie badawcze”. Dla krajów, w których Taylor Swift dawała koncert podczas trasy „Eras Tour” sprawdzili, jak kształtowała się odsezonowana inflacja usług w miesiącach bliskich organizacji koncertu (zarówno przed, jak i po) po wyłączeniu trendu z poprzednich miesięcy, by oczyścić z wpływu bieżącego momentum procesów cenowych.
Okazało się, że w większości przypadków trudno mówić o jakimkolwiek zauważalnym wpływie koncertów Taylor Swift na krajową inflację usług, poza dwoma wspomnianymi wyżej państwami.
„W samym miesiącu koncertu inflacja usług w Szwecji została nietypowo podbita o 0,4 pkt. proc., a w Portugalii o ponad 1,5 pkt. proc! To dodało w tych krajach odpowiednio 0,1 pkt. proc. i 0,4 pkt. proc. do inflacji ogółem. Szybkie spojrzenie na strukturę tego skoku pokazuje, że skumulował się on faktycznie w cenach usług związanych z turystyką. Jednakże już w pierwszym miesiącu po koncercie następowała korekta tych wzrostów zerująca całkowity efekt bez trwałych zmian w procesach cenowych” – pisze Pekao.
Eksperci zwracają uwagę, że Szwecję i Portugalię łączy to, że „są to kraje o najmniejszej gospodarce według nominalnych wolumenów„. Szwedzką inflację dodatkowo mogła też podbić odbywająca się w tamtym okresie Eurowizja.
Taylor Swift wrogiem banków centralnych?
„Wnioskujemy z tego, że dla większych gospodarek (w tym Polski) wpływ jest niezauważalny. Koncerty Taylor Swift mają znaczenie dla wybranych miast i sektorów gospodarki, ale w skali makro wpływ jest niezauważalny” – pisze Pekao, a następnie wprost, że koncerty gwiazdy muzyki pop nie podbiją inflacji w Polsce.
Warszawę za to czeka czas zarobku. Szacuje się, że turyści zostawią w stolicy ok. 190 mln zł. Jadą do Polski nawet z USA ze względu na tańsze bilety. Na koniec dodajmy jednak, że Swift potrafi namieszać szyki również bogatszym krajom.
„Taylor Swift zagra w Wielkiej Brytanii łącznie 15 koncertów w czerwcu i sierpniu – a to może stanowić już trochę większy problem. Jak twierdzą analitycy TD Securities, koncerty Swift podniosą sierpniową inflację w kategorii usług o nawet 0,3 pkt. proc., co może negatywnie wpłynąć na decyzję Banku Anglii odnośnie obniżki stóp procentowych we wrześniu. Na podstawie powyższej analizy uważamy jednak, że szacunek ten jest wygórowany” – podsumowuje Pekao.