W I kwartale 2024 r. wzrosła liczba wolnych miejsc pracy w polskiej gospodarce. To może oznaczać, że zapotrzebowanie na pracowników zaczyna się odradzać. Ale obraz sytuacji na rynku pracy zaciemnia kurcząca się liczba osób aktywnych zawodowo.
Rynek pracy odżył po zamrożeniu (Adobe Stock, WP, Michal Bednarek, money.pl)
Obok licznych ostatnio doniesień o zwolnieniach grupowych w Polsce, z rynku pracy napływają też bardziej optymistyczne sygnały. Jak podał w tym tygodniu Główny Urząd Statystyczny, pod koniec I kwartału podmioty gospodarki narodowej (definicja w dalszej części tekstu) dysponowały 112 tys. wolnych miejsc pracy. To o niemal 15 tys. więcej niż kwartał wcześniej.
Rośnie zapotrzebowanie na pracę?
Zwyżka liczby wakatów między I kwartałem a IV kwartałem jest zjawiskiem typowym dla tego okresu roku i na ogół jest nawet większa niż w tym roku (w dekadzie przed wybuchem pandemii COVID-19, która spowodowała duże turbulencje na rynku pracy, liczba wakatów rosła w I kwartale średnio o 20 tys.). Ale akurat rok temu koniunktura na rynku pracy osłabła na tyle, że wolnych miejsc pracy w I kwartale było mniej niż na koniec 2022 r. W takim kontekście poprawa popytu na pracę była wyraźna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Firmy zwalniają pracowników. Eksperci: to są lokalne dramaty, tragedii na rynku nie ma
O tym, że w I kwartale doszło do faktycznego odbicia popytu na pracę, zdaje się świadczyć również zwyżka tzw. wskaźnika wolnych miejsc pracy. Jest to odsetek wakatów w całkowitej liczbie miejsc pracy (wolnych i obsadzonych). W I kwartale ta miara zapotrzebowania na pracę zwiększyła się do 0,89 proc. z 0,86 proc. w IV kwartale 2023 r. To dane po odfiltrowaniu czynników sezonowych, co sugeruje, że zwyżka była czymś więcej niż typowym dla tego okresu wahnięciem. Najwyraźniej procesy rekrutacyjne przyspieszają pomimo skokowego wzrostu kosztów pracy.
Do podobnych wniosków prowadzi porównanie liczby wakatów rok do roku. W I kwartale było ich wprawdzie o niemal 3 tys. – czyli o 2,5 proc. – mniej niż w tym samym okresie 2023 r., ale w poprzednich kwartałach wolnych miejsc pracy ubywało znacznie szybciej, średnio w tempie 22 proc. rok do roku.
Na rynku pracy najgorsze już za nami
Te dane na portalu X (dawniej Twitter) skomentowali analitycy z mBanku. Jak ocenili, „najgorszy okres na rynku pracy już za nami”.
Czytelnik może się zastanawiać, co to znaczy „najgorszy”, skoro stopa bezrobocia w Polsce (pomijając wahania sezonowe) jest wciąż w trendzie spadkowym, a przeciętne płace rosną w dwucyfrowym tempie.
W maju, jak wynika z szacunku Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła 5 proc. – mniej niż kiedykolwiek wcześniej w tym miesiącu (w maju 2023 r. wynosiła 5,1 proc.). W praktyce jednak osłabienie koniunktury na rynku pracy było wyraźne, o czym świadczy spadek zatrudnienia. W pewnym stopniu była to naturalna konsekwencja tego, że w Polsce ubywa osób w wieku produkcyjnym. Ale sytuacja demograficzna nie tłumaczy wszystkiego: liczba osób aktywnych zawodowo (czyli pracujących lub szukających pracy) nie spada bowiem tak szybko, jak zatrudnienie.
Tu potrzebna jest dygresja. W Polsce brakuje dobrej jakości danych na temat sytuacji na rynku pracy. Najwięcej uwagi przyciągają comiesięczne dane dotyczące liczby pracujących i liczby etatów w sektorze przedsiębiorstw, do którego GUS zalicza podmioty z co najmniej 10 pracownikami. Ich interpretację utrudnia jednak to, że próba przedsiębiorstw zmienia się co roku: dodawane są do niej firmy, których zatrudnienie przekroczyło 10 osób, a odejmowane te, które się skurczyły. W rezultacie z tego, że liczba etatów w sektorze przedsiębiorstw była w kwietniu 2024 r. o 0,4 proc. mniejsza niż w kwietniu 2023 r., niewiele wynika.
Bardziej wymowny jest fakt, że od stycznia do kwietnia ubyło niemal 17 tys. etatów, czyli trzykrotnie więcej niż w tym samym okresie 2023 r. W pięciu latach przed pandemią Covid-19 liczba etatów w sektorze przedsiębiorstw w takim okresie rosła średnio o 27 tys. etatów.
Zatrudnienie w polskiej gospodarce wyraźnie zmalało
Przy obliczaniu wspomnianego wskaźnika wakatów GUS wykorzystuje jednak inną serię danych o zatrudnieniu, której nie publikuje – i to właśnie sprawia, że wskaźnik ten jest interesujący. Chodzi o zatrudnienie we wspomnianych już podmiotach gospodarki narodowej, uwzględniając nawet te jednoosobowe. To wciąż nie pokazuje ogółu pracujących w Polsce, bo nie obejmuje np. gospodarstw rolnych oraz wojska i innych służb bezpieczeństwa.
Ta miara zatrudnienia nie jest jednak przynajmniej wrażliwa na doroczną aktualizację próby. Co z niej wynika? Na koniec I kwartału w gospodarce narodowej pracowało 12,47 mln osób, o ponad 160 tys. (1,3 proc.) mniej niż rok wcześniej. To najgłębszy spadek tego wskaźnika od III kwartału 2021 r., co zdaje się potwierdzać, że osłabienie koniunktury na rynku pracy było istotne.
Czy to już na pewno przeszłość? Pod cytowanym wpisem na X analityków mBanku pojawiły się komentarze, że wzrost wskaźnika wolnych miejsc pracy w I kwartale mógł odzwierciedlać właśnie spadek zatrudnienia, a nie faktyczne odbicie popytu na pracowników (wskaźnik jest ułamkiem, który w mianowniku ma liczbę miejsc pracy, w tym obsadzonych – gdy ta liczba maleje, wskaźnik rośnie). I w pewnym stopniu tak jest. Gdyby zatrudnienie w I kwartale 2024 r. było dokładnie takie samo jak rok wcześniej, wskaźnik wolnych miejsc pracy byłby obecnie niższy.
To jednak nie oznacza, że dane o wakatach nie dają żadnego powodu do optymizmu. W stosunku do IV kwartału 2023 r. zatrudnienie w gospodarce narodowej w I kwartale 2024 r. wzrosło, ale słabiej (o 1 proc.) niż liczba wakatów. Na to właśnie wskazuje zwyżka oczyszczonego z wpływu czynników sezonowych wskaźnika wolnych miejsc pracy.
Starzenie się ludności miesza w danych z rynku pracy
Warto zauważyć, że ze względu na starzenie się ludności i systematyczny spadek liczby pracujących w Polsce, zmiany na rynku pracy w ujęciu rok do roku będą coraz trudniejsze w interpretacji. Dotyczy to także popytu na pracę. Spadek zatrudnienia, a także spadek liczby wakatów w ujęciu rok do roku niekoniecznie będą świadczyć o tym, że koniunktura na rynku pracy się pogarsza. Łatwo sobie wyobrazić, że wobec coraz mniejszej liczby pracowników firmy będą tworzyły też mniej nowych miejsc pracy niż dawniej nawet w okresach, gdy popyt na pracę będzie rósł.
To prowadzi do pytania, jak odróżnić rzeczywiste wahania koniunktury na rynku pracy od zmian związanych z procesami demograficznymi. W przypadku popytu na pracowników, z pomocą przyjść mogą ankietowe badania wśród firm. O tym, że w ostatnich kwartałach zapotrzebowanie na pracowników malało, świadczył systematyczny – trwający od połowy 2021 r. – spadek odsetka firm, które w ankietowych badaniach GUS wskazywały, że barierą rozwoju jest dla nich niedobór rąk do pracy. Jeśli w najbliższych miesiącach ta bariera zacznie narastać, będzie to potwierdzenie słabego sygnału poprawy sytuacji na rynku pracy, który wysyłają już dane o wakatach.
Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl