Na polskim rynku nie brakuje zegarków za kilkaset złotych, które oferują rodzicom śledzenie lokalizacji dziecka. Są i takie smartwatche, które pozwalają po cichu wdzwonić się "na rękę" syna czy córki i wykonać nasłuch otoczenia. Wydane w ten sposób pieniądze mogą jednak przysporzyć rodzicom kłopotów.
"Odradzam" – mówi jednoznacznie Piotr Konieczny, założyciel serwisu Niebezpiecznik.pl, w rozmowie z Bankier.pl. O ile śledzenie lokalizacji dziecka uważa za rodzaj informacji, do której rodzic niepełnoletniego dziecka jest uprawniony, o tyle fundowanie mu sprzętu, który ma podsłuchiwać jego i rówieśników, ocenia jako krok za daleko. – Tego w Polsce nie można robić – przypomina ekspert ds. cyberbezpieczeństwa w kolejnym odcinku podcastu "Rodziconomia".
Posłuchaj rozmowy na ten temat w formie podcastu
Czy skuteczne śledzenie lokalizacji własnego dziecka jest możliwe?, pytam Piotrka Koniecznego w sekcji Q&A naszej rozmowy, korzystając z okazji do rozprawienia się z faktami i mitami, które krążą w środowisku rodziców.
– Śledzenie lokalizacji dziecka jest możliwe i moim zdaniem, jeśli dziecko nie ukończyło 18. roku życia, jest to informacja, do której rodzic jest upoważniony. Jest ku temu szereg możliwości – odpowiada. Zaraz jednak zaznacza: – Jest masa narzędzi, które obiecują, że to robią, a robią to źle.
– Kiedyś w Niebezpieczniku kupiliśmy wszystkie zegarki z tą funkcją, które są na rynku i przetestowaliśmy – generalnie na tym rynku jest tragedia – relacjonuje.
Opowiada też o liderze tego porównania: "Gwarantuje dokładność, czas pracy i prywatność po stronie dziecka (…) Można być z dzieckiem w kontakcie, ale też lokalizować je, wykrywa także, gdy dziecko upadnie – bo przewróci się albo w szkole dojdzie do jakiejś bójki. Natomiast nie jest to podsłuchiwanie dziecka. Nie da się – tak jak w niektórych rozwiązaniach, zazwyczaj chińskiej produkcji – zadzwonić po cichu na zegarek dziecka i słuchać czegoś w okolicy. Więcej szczegółów znajdziesz w rozmowie.
– Pokazywaliśmy rodzicom zegarki, które na to pozwalają i ostrzegaliśmy przed nimi – przyznaje Piotr Konieczny z Niebezpiecznik.pl. Tłumaczy też, dlaczego takie produkty mogą przysporzyć rodzicom problemów. – Wyobraź sobie, że Twoje dziecko bawi się w grupie dzieci mających takie zegarki i nie jesteście świadomi, że na rękach rówieśników jest ucho rodzica, czyli że de facto jest podsłuchiwane bez jego zgody – tego w Polsce nie można robić!
Więcej wniosków z rozmowy przeczytasz też w artykule: TikTok, darknet, gry i selfie. „Do zagrożenia nr 1 wielu rodziców bezmyślnie przykłada rękę”. Jak chronić dzieci w sieci?. Lekturę polecamy szczególnie rodzicom.
***
"Rodziconomia" to projekt Bankier.pl o finansach rodziców i ich dzieci. Piszemy o edukacji, analizujemy produkty finansowe, przyglądamy się wspierającym mamy i tatów rozwiązaniom z rynku pracy, podpowiadamy rodzicom jako konsumentom. Zapisz się na nowy newsletter, żeby nie przegapić żadnego z odcinków tej serii.