Unia Europejska nie może odpuszczać wyścigu technologicznego z Chinami w zakresie rozwoju paneli fotowoltaicznych – nie ma wątpliwości Andreas W. Bett. W jego ocenie fotowoltaika mogłaby funkcjonować nawet bez dotacji, ale do tego są potrzebne odważne kroki decydentów. Zwraca się wprost do władz Niemiec.
Fotowoltaika. Unia Europejska nie może przegrać wyścigu z Chinami (zdj. ilustracyjne) (Pixabay)
W ramach walki ze zmianami klimatycznymi Unia Europejska postawiła sobie za cel neutralność klimatyczną kontynentu do 2050 r. Obecnie jednak plany ograniczania zużycia paliw kopalnych i emisji gazów cieplarnianych są realizowane „na chińskich częściach”, co buduje dobrobyt Chińczyków, a nie Europejczyków – pisze wyborcza.biz.
Widać to choćby w branży motoryzacyjnej, gdzie prym w konstruowaniu samochodów elektrycznych wiodą chińskie firmy (choć ostatnio głośno jest o chińskich „elektrykach”, które miesiącami stoją w portach europejskich, bo nikt ich nie chce kupić). Dlatego też pojawiły się pomysły opóźnienia wejścia w życie zakazu aut spalinowych, by nie zadusić przedstawicieli branży z krajów UE.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Na obciachu zarobiła miliony! Polacy pokochali klapki Kubota – Alina Sztoch w Biznes Klasie
Rewolucja fotowoltaiczna na chińskich panelach
Podobnie rzecz się ma w przypadku inwestycji w elektrownie fotowoltaiczne. Podczas gdy europejskie fabryki ograniczają produkcję, to rosnące zapotrzebowanie na panele sprawia, że 9 na 10 z nich pochodzi z Chin.
Jak zatem sprawić, by rewolucja wróciła na właściwe tory? Głos w tej sprawie na łamach „Der Tagesspiegel” zabrał Andreas W. Bett, dyrektor Instytutu Fraunhofera. To największy i najbardziej zaawansowany ośrodek, w którym opracowywane są nowe technologie fotowoltaiczne. Ekspert podkreśla, że Europa nie może odpuścić rywalizacji z Chinami powinna inwestować w rozwój innowacji w fotowoltaice.
Przełamanie globalnego monopolu Chin na dostawy i stworzenie odporności w sektorze fotowoltaicznym w Europie wymaga dużej wiedzy technologicznej. Rozwiązanie to nadal istnieje w Niemczech. Wbrew oczekiwaniom kanclerza Olafa Scholza, w dłuższej perspektywie jest całkiem realne, że fotowoltaika może funkcjonować na rynku europejskim bez dotacji – pisze Andreas Bett, cytowany przez serwis wyborcza.biz.
Fotowoltaika. Są potrzebne zmiany w prawie i podatkach
Wskazuje też, jak można to zrobić. Podstawowym rozwiązaniem są subsydia i premie finansowe za rozliczenia produkcji energii z fotowoltaiki dla inwestorów, którzy stawiają farmy paneli wyprodukowanych w Europie, nawet jeśli byłyby one droższe. Jednak, jak zauważa ekspert, jak na razie ani Niemcy, ani Bruksela się nie palą do takiego rozwiązania.
To sprawia, że firmy europejskie nie są w stanie konkurować z tanimi komponentami z Chin. W efekcie jeszcze w 2010 r. niemiecki przemysł PV zatrudniał ok. 130 tys. osób. Dziś jest to już ok. 30 tys. Ponadto 10 lat temu Niemcy miały 63 proc. udziału ze sprzedaży paneli. Dziś jednak to Pekin opanował 90 proc. rynku.
Ekspert zaznacza też, że UE powinna przede wszystkim inwestować w nowe technologie. Chiny bowiem zazwyczaj tylko powielają to, co opracują inne państwa. Więc w dalszym rozwoju technologii i komponentów jest klucz w wyścigu z chińskimi firmami produkującymi panele.