Prokuratorzy zażądali, by prawicowa francuska parlamentarzystka Marine Le Pen została uznana za winną defraudacji, skazana na karę więzienia i objęta zakazem ubiegania się o urzędy publiczne – w tym prezydenta Francji – przez kolejne pięć lat – informuje Politico.
Marine Le Pen chce ponownie kandydować na prezydenta Francji (Getty Images,, 2024 Chesnot)
Marine Le Pen oraz 24 członków Frontu Narodowego – w tym obecni i byli francuscy ustawodawcy i eurodeputowani – są oskarżeni o nielegalne wykorzystywanie funduszy Parlamentu Europejskiego. Politycy mieli płacić asystentom parlamentarnym za pracę w sprawach partyjnych, a nie w sprawach UE w latach 2004-2016. Oskarżeni mieli uczynić z PE „dojną krowę” – twierdzi prokuratura.
Parlament oszacował szkody finansowe poniesione przez podatników na 4,5 miliona euro i zapowiedział, że będzie domagał się dodatkowych 300 tys. euro. Oskarżeni odrzucają wszelkie zarzuty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Wszechmocne 2024: Sławomir Staszak, Prezes Zarządu Energi SA
„Stronnicza” prokuratura?
W opinii prokuratury najsurowsza kara należy się Le Pen, która była liderem partii, gdy miało dojść do złamania prawa. Dlatego zażądali dla liderki skrajnej prawicy pięciu lat więzienia (trzech w zawieszeniu), grzywny w wysokości 300 tys. euro oraz nałożenia pięcioletniego zakazu ubiegania się o urząd publiczny – kolejne zaplanowano w 2027 r. Politico podkreśla, że śledczy liczą na natychmiastowe wykonanie wyroku, nawet w przypadku apelacji Le Pen.
„Zazwyczaj apelacja oznacza, że kary w sprawie zostają zawieszone, chyba że sędzia prowadzący zdecyduje inaczej” – czytamy.
Marine Le Pen oceniła, że prokuratura jest stronnicza i chce ją wykluczyć z życia politycznego. Sama przyznała niedawno, że będzie po raz czwarty ubiegać się o prezydenturę. Politico zaznacza, że wyrok powinniśmy poznać na początku 2025 r.
