Premier Węgier Viktor Orbán
Danuta Walewska
Według nieoficjalnych informacji węgierskich mediów ma tam powstać największy port przesiadkowy w Europie Środkowej. Węgrom nie przeszkadza, że nie mają narodowego przewoźnika, a największym operatorem budapeszteńskiego lotniska jest niskokosztowy, prywatny Wizz Air. Ambitne plany na operacje z Budapesztu miał poprzedni zarząd LOT-u, ale niewiele z nich wyszło i polski przewoźnik ograniczył operacje, utrzymując jedynie połączenie z Seulem i Warszawą. Latają tam z powodzeniem Chińczycy, którzy już teraz właśnie na Wizz Aira przesiadają się w swoich podróżach na zachód Europy.
Trzy tygodnie temu węgierskie media zastanawiały się, jaki był sens w odkupieniu od AviaAlliance lotniska w Budapeszcie, które w 2005 roku sprzedał rząd Ferenca Gyurcsányego. Za prawo zarządzania portem przez 75 lat konsorcjum niemiecko-kanadyjskie zapłaciło wtedy 464,7 mld forintów (1,17 mld euro). Cała infrastruktura pozostała państwowa.
Teraz, po trzech latach negocjacji, rząd Viktora Orbána poinformował, że zapłacił Niemcom 3,1 mld euro za odkupienie lotniska oraz przejmie zadłużenie w wysokości 1,44 mld euro. Marton Nagy, węgierski minister gospodarki, nie ukrywał, że wielokrotne przebicie ceny wyjściowej było jak najbardziej uzasadnione, bo suwerenność nie ma ceny.
W nowej strukturze właścicielskiej teraz 80 proc. lotniska należy do państwa, a 20 proc. do francuskiego operatora lotnisk Vinci. Tego samego, który wyrażał zainteresowanie wejściem, również finansowym, w projekt CPK. Węgrzy nie ukrywają, że docelowo interesuje ich udział nawet 51 proc. i dopuszczają udział np. katarskiego funduszu inwestycyjnego, Qatar Investment Authority, który jeszcze na początku tego roku był wymieniany jako główny inwestor zagraniczny. Katarczycy mieliby wykupić 29 proc. udziałów.
Rząd Węgier i Vinci Airports zaprezentują w lipcu plan dla lotniska w Budapeszcie
Lotnisko w Budapeszcie to zdecydowanie najlepszy port lotniczy w naszym regionie. W rankingach, w których głosują pasażerowie, zawsze jest w czołówce.
AviaAlliance dobudował tam terminal dla linii niskokosztowych i ogromną część komercyjną. Od czasu prywatyzacji liczba odprawianych pasażerów się tam podwoiła. W 2023 r. odprawiło się tam 14,7 mln osób, a zysk netto wyniósł 74 mln euro. To także ogromny port cargo, co jest zrozumiałe w sytuacji, kiedy to właśnie Węgry są chętnie wybierane przez inwestorów zagranicznych, zwłaszcza z branży motoryzacyjnej. Nie mówiąc o tym, że porównywany z Wiedniem Budapeszt sam w sobie jest wielką atrakcją turystyczną.
Jak na razie, nie ma oficjalnych planów dotyczących budapeszteńskiego lotniska. Jedyne, co zostało ujawnione, to cena. Ale węgierskie plany idą znacznie dalej niż zasada „więcej tego samego” — wynika z nieoficjalnych informacji krajowych mediów.
Węgry chcą mieć swój CPK. Połączenie wschód-zachód
Bo w Budapeszcie ma powstać największy port przesiadkowy w naszym regionie. We wspólnych planach rządu i Vinci Airports, który ma być zaprezentowany w lipcu, jest punkt o „połączeniu stolic na wschodzie i na zachodzie”. Lotnisko ma stać się również jednym z najbardziej zaawansowanych technologicznie na świecie. I „będzie służyło tak ludności, jak i gospodarce kraju”. Wiadomo także, że Chińczycy mają w planach budowę szybkiej kolei prowadzącej z Serbii do Budapesztu i najprawdopodobniej podciągną ją do lotniska. Rząd węgierski ma doskonałe stosunki z Chińczykami.
Jak na razie związany z rządem Nézőpont Institute wyliczył, że dotychczasowa inwestycja w lotnisko zwróci się w ciągu 25 lat, a w roku 2030 odprawi się tam 30 mln pasażerów. W ostatnim roku przed pandemią było to 16,2 mln.