Czy Narodowy Bank Polski prześcignie EBC w "złotym wyścigu"? Czy bitcoin zagości w polskich rezerwach walutowych? Czy do obiegu trafi banknot o nominale tysiąca złotych? Na te i inne pytania w wywiadzie udzielonym redakcji Bankier.pl odpowiadał Artur Soboń z zarządu NBP.
Krzysztof Kolany, Bankier.pl:. Z ostatnich danych wynika, że w listopadzie Narodowy Bank Polski dokupił ponad 21 ton złota i posiada ok. 448 ton. Przy założeniu niezmienionej ceny złota, aby osiągnąć docelowy poziom 20% rezerw, trzeba by zakupić jeszcze 50 ton i wtedy stan rezerw sięgnąłby blisko 500 ton. Czy zatem w Narodowym Banku Polskim nie kusi was, aby dorzucić jeszcze z 10 ton i przegonić Europejski Bank Centralny?
Artur Soboń, członek zarządu Narodowego Banku Polskiego: Oczywiście mamy taką sytuację, w której mamy zarówno rosnące w ogóle rezerwy dewizowe banku centralnego – bo to jest już około 220 miliardów dolarów – i rosnący udział złota w ramach tych rezerw. Celem jest realizacja uchwały zarządu, co oznacza, że w ramach tych rezerw 20% to będą rezerwy w złocie. To sprawi, że awansujemy z pozycji 14. o kilka oczek do przodu i znajdziemy się wśród tych banków centralnych, które tego złota będą miały najwięcej. Zajmiemy pewnie pozycję 11.
Nie ma oczywiście tutaj tego typu licytacji z Europejskim Bankiem Centralnym. Nie jest też on tutaj żadnym benchmarkiem. Benchmarkiem są te poziomy, które znamy z gospodarek najbardziej rozwiniętych. Co nie zmienia faktu, że spodziewamy się, że przekroczymy ten poziom, który jest w posiadaniu EBC. Nie jest to intencją ani celem, ale prawdopodobnie się to potwierdzi.
Przy czym też warto podkreślić rolę złota szczególnie w niepewnych czasach. Niepewnych podwójnie, bo z jednej strony mamy sytuację niepewności geopolityczno-wojennej, a z drugiej strony niepewności politycznej. Nie wiemy, jak będzie wyglądała polityka na przykład nowej administracji amerykańskiej. A złoto jest czymś, co odrywa od tych niepokojów, odrywa od ryzyka emitenta, od polityki gospodarczej i tak dalej. Złoto jest po prostu materialne. Natomiast wciąż 3/4 naszych rezerw to są papiery rządowe największych światowych gospodarek, w tym amerykańskie. Więc też żebyśmy pamiętali o tych proporcjach.
Pozostając w temacie rezerw walutowych, warto wspomnieć, że niektóre banki centralne w ostatnich latach poszły dalej. Na przykład Szwajcarski Bank Narodowy zaczął inwestować w akcje. A w Polsce, ale też w Stanach Zjednoczonych, pojawił się pomysł, aby do rezerw walutowych włączyć bitcoina czy inne kryptowaluty. Czy w związku z tym w Narodowym Banku Polskim trwają analizy tego typu pomysłów?
W Narodowym Banku Polskim posługujemy się definicją oficjalnych aktywów rezerwowych opracowaną przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy – i w tej definicji nie mieszczą się kryptowaluty. Dlatego też nie rozważamy włączenia ich do rezerw dewizowych Narodowego Banku Polskiego. Takich analiz dzisiaj nie ma. Koncentrujemy się na uznanych aktywach, tj. przede wszystkim papierach rządowych o najwyższej wiarygodności kredytowej i oczywiście złocie.
Ale skoro w skład rezerw weszły kontrakty terminowe na indeksy giełdowe, to czy teoretycznie mogłyby wejść też kontrakty terminowy albo ETF na bitcoina?
Wydaje mi się, że ta dyskusja jest zdecydowanie przedwczesna. Jesteśmy bankiem, który prowadzi dość konserwatywną politykę i nasze rezerwy mają przede wszystkim spełniać kryterium bezpieczeństwa i płynności, a dopiero gdy te warunki są spełnione, możemy myśleć o dochodowości. Kryptowaluty to klasa aktywów o bardzo wysokim ryzyku i w zasadzie pozbawionych wartości fundamentalnej – jakkolwiek rozumianej.
W złoto inwestuje – czy też dywersyfikuje się – nie tylko bank centralny, ale też inwestorzy indywidualni w Polsce. Krajowy rynek złota dość prężnie rozwinął się w ostatniej dekadzie. Także Narodowy Bank Polski jest obecny na tym rynku, oferując monety bulionowe „Bielik”. Są no one jednak stosunkowo mało popularne, ponieważ są wyraźnie droższe od swoich zagranicznych odpowiedników. Co można zrobić, aby nasze „Bieliki” trafiły pod strzechy?
Cena „Bielików” jest ceną rynkową. To znaczy podstawowym składnikiem tej ceny jest wartość złota zgodna z popołudniowym notowaniem złota z londyńskiej giełdy z dnia poprzedzającego sprzedaż tej monety. Jest to najbardziej aktualna cena rynkowa przeliczona na polskie złote w oparciu o średni kurs dolara według tabeli kursów NBP, wyliczona również w dniu poprzedzającym sprzedaż tej monety. To jest najważniejsza część tej ceny. Do tego dochodzą koszty produkcji, wprowadzenia do sprzedaży i marża.
Więc trudno jest – i nieracjonalnym byłoby – porównywać jabłek do gruszek. Jabłka trzeba porównać do jabłek. Trudno jest porównywać "Bieliki" np. do południowoafrykańskich Krugerrandów, których od 1967 roku do tej pory wyprodukowano w nakładzie ponad 50 milionów uncji w oparciu o zasoby złota z własnego kraju – RPA. Więc oczywiście w tym sensie jest to nieporównywalne i zawsze będzie nieporównywalne.
To może przejdźmy teraz od metalu do papieru, czyli tu, gdzie NBP nie ma konkurencji, przynajmniej w Polsce. Nasilają się spekulacje na temat tego, kiedy pojawi się banknot o nominale 1000 zł. Poprzedni – czyli banknot 500 zł – wszedł do obiegu w lutym 2017, czyli prawie 8 lat temu. W tym czasie skumulowana inflacja wyniosła 52%, a płaca minimalna wzrosła o 115%. Zatem wydawałoby się, że ten nowy banknot by się nam przydał. Czy w Narodowym Banku Polskim trwają prace, żeby taki banknot wyprodukować i wpuścić na rynek?
Poziom gotówki w obiegu jest adekwatny do dzisiejszych potrzeb użytkowników w Polsce, bo wciąż 1/3 z nas w pierwszej kolejności wybiera gotówkę w swoich codziennych transakcjach. Natomiast rzeczywiście wprowadziliśmy banknot 500 złotowy i to jest na razie najwyższy nominał. Nie widzimy dzisiaj potrzeby, aby planować pracę nad banknotem 1000 złotowym. Więc takie prace się zwyczajnie dzisiaj nie toczą.
Natomiast realnym zadaniem jest to, aby sieci bankomatów operatorzy, banki i tak dalej jak najszybciej i w jak największym stopniu wprowadzili do wypłat 500-złotowe banknoty w bankomatach, bo niestety można go wypłacić tylko w niewielu miejscach. Jeśli zatem mówimy o dostępie do gotówki, to byłoby bardzo pożądane, aby na przykład w bankomatach było po prostu więcej banknotów pięciusetzłotowych.
Narodowy Bank Polski jest znany z tego, że broni gotówki, broni prawa do posługiwania się gotówką. Natomiast w praktyce bywa z tym różnie. Nieraz usłyszymy w sklepie, że kasjerka nie ma jak wydać z 200 zł i w efekcie nie można zapłacić banknotem NBP.
Mamy gwarancję tego, że możemy płacić gotówką, a źródłem tego uprawnienia przysługującego konsumentowi jest art. 59ea ustawy o usługach płatniczych. Rozwiązania te promowane powinny być nie tylko przez NBP, ale przez cały rynek jako jedno z podstawowych uprawnień konsumenta korzystającego z płatności gotówkowych.
Rozwiązanie to jest częścią większej strategii zmierzającej do zapewnienia powszechnej akceptowalności i powszechnej dostępności gotówki w interesie obywateli. Realizacja tej strategii nie będzie jednak możliwa bez pełnego i odpowiedzialnego zaangażowania wszystkich uczestników rynku.
Bo co z tego, że mamy monopol na emisję pieniądza, możemy sobie go wyprodukować, ale żeby go dostarczyć do pana portfela, cała infrastruktura rynkowa powinna być w to zaangażowana, a wszyscy uczestnicy rynku muszą respektować przepisy dające prawo dokonywania płatności gotówkowych. Cała ta strategia, włącznie z ustawą, powstała w NBP w uzgodnieniu z rynkiem i jest dzisiaj rozwiązaniem wzorcowym w Europie, szczególnie po agresji Rosji na Ukrainę. Podobne rozwiązania proponują – czy też rozmawiają o nich – państwa skandynawskie, które poszły najdalej w likwidacji obrotu gotówkowego.
Co powinien zrobić konsument, gdy sprzedawca w sytuacjach gdzie nie ma wyłączenia obowiązku przyjęcia gotówki, odmówi? Konsument powoła się na wskazany przepis prawa, ale to będzie nieskuteczne. Jakie dalsze kroki powinien podjąć konsument? Gdzie zgłosić zawiadomienie? W jaki sposób obywatel może dochodzić przestrzegania tego przepisu?
W przypadku jeśli sprzedawca odmawia akceptacji płatności gotówkowej, a nie zachodzą okoliczności, które zgodnie z przepisami ustawy o usługach płatniczych dawałyby sprzedawcy podstawę do takiej odmowy, wówczas konsument ma prawo dochodzenia swoich praw. Jednym z kroków, które konsument może podjąć, jest skierowanie sprawy na drogę postępowania sądowego i dochodzenie odszkodowania, pod warunkiem oczywiście, że odmowa akceptacji gotówki, w wyniku której konsument nie mógł nabyć towaru, doprowadziła u konsumenta do powstania po jego stronie szkody.
Niezależnie od powyższego, w tym także równolegle, konsument może zawiadomić właściwe organy o podejrzeniu popełnienia przez sprzedawcę wykroczenia z art. 135 kodeksu wykroczeń w takim zakresie, w jakim sprzedawca umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmówił sprzedaży towaru. Rozważyć można także zawiadomienie Prezesa UOKiK o podejrzeniu stosowania przez sprzedawcę praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumenta, co wyrażałoby się w sprzecznym z prawem i godzącym w interesy konsumenta działaniu sprzedawcy, jednak w tym zakresie oceny Prezesa UOKiK wymagać będzie to, czy odmowa akceptacji gotówki może być uznana za taką praktykę, w szczególności z punktu widzenia czynu nieuczciwej konkurencji.