Posiadacze fotowoltaiki mogą spodziewać się kolejnych kontroli. Tym razem na niebie pojawią się drony. Dowiedz się, jakich nieprawidłowości będą szukać kontrolerzy i na co muszą uważać prosumenci. W niektórych przypadkach nie zostaną oni uprzedzeni o kontroli pismem.
/123RF/PICSEL
Poprzednim razem firma Tauron Dystrybucja przeprowadziła kontrole instalacji fotowoltaicznych rok temu. Okazały się one niezwykłym skutecznym sposobem na wykazanie nieprawidłowości, a spółka odkryła, że w ponad połowie gospodarstw domowych deklarowana moc była przekraczana. Tym razem prosumenci mogą się spodziewać, że kontrolerów będzie interesowała nie tylko mikroinstalacja, ale również magazyny energii.
W jaki sposób przeprowadzane są kontrole fotowoltaiki? Na niebie pojawią się drony
Tegoroczne kontrole rozpoczęły się już w maju. Jak podkreśla Marcin Marzyński, wiceprezes zarządu Tauron Dystrybucja, ich celem jest „przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa i równego dostępu do sieci elektroenergetycznej dla wszystkich naszych klientów”.
Reklama
W tym roku kontrole zostaną przeprowadzone za pomocą nowych technologii, a dokładnie dronów. Dzięki nim możliwe będzie sfotografowanie paneli fotowoltaicznych. Urządzenia szybko udokumentują stan techniczny instalacji, a także pomogą w wykryciu ewentualnych problemów. Klienci za każdym razem zostaną poinformowani, że kontroler wykorzystuje do pracy drony. Jak podaje firma, dzięki temu zabiegowi kontrole będą przeprowadzane bardziej efektywnie, a także bezpieczniej. Już nie będzie potrzeby, aby energetyk wchodził na drabinę czy korzystał ze specjalnych podnośników. Ryzyko wypadków będzie o wiele mniejsze.
Kontrola fotowoltaiki krok po kroku. Czego się spodziewać?
W pierwszej kolejności firma wyśle pisma do klientów, u których wcześniej wykryto nieprawidłowości w działaniu mikroinstalacji. Znajdą się w nich informacje, w jaki sposób poprawić pracę instalacji. W ubiegłym roku 60 proc. klientów wykorzystało wskazówki podane przez firmę.
Drugim etapem kontroli jest skontrolowanie przez pracowników poprawności mikroinstalacji przyłączonych do sieci Taurona. Będą brać pod uwagę trzy aspekty:
- przekroczenia mocy zainstalowanej,
- przekroczenia napięcia przy równoczesnym generowaniu energii elektrycznej,
- wprowadzania energii do sieci bez zawartej umowy.
Szczególna uwaga będzie zwrócona na instalacje o zawyżonych parametrach lub generujących energię niezgodnie z umową. Jak informuje spółka, w tym roku skala stwierdzonych nieprawidłowości może być duża. W komunikacie czytamy, że firma wykryła przekroczenia napięcia w ponad 13 tys. instalacji, a przekroczenia mocy w ponad 3 tys.
Co sprawdzają kontrolerzy? Tym razem nie tylko instalacja będzie ich interesować
W 2024 roku nowością jest fakt, że sprawdzane będą nie tylko instalacje fotowoltaiczne. Klienci będą musieli liczyć się z kontrolą magazynów energii. Najwięcej takich urządzeń znajduje się na Śląsku oraz w Małopolsce. W tym przypadku kontrole przeprowadzane będą losowo, a klienci nie będą uprzedzeni o nich pismem. Kontrole służą przede wszystkim zapewnieniu bezpieczeństwa pracy na sieci pracownikom firmy.
„Chcemy uniknąć powtarzania się sytuacji, kiedy podczas pracy elektromonterów na sieci pojawia się napięcie spowodowane pracą magazynów nieposiadających odpowiednich zabezpieczeń ponadnapięciowych” – tak powód przeprowadzania kontroli magazynów energii tłumaczy Marcin Marzyński z Taurona.