Nie ma już zagrożenia brakami dostaw LPG. Rosyjskie dyskonto się jednak kończy

Według dyrektora Polskiej Organizacji Gazu Płynnego nie ma już obaw, że na polskim rynku braknie LPG. Kierowcy z jednej strony mogą odetchnąć z ulgą, bo autogazu wystarczy, ale zmartwieniem pozostaje cena. Na razie podlega ona procesowi dostosowania się rynku do nowych warunków.

Nie Ma Juz Zagrozenia Brakami Dostaw Lpg Rosyjskie Dyskonto Sie Jednak Konczy E9226b5, NEWSFIN

fot. Anatol Chomicz / / FORUM

LPG z Rosji w 2023 r. w Polsce był w hurcie średnio o 18 proc. tańszy niż nierosyjski, przy czym udział gazu LPG z Rosji spadł w ostatnich miesiącach 2024 r. z ok. 50 proc. do 1/3 całości importu, co zostało już zdyskontowane w cenach gazu LPG na rynku – mogliśmy przeczytać w ostatnim raporcie polskiej spółki AC, czyli europejskiego potentata na rynku instalacji gazowych do aut napędzanych LPG.

Ten w ostatnich tygodniach tak mocno podrożał, że na stacjach ceny były najwyższe od dwóch lat. Przy dystrybutorach ceny rosły od połowy roku, im bliżej było grudnia 2024 r., kiedy kończył się okres przejściowy unijnych sankcji na LPG z Rosji. Jeszcze na początku tego roku były obawy, że autogazu może po prostu zabraknąć, co spędzało sen z powiek około 3 milionów tankujących go kierowców. 75 proc. zużywanego w Polsce LPG przypada właśnie na sektor transportu.

Oczywiście o zmianach było wiadomo wcześniej, już na etapie projektowania pakietu sankcji. „Roczny okres przejściowy mieścił się w granicach oczekiwań zgłaszanych od 2022 r. przez polskie firmy, które wnioskowały o czas na zmianę kierunków dostaw” – zauważa w rozmowie z Bankier.pl dyrektor Polskiej Organizacji Gazu Płynnego Bartosz Kwiatkowski.

Pakiet sankcji zawierający m.in. embargo na import rosyjskiego LPG wszedł w życie w grudniu 2023 r., ale w odniesieniu do autogazu zakładał roczny okres przejściowy dotyczący kontraktów terminowych na dostawy LPG z Rosji. Transakcje spotowe zostały zakazane bez okresu przejściowego, przypomina Kwiatkowski.

Nie ma zagrożenia dostaw LPG

„W ocenie POGP branża spożytkowała ten czas dobrze i nie ma dziś już zagrożenia brakami dostaw gazu płynnego LPG, pomimo pojawiających się jeszcze pół roku temu obaw. Rok to wystarczający czas, aby zakontraktować dostawy z nowych kierunków. Nie jest to oczywiście wystarczający czas, aby zrealizować nowe inwestycje, które mogłyby odciążyć istniejącą infrastrukturę – w szczególności terminale morskie i kolejowe” – tłumaczy dyrektor POGP.

Jak wyjaśnia Bartosz Kwiatkowski, przedsiębiorcy poświęcili ostatni rok na przygotowanie do sankcji, w tym kontraktowanie paliwa, wynajem terminali albo przejmowanie infrastruktury logistycznej. Jedną z takich firm jest Unimot, który aby zabezpieczyć swój łańcuch dostaw, wyczarterował specjalny gazowiec, który będzie regularnie dostarczać gaz LPG do terminala HES w Wilhelmshaven w Niemczech, z którym podpisano długoterminową umowę o wartości 120 mln zł na przeładunek i magazynowanie.

Infrastruktura logistyczna jest tu kluczowa. „Branża apelowała do rządu o przyspieszenie procesu wydawania pozwoleń środowiskowych, które dziś najbardziej opóźniają realizację inwestycji logistycznych, bo to logistyka pozostaje wyzwaniem” – tłumaczy dyrektor POGP. „Połowę krajowego zapotrzebowania, wynoszącego ok. 2,5 miliona ton, mogą obsłużyć terminale morskie, czyli duży terminal w Gdańsku i dwa mniejsze w Gdyni oraz Szczecinie. Jednak reszta musi przyjechać koleją” – dodaje.

„Terminale kolejowe historycznie były zlokalizowane przede wszystkim na wschodniej granicy. Także same połączenia kolejowe z Niemcami czy z Czechami i Słowacją mają ograniczoną przepustowość, choć Ministerstwo Infrastruktury zapewnia, że koleje poradzą sobie ze zwiększonym ruchem w postaci kilkuset dodatkowych pociągów rocznie” – komentuje dla Bankier.pl

Południowe kierunki 

Czechy i Słowację wymienia nie przypadkowo. Kierunek południowy może się wkrótce mocno rozwinąć za sprawą Rumunii czy Turcji. Rynek przecież nie znosi pustki, a każdą wyrwę w podaży stara się szybko uzupełnić. „Wiele wskazuje na to, że Rumunia nastawia się na zaopatrywanie przede wszystkim Ukrainy, ale też tej naszej części Europy Środkowo-Wschodniej. Czyli porty czarnomorskie również będą się rozbudowywać, żeby zaopatrywać europejski rynek” – zaznacza dyrektor Kwiatkowski.

„We wrześniu think tank CREA (Centre for Research on Energy and Clean Air) opublikował raport poświęcony procederowi unikania sankcji na ropę naftową pochodzenia rosyjskiego za pośrednictwem Turcji. W pierwszej połowie 2024 r. Turcja wykorzystała w swoich rafineriach rosyjską ropę do produkcji paliw eksportowanych do krajów G7+ o wartości 1,8 mld EUR, co stanowi wzrost o 62 proc. rdr. Import ropy drogą morską z Rosji do Turcji wzrósł dzięki oferowanemu przez Rosjan rabatowi 5-20 USD na baryłkę” – zwraca uwagę szef POGP.

„Podobne zjawisko może mieć miejsce w przypadku reeksportu przez Turcję do Europy gazu LPG pochodzenia rosyjskiego, który mógłby do Unii wjeżdżać z tureckimi dokumentami” – mówi. Turcja zresztą mocno walczy o swoje interesy i ostania zażądała ograniczenia sankcji na rosyjski Gazprombank, żeby móc płacić za gaz.

Wzrost z rekordowo niskich poziomów

Bartosz Kwiatkowski zwraca uwagę, że wyższe ceny to efekt droższej logistyki i stawek na rynku globalnym, wyższych od tych, po jakich sprzedawała Rosja. Samego LPG na rynku jest jednak dużo i nie ma problemu z jego dostępnością. Problemem może być cena. Rosyjski surowiec był sprzedawany z naprawdę sporym dyskontem.

„Ceny na stacjach w pierwszej połowie roku – rekordowo niskie w porównaniu do ceny benzyny silnikowej – były efektem dużego udziału (nawet 52 proc.) dostarczanego po bardzo atrakcyjnych stawkach rosyjskiego gazu, nawet o ponad 20 proc. tańszego niż koszt LPG na rynkach światowych” – przytacza liczby dyrektor POGP.

„Obecne ceny odzwierciedlają etap procesu odchodzenia od gazu rosyjskiego, na jakim jesteśmy: oficjalnych danych na razie nie ma, natomiast w listopadzie zapewne 1/4 importu pochodziła z kierunku rosyjskiego. Warto przypomnieć, że także w przyszłym roku do Unii będzie możliwe legalne wprowadzanie na rynek jednej z frakcji LPG – technicznych butanów o czystości powyżej 95 proc., które nie zostały objęte sankcjami. Po 3 kwartałach tego roku ok. 8 proc. importu LPG z Rosji było sprowadzanych właśnie pod taką postacią – ten import na polskim rynku pozostanie” – przypomina ekspert.

Sytuacja ma się z czasem stabilizować, a poprawa infrastruktury przekładać na ceny. Jak wspomniano, to najistotniejsze z punktu widzenia kierowców. Polski rynek LPG wyróżnia się bowiem na tle Europy, ponieważ trzy czwarte gazu płynnego zużywanego nad Wisłą zasila samochody. Nawet po obserwowanych wzrostach cen LPG w trzecim kwartale, wg wyliczeń Ministerstwa Przemysłu, koszt przejechania 100 km najtaniej wychodził w aucie napędzanym autogazem, najdrożej zaś autem z napędem elektrycznym.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *