Prezent od Stalina i symbol pewnego siebie miasta. Zdaniem „Der Spiegel” wysadzenie Pałacu Kultury i Nauki w powietrze byłoby kosztowne. Poza tym większość mieszkańców miasta nie pamięta już Warszawy bez pałacu – pisze tygodnik w najnowszym wydaniu.
Obecnie wysadzenie Pałacu Kultury i Nauki byłoby bardzo kosztowne (Adobe Stock, Mariana Ianovska)
Nadia Pantel, reporterka niemieckiego tygodnika opisuje historię „przesadnie wysokiej” budowli, która stała się „symbolem pewnego siebie miasta i najbardziej cool monumentem Europy”. Przypomina także, że „Polacy najpierw nienawidzili Pałac Kultury i Nauki, a potem nauczyli się go kochać”.
„Wieża Eiffla może być bardziej znana, Koloseum jest starsze, Wieża w Pizie jest niewątpliwie szczuplejsza. Ale żaden z tych budynków nie mówi nam tyle o niedawnej przeszłości Europy, co Pałac Kultury i Nauki” – pisze reportera.
Jej zdaniem historia budynku opowiada o traumie wojny, niemieckiej dewastacji, polskim ruchu oporu, a także o rosyjskiej agresji i latach odbudowy. To także opowieść o czasach kapitalizmu na Dzikim Zachodzie w latach 90. i o tym, jak „polskie społeczeństwo obywatelskie walczyło z nudnym nacjonalizmem rządu PiS w latach 2015-2023”.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Sądne dni dla PiS. "Niczego nowego nie wymyślili. Ale wszystko podnieśli do szcześcianu"
„Diabelska wieża” w sklepie z pamiątkami
„Der Spiegel” przypomina, że zbudowany w 1955 r. pałac był wówczas ósmym najwyższym budynkiem na świecie.
„Gdy w 1952 r. rozpoczęto budowę, domy i ulice miasta były całkowicie zniszczone po okupacji niemieckiej. Pośrodku pustyni gruzu i pyłu wzniesiono wieżę, którą niektórzy do dziś opisują jako gigantyczny środkowy palec. Gest imperialnej wyższości, tak zwany dar przyjaźni – od samego sowieckiego władcy Józefa Stalina” – pisze autorka.
Dodaje, że Pałac Kultury i Nauki można nazwać „diabelską wieżą”. Jednocześnie znajdziemy go w każdym sklepie z pamiątkami. Znajduje się na magnesach i skarpetkach, na pocztówkach, notesach i kubkach do kawy.
Autorka cytuje również dyrektora Pałacu Młodzieży Bartłomieja Krynickiego, który mówi, że „każdy, kto uważa, że pałac musi zostać zburzony, niczego nie pojmuje”.
Poza tym jego zdaniem budynek już dawno wyzwolił się z symboliki łączącej go z Moskwą.
Polski Empire State Building
Dziennikarka „Spiegla” zauważa także, że po zwycięstwie PiS w wyborach w 2015 r. PKiN stał się „punktem centralnym” dla opozycji. Na fasadzie budowli wyświetlano m.in. tęczową flagę czy też symbol Strajku Kobiet, a po przejęciu rządów przez koalicję Donalda Tuska – polskie barwy narodowe.
Jednocześnie – jak zauważa autorka – aktualny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski od lat żąda zburzenia pałacu. Stosunek warszawiaków do tych postulatów autorka opisuje jako mieszankę „pragmatyzmu i sympatii”.
Reporterka uważa jednocześnie, że obecnie wysadzenie budynku w powietrze byłoby kosztowne. Dodatkowo większość mieszkańców miasta nie pamięta już Warszawy bez pałacu. „A po trzecie, czyż nie jest po prostu piękny? Polski Empire State Building” – podsumowuje.