Kalendarz wskazuje teraz lipiec, co oznacza, że do premiery nowych smartfonów z kultowym nadgryzionym jabłkiem pozostało nieco ponad dwa miesiące. Historycznie smartfony Apple były kojarzone z cenami premium, co jest zrozumiałe; dla wielu osób w Polsce były przedmiotem luksusowym lub trudno dostępnym. Jednak ten scenariusz może się zmienić, ponieważ ceny mogą spaść we wrześniu, głównie pod wpływem kursu wymiany dolara.
W Bankierze postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej metodzie, według której Apple ustala ceny swoich produktów w Polsce, i spróbować przewidzieć koszty nadchodzących modeli z serii 17, których premiera odbędzie się we wrześniu tego roku.
Strategia cenowa firmy z Cupertino jest jasna od dłuższego czasu, a ceny podstawowych modeli — 1X, 1X Pro i 1X Pro Max — wynoszą odpowiednio 799 USD, 999 USD i 1099 USD (1199 USD za model 15 Pro Max).
Jednak ceny na rynku amerykańskim ostro kontrastują, na niekorzyść polskich konsumentów, z cenami w lokalnych sklepach. Ceny nie są ustalane na podstawie kursu NBP, ale raczej na podstawie „kursu wymiany” Apple , który prawdopodobnie (i zrozumiałe) uwzględnia wahania relacji dolara do złotego i inne koszty ponoszone nie tylko przez producenta, ale także przez dystrybutora.
Doskonałym przykładem wpływu dolara na ceny produktów jest iPhone 15 Pro Max, którego podstawowa wersja w momencie premiery kosztowała 7199 zł. W tym czasie na rynku międzybankowym dolar był wyceniany na 4,37 zł, a na krótko osiągnął szczyt 5,00 zł. W rezultacie w Polsce cena modelu z serii 16 wynosiła odpowiednio 3999 zł, 5299 zł i 6299 zł.
Analizując ceny z ostatnich lat (zaczynając od modeli serii 13) i kurs wymiany stosowany przez giganta z Cupertino, zauważamy, że dysproporcja na rynku