Wstępne dane za wrzesień pokazały, że inflacja konsumencka w Polsce znalazła się poniżej 10% po raz pierwszy od lutego 2022 roku. Oprócz wysokiej bazy sprzed roku wpływ na spadek inflacji miały też zdarzenia nadzwyczajne i prawdopodobnie jednorazowe.
We wrześniu indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) był o 8,2% wyższy w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku – wynika z szybkiego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego. To najniższy odczyt od lutego 2022 roku. Warto tu przypomnieć, że cel inflacyjny Narodowego Banku Polskiego wynosi 2,5% i po raz ostatni był zrealizowany ponad 2,5 roku temu. Jest to też pierwszy taki przypadek od 23 lat, gdy inflacja CPI spada poniżej 10%.
Wrześniowy spadek inflacji CPI był powszechnie oczekiwany przez ekonomistów – niektórzy spodziewali się nawet odczytów zbliżonych do 8%. Ale rynkowy konsensus zakładał spadek tylko do 8,5%. Analitycy zwracają tu uwagę na efekt wysokiej bazy porównawczej sprzed roku. Nie zapominajmy, że we wrześniu ’22 wskaźnik CPI wzrósł o 1,6% mdm i aż o 17,2% rdr. Podobny efekt utrzyma się także w październiku.
Przeczytaj także
Dezinflacja ręcznie wspomagana. Jak władza zaniży wrześniowy CPI
Po drugie, na rzecz spadku wskaźnika inflacji konsumenckiej zadziałały decyzje władz w postaci podwyższenia rocznego limitu zużycia energii elektrycznej, do którego można skorzystać z administracyjnie obniżonej, nierynkowej ceny. Swoje trzy grosze dodały także dotacje do zakupu wybranych leków przez młodzież i osoby starsze. Nie wiadomo, czy GUS uwzględnił jednorazowy upust w rachunkach za prąd wprowadzony rządowym rozporządzeniem.
Na rzecz niższego odczytu inflacji CPI działała także promocja przedwyborcza na Orlenie, dzięki której tankujemy paliw po przynajmniej 1 zł/l taniej, niż by to wynikało z cen światowych. GUS oszacował, że we wrześniu paliwa były o 3,1% tańsze niż w sierpniu oraz o 7% tańsze niż rok temu.
Wiemy też, że ceny żywności spadły o 0,4% względem poprzedniego miesiąca, lecz zarazem były o 10,3% wyższe niż we wrześniu ’22. Ceny energii były o 0,8% niższe niż przed miesiącem i o 9,9% wyższe niż przed rokiem.
Czy to już koniec inflacji?
Prezentowana w nagłówkach dynamika roczna „pamięta” jeszcze drastyczne podwyżki cen z zeszłorocznej jesieni oraz początku 2023 roku. Dlatego warto spojrzeć na miesięczną dynamikę wskaźnika CPI. We wrześniu CPI był o 0,4% niższy niż w sierpniu – podaje GUS. Oznacza to, że za nami już pięć miesięcy, w których wskaźnik CPI nie urósł ani razu. Po raz ostatni dodatnią dynamikę miesięczną tego wskaźnika odnotowano w kwietniu. Natomiast licząc od początku roku zrealizowana inflacja CPI wyniosła 4,97%.
Przeczytaj także
Inflacja nie jest klątwą. Jest konsekwencją
Malejąca inflacja w ujęciu rocznym to dezinflacja, ale to nie oznacza, że ceny w sklepach zaczęły spadać. Do tego potrzebowalibyśmy deflacji – czyli wzrostu siły nabywczej pieniądza. Faktem jest jednak to, że po kwietniu indeks CPI przestał rosnąć. W maju, czerwcu oraz sierpniu jego miesięczna dynamika wyniosła 0,0%, a w lipcu odnotowano zwyczajny sezonowy spadek o 0,2% mdm.
Mamy więc do czynienia nie tylko z trwającym od początku roku procesem dezinflacji, ale też ze stabilizacją wskaźnika CPI (a nie jego dynamiki!) na niemal rekordowo wysokim poziomie. Obecnie indeks cen dóbr konsumpcyjnych znajduje się na poziomie o 36,3% wyższym niż na koniec 2019 roku. Tyle w przybliżeniu wynosi zrealizowana w niespełna cztery lata utrata siły nabywczej polskiego złotego.
Przeczytaj także
Inflacja, czyli droga w jedną stronę
Opublikowane dziś dane to tzw. szybki szacunek i nie zawiera on pełnej informacji o zmianach cen w poszczególnych kategoriach dóbr i usług. Finalny raport za wrzesień zostanie opublikowany 13 października, czyli w przedwyborczy piątek.