Rosyjski bank centralny, który próbuje walczyć z inflacją, podniósł stopy procentowe do 19 proc. Presję inflacyjną nasilają wydatki publiczne, które mają wesprzeć ofensywę na Ukrainie – informuje agencja AFP.
Wojna rozpętana przez Władimira Putina uderzyła w portfele Rosjan (Getty Images, Contributor#8523328)
Szefowa rosyjskiego banku centralnego Elwira Nabiullina poinformowała, że inflacja stała się „nie do zaakceptowania”. – Jesteśmy gotowi utrzymać surową politykę monetarną tak długo, jak to będzie konieczne – dodała w trakcie konferencji prasowej.
Według oficjalnych statystyk wzrost cen w Rosji wyniósł w sierpniu 9,05 proc. Jednak zdaniem Pawła Jeżowskiego, inwestora giełdowego i analityka danych rosyjskiej gospodarki, sięga nawet 30 proc., o czym mówił pod koniec lipca w programie „Didaskalia”.
Rosyjski bank centralny podniósł stopy procentowe z 16 proc. do 18 proc. Nabiullina przyznała, że „rynek pracy pozostaje napięty”, a niedostateczne zatrudnienie w wielu sektorach gospodarki jest „główną przeszkodą” utrudniającą zwiększenie produkcji. Według AFP niedobory zatrudnienia wynikają nie tylko z tego, że przemysł konkuruje o ludzi z armią, ale też są pochodną ucieczki tysięcy ludzi za granicę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Cenny sprzęt w rękach Ukraińców. Roboty z Anglii zmorą Rosjan
Wojna wpływa na Rosjan
Duże nakłady na armię, wypłaty dla żołnierzy i ich rodzin, nakłady na sektor zbrojeniowy i w ogóle fakt, że Rosja przestawia gospodarkę na tryb wojenny, pozwalają jej w dużym stopniu neutralizować skutki zachodnich sankcji. Ale to prowadzi do inflacji – wyjaśnia francuska agencja.
W ostatnich miesiącach prezesi rosyjskich firm skarżyli się na rosnące koszty kredytów bankowych, a zatem również inwestycji, co ich zdaniem prowadzi do ograniczenia wzrostu gospodarczego. Zwłaszcza w sektorach niezwiązanych z przemysłem zbrojeniowym.
Dziennik „Le Monde” podkreślał niedawno, że „ekonomia śmierci nakręca wzrost gospodarczy w Rosji”. Według paryskiego dziennika duże nakłady na przemysł zbrojeniowy, wynagrodzenia żołnierzy, odszkodowania i benefity dla rodzin poległych tworzą „bańkę finansową, która przedłuża wojnę”.
„Ze względu na te istotne sumy wydawane na gospodarkę wojenną i wynagrodzenia żołnierzy kontraktowych (w Rosji) pojawił się wzrost napędzany konsumpcją. (…) Bezrobocie jest na najniższym poziomie – 2,6 proc. Na podstawie takich paramentów Bank Światowy umieścił Rosję w lipcu na liście krajów o 'wysokich dochodach” – relacjonował „Le Monde”.
Zastrzyk pieniędzy, który trafia do konsumentów, zwiększa popyt, ale przegrzewa też rosyjską gospodarkę, co powoduje wzrost inflacji.
Nabiullina przyznała już pod koniec lipca, że „rezerwy pracowników i zdolności produkcyjne są właściwie na wyczerpaniu”. Wojna powoduje niedobór pracowników, a jednocześnie cały kompleks przemysłowo-zbrojeniowy szuka siły roboczej, by móc utrzymać produkcję na wymaganym poziomie, pracując 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.
W interesie dyktatora Władimira Putina leży dalsza militaryzacja gospodarki i pompowanie bańki finansowej, ponieważ nie ma innych metod stymulowania wzrostu. Zdaniem „Le Monde” komplikuje to nadzieje na rychły koniec wojny, ponieważ „Rosja może korzystać z takiego wzrostu przez pięć do sześciu lat”.