Pewna klientka zjadła jedną rzodkiewkę podczas przeglądania towaru w sklepie. Wyjaśniła, że główka oderwała się od kiści i spadła na podłogę, a sklep i tak by ją wyrzucił. Jednak personel ochrony pozostał nieprzekonany. Została poinstruowana, aby zapłacić, a kwota była znaczna.
/ 123RF/PICSEL
Czytelniczka skontaktowała się z heute.at w sprawie niefortunnego zdarzenia w sklepie Hofer w Linzu w Austrii. Podzieliła się informacją, że robiła zakupy i zdecydowała się kupić rzodkiewki. Podczas wybierania idealnego pęczka jedna „luźna” główka odpadła i uderzyła w ziemię. Kobieta założyła, że sklep i tak się jej pozbędzie, więc postanowiła ją zjeść. Następnie wybrała nowy pęczek i poszła do kasy, aby za niego zapłacić.
Przeczytaj także: Wielka Brytania gotowa na zmiany: Mięso hodowane laboratoryjnie trafi na półki
Reklama
Zjadła rzodkiewkę. Groziły jej kary za kradzież
Po wyjściu z kasy i skierowaniu się do wyjścia, ochroniarz podszedł do niej i poprosił, aby towarzyszyła mu do małego pokoju. Gdy już była w środku, poinformował ją, że był świadkiem, jak jadła rzodkiewkę, co stanowiło kradzież. Nakazano jej zapłacić grzywnę w wysokości 246 euro (około 1023 zł) i 3 centy za zjedzoną rzodkiewkę. „Od tego momentu mam zakaz wstępu” – oświadczyła kobieta. Podzieliła się swoimi doświadczeniami ze znajomymi, którzy wyrazili oburzenie i twierdzili, że została „źle potraktowana”, ponieważ nie otrzymała kopii raportu „detektywa sklepowego”.
Przeczytaj także: Kradzieże kalkulatorów. Złodzieje są ostrożni, aby nie przekroczyć tej kwoty
Sklep: Jedzenie bez zapłaty jest przestępstwem
Dziennikarze skontaktowali się z siecią sklepów Hofer, aby dowiedzieć się więcej o tym incydencie. Przedstawiciel prasowy potwierdził, że zdarzenie rzeczywiście miało miejsce. „Po incydencie regionalny zarząd sprzedaży przejrzał nagranie wideo. Wyraźnie widać, że kobieta wcześniej umieściła towar w kieszeni kurtki, a następnie go skonsumowała podczas zakupów. To przestępstwo” – wyjaśniła sieć, zauważając, że konsumpcja artykułów w sklepie jest dopuszczalna tylko wtedy, gdy zapłacono za nie przy kasie. Klienci prawdopodobnie nie mieliby żadnych problemów, gdyby poinformowali kasjera, że zjedli jedną rzodkiewkę i poprosili o dodanie odpowiedniej ilości do ich łącznej kwoty.
Podobnie w polskich sklepach spożycie produktów przed zapłatą może skutkować oskarżeniami o kradzież. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zajął się tą sprawą jakiś czas temu, przypominając, że „produkt nie jest twój, dopóki za niego nie zapłacisz”. „Jeśli spożyjesz lub wypijesz coś przed zapłaceniem, może to zostać uznane za kradzież (art. 535 Kodeksu cywilnego i art. 278 Kodeksu karnego)” – podał Urząd na Instagramie.