Właściciele fotowoltaiki grożą strajkiem. „Jesteśmy okradani”

Właściciele fotowoltaiki czują się oszukani z powodu zbyt niskich stawek odkupu energii. W mediach społecznościowych zawiązała się grupa, która chce zjednoczyć jak największą liczbę niezadowolonych osób. Kolejnym krokiem ma być ogólnopolski strajk – Będziemy protestować i odłączać nasze instalacje od sieci – zapowiadają organizatorzy protestu.

Właściciele fotowoltaiki rozliczający się na zasadach net-billingu, skarżą się na niskie ceny odkupu energii (Getty Images, Ashley Cooper)

„W godzinach szczytu stawki za energię są minusowe, co oznacza, że oddajemy ją za darmo. Jednym słowem jesteśmy okradani” – piszą na profilu w mediach społecznościowych rozgoryczeni prosumenci. Ich zdaniem kolejnym krokiem ma być ogólnopolski strajk.

„Będziemy protestować i odłączać nasze instalacje od sieci” – zapowiadają. Apelują również o szerokie przyłączenie się do protestu. „Samemu nic nie zrobisz, ale gdy na raz wyłączymy sto – tysiąc instalacji – ci, którzy nas okradają, odczują to! ” – ostrzegają na swoim profilu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Chów klatkowy" pod Warszawą. Nie zostawiają suchej nitki na inwestycji dewelopera

„Ludzie mają prawo czuć się oszukani”

Maciej Borowiak, prezes Stowarzyszenia Branży Fotowoltaicznej Polska PV mówi w rozmowie z money.pl, że rozumie organizatorów protestu. Jego zdaniem właściciele fotowoltaiki „mają prawo czuć się oszukani”.

Ważną obietnicą obecnie rządzącej kolacji w trakcie kampanii wyborczej była zapowiedź przywrócenie korzystnych zasad rozliczania energii produkowanej przez prosumentów. Hasło „niższe rachunki za prąd dla inwestujących w fotowoltaikę” było zarazem jednym z haseł wyborczych – przypomina.

Nasz rozmówca przyznaje jednocześnie, że stawki odkupu energii od prosumentów rozliczających się na zasadach net-billingu (system rozliczeń, który zastąpił w 2022 roku poprzedni system opustów net-metering) są rzeczywiście niskie. Na przykład w kwietniu były na poziomie 250 zł za megawatogodzinę. Z tego powodu jego zdaniem rozgoryczenie wśród wielu prosumentów sięga dziś zenitu.

Na jednej z ostatnich konferencji branżowych usłyszałem, że kilka osób na żarty rzeczywiście zaproponowało, aby zaprotestować przeciwko tej sytuacji, wyłączając na kilkanaście minut fotowoltaikę przez większą grupę osób. W praktyce to niezadowolenie jest o tyle zrozumiałe, że rząd rozmawia np. z rolnikami o Zielonym Ładzie, a głos prosumentów, którzy nie są tak zorganizowani, jest ignorowany – zaznacza.

Co się stanie, jeśli prosumenci zaczną spełniać swoje groźby i będą wyłączać instalacje?

– Przy liczbie 500 osób nie miałoby to większego znaczenia, ale przy blisko 100 tys. odłączonych instalacji, które odpowiadają 1 GW (gigawat), mogłoby to zakłócić pracę całego systemu elektroenergetycznego – twierdzi nasz rozmówca.

Problemem dla właścicieli fotowoltaiki są ujemne ceny energii

Kontrowersje związane z rachunkami za prąd, dotyczą przede wszystkim osób, które rozliczają się na zasadach net-billingu (system rozliczeń, który zastąpił w 2022 roku poprzedni system opustów, czyli net-metering).

Ten sposób rozliczeń polega na tym, że prosument sprzedaje nadwyżki wyprodukowanej przez siebie energii, a w razie potrzeby ją kupuje. W momencie, gdy ceny prądu na giełdzie spadają, nie zarabia więc za dostarczany prąd.

Kolejnym poważnym problemem dla właścicieli fotowoltaiki są ujemne ceny energii. W kwietniu tego roku dwukrotnie doszło do sytuacji, gdy produkcja z OZE była tak duża, że przemysł nie był w stanie jej odebrać.

Dla posiadaczy fotowoltaiki teoretycznie wiąże się to z koniecznością dopłacania za wyprodukowaną przez siebie energię. Na razie do tego nie doszło, ponieważ Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) decydują się na przymusowe odłączanie fotowoltaiki od sieci, ale tylko farm fotowoltaicznych, a nie prywatnych, przydomowych instalacji.

Rząd chce zachęcić właścicieli fotowoltaiki do taryf dynamicznych

Właściciele fotowoltaiki mogą mieć dziś powody do obaw także z innego powodu.

Od sierpnia czeka ich znowu zmiana sposobu rozliczeń. Chodzi o system taryf dynamicznych, który ma dopingować do tego, aby konsumować jak najwięcej energii na własne potrzeby.

W praktyce wartość energii będzie wyliczana na podstawie godzinowej ceny prądu ustalanej na Towarowej Giełdzie Energii. Ma to ułatwić m.in. korzystanie z prądu w momentach, kiedy będzie on najtańszy.

Resort klimatu chce zachęcić właścicieli fotowoltaiki do taryf dynamicznych. Jeśli prosumenci się na nie zdecydują, będą mogli zwiększyć do 30 proc. wartość zwrotu za niewykorzystanie środków za wprowadzoną do sieci energię. Ci, którzy pozostaną jednak przy dotychczasowym sposobie rozliczeń, będą tak jak dotąd dostawali do 20 proc. tej wartości.

Tymczasem eksperci wątpią, czy ten bonus kogoś zachęci. Powód?

Atrakcyjność tej zachęty wydaje się niewielka i nie spodziewam się, aby znacząco wpłynęła na wybór przez prosumentów rozliczeń godzinowych – podkreśla Jakub Plebański, starszy prawnik kancelarii Rödl & Partner.

Jego zdaniem wynika to z kilku powodów. – W Polsce odłożono do 1 lipca 2025 r. wprowadzenie Centralnego Systemu Informacji Energii. Ciągle nie mamy więc funkcjonującego ważnego narzędzia, które miało wyposażyć uczestników rynku energii w informacje konieczne do rozliczeń opartych o dynamiczną cenę energii. Przypomnę, że system ten pierwotnie miał funkcjonować od początku lipca 2024 r. – zaznacza.

Obecnie w Polsce jest już blisko 1,3 mln prosumentów. Łączna moc instalacji fotowoltaicznych wynosi już 10 243 MW (megawatów).

Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *