W czasie konferencji podsumowującej styczniową decyzję Rady Polityki Pieniężnej, jej przewodniczący i prezes banku centralnego Adam Glapiński wskazał, jakie warunki musi spełnić Polska, aby wstąpić do strefy euro. Zdaniem ekonomisty w pierwszej kolejności „musimy dogonić najbogatsze państwa”, a to może zająć nawet dekadę.
/Andrzej Iwańczyk/Reporter; 123rf.com /
– Suche dane są takie – tak skomentował Adam Glapiński wykres, przedstawiający skumulowany wzrost realnego PKB od I kwartału 2004 do III kwartału 2023 r. W przypadku Polski wskaźnik ten wyniósł 104,2 procent. Druga na liście była Słowacja (84 proc.), trzecia Litwa (79,4 proc.).
Kolejne miejsca zajmowały Łotwa (53,1 proc.), Estonia (53 proc.), Słowenia (48,8 proc.) czy Chorwacja (40 proc.). Natomiast ostatnie miejsce w danych przygotowanych przez NBP zajęła strefa euro, dla której analogiczny wzrost wyniósł 23,5 proc.
Reklama
A. Glapiński: Zanim przyjmiemy euro, musimy dogonić bogate kraje UE
– Proszę zobaczyć, my ten dystans do strefy euro, do krajów tych najbogatszych połykamy – powiedział prezes NBP. Jak dodał: – O ile nic się nie zmieni w naszej dynamice, to 8-10 lat i będziemy na poziomie dzisiejszej Francji, dzisiejszej Anglii. One będą wtedy trochę wyżej albo niżej, bo tam też wiele się dzieje. Zdaniem szefa banku centralnego, to właśnie „wtedy będziemy mogli dyskutować o euro”.
– W tej chwili byłaby to ogromna strata dynamiki rozwoju. W tej chwili przyjęcie euro spowolniłoby nasz rozwój gospodarczy. Przestalibyśmy doganiać te kraje bogate – dodał Glapiński.
– Planowanie, dyskutowanie o wprowadzeniu euro będzie miało dopiero sens wtedy, kiedy będziemy na wyższym poziomie rozwoju. Porównywalnym do tego, jaki mają dominujące kraje w Europie. Proszę zobaczyć, co się na Słowacji dzieje. U naszych braci Słowaków, z którymi jesteśmy duchem i ciałem – podsumował przewodniczący RPP.
Patrząc jednak na omawiane przez prezesa NBP zestawienie, należy pamiętać, że aby w pełni porównać sytuację Polski na tle krajów z regionu, zabrakło na wykresie miejsca dla Czech oraz Węgier. Natomiast jeżeli chodzi o wielkość i liczebność państw, to nasz kraj powinien być stawiany obok Włoch czy Hiszpanii. Choć obie te gospodarki są znacznie bogatsze od polskiej.