Osoby, które regularnie oferowały osobiste przedmioty na Vinted, mogą czuć się zaniepokojone. Administracja podatkowa coraz baczniej przygląda się użytkownikom popularnej platformy, wzywając do udzielenia wyjaśnień, a nawet uiszczenia zaległego zobowiązania podatkowego. Mimo, że działania organów podatkowych koncentrują się głównie na większych transakcjach, to drobniejsi oferenci również odczuwają obawy przed kontrolą.
Według doniesień portalu Wyborcza.biz, weryfikacje sprzedawców na Vinted nasilają się od września bieżącego roku. Osoby, które oferowały w serwisie odzież, zabawki lub sprzęt elektroniczny, otrzymują od organów skarbowych telefony i pisma z zapytaniami o sprzedaż na Vinted, a następnie są wzywane do złożenia objaśnień. Z opinii użytkowników wynika, że fiskus koncentruje się na sprzedawcach, których wpływy przekraczały rocznie 30-40 tysięcy złotych.
Dyrektywa DAC7 w akcji
Nowe uprawnienia administracji skarbowej są silnie powiązane z obowiązującą od lipca 2024 roku unijną dyrektywą DAC7. Narzuca ona platformom internetowym, takim jak Vinted, Allegro czy OLX obowiązek przekazywania fiskusowi danych o użytkownikach, którzy zrealizowali więcej niż 30 transakcji i otrzymali co najmniej 2 tys. euro dochodów w ciągu roku. Jak informuje Wyborcza, dane za 2023 rok wpłynęły do urzędów najpóźniej 31 grudnia 2024 roku, a za rok ubiegły do końca stycznia 2025 roku. Pracownicy urzędu skarbowego analizują te raporty, identyfikując sprzedawców z większymi obrotami.
Na forum Vinted osoby, które otrzymały kontakt od fiskusa, zaznaczają, że były zmuszone do uregulowania zaległego podatku nawet za parę lat wstecz, ponieważ urząd sprawdzał także wpływy na kontach bankowych, zestawiając je z raportami sprzedaży. Pracownicy organów skarbowych domagali się wyjaśnień przy sprzedaży przekraczającej próg 30 transakcji, badając, czy nie miała ona charakteru dochodowego (wymagającej rejestracji działalności gospodarczej).
Czy od sprzedaży na Vinted trzeba opłacać podatek?
W przypadku handlu na Vinted nie trzeba uiszczać podatku, jeśli przedmiot znajduje się w naszym osobistym posiadaniu co najmniej 6 miesięcy, a transakcje są realizowane sporadycznie; najlepiej, gdyby było to potwierdzone np. rachunkiem lub fakturą. Limit 30 transakcji, które są zgłaszane do fiskusa, nie oznacza, że na sprzedawcę od razu zostanie nałożony podatek, ponieważ np. przy likwidacji używanej odzieży można go łatwo przekroczyć. Decydujące jest to, czy działalność miała charakter zarobkowy, regularny, bo jeśli tak, to oprócz podatku trzeba będzie ją zarejestrować i uregulować także składki ZUS.
W sytuacji, gdy wystawiony przedmiot był w posiadaniu użytkownika krócej niż pół roku, należy zapłacić podatek od sprzedaży okazjonalnej. Jego wysokość wynosi 12% od różnicy pomiędzy ceną sprzedaży a ceną nabycia.
Skrucha na ratunek
Sprzedający na Vinted, którzy nie otrzymali jeszcze korespondencji z urzędu skarbowego, lecz są świadomi, że ich wpływy są znaczne, mogą złożyć tzw. czynny żal, czyli korektę deklaracji podatkowych i samodzielne uregulowanie zobowiązania. Jest to ważne, gdyż fiskus ma prawo weryfikować transakcje nawet do 5 lat wstecz, dlatego jeśli 2 lub 3 lata temu nasza sprzedaż internetowa miała większą wartość, możemy być zmuszeni zapłacić za nią podatek.
Inną możliwością jest działalność nierejestrowana, której nie trzeba zgłaszać do US ani CEIDG, wystarczy jedynie uproszczona ewidencja przychodów. Ta forma jest jednak obwarowana miesięcznym pułapem 3499,5 zł (planowany jest limit kwartalny w wysokości równej 225% minimalnego wynagrodzenia, czyli około 10 813,50 zł.