Banki i SKOK-i przesłały w grudniu ub.r. do Biura Informacji Kredytowej o 421 proc. więcej licząc rok do roku zapytań o kredyty mieszkaniowe – podało w poniedziałek BIK. Średnia wartość wnioskowanego kredytu mieszkaniowego była najwyższa w historii i wyniosła 435,27 tys. zł – dodano.
/Arkadiusz Ziolek, Bartlomiej Magierowski /East News
Z opublikowanego przez BIK Indeksu Popytu na Kredyty Mieszkaniowe wynika, że wartość zapytań o kredyty mieszkaniowe w grudniu 2023 r. wzrosła o 421 proc. Sławomir Nosal z Biura Informacji Kredytowej wskazał, że potencjalni kredytobiorcy złożyli więc grudniu wnioski kredytowe o wartości ponad czterokrotnie wyższej niż rok wcześniej.
„Indeks Popytu osiągnął historycznie najwyższy poziom. Popyt na kredyty mieszkaniowe jest rekordowo wysoki, na co wpływ ma kilka czynników” – zauważył.
Chętnych na własne mieszkanie nie brakuje. Jednak nieruchomości są rekordowo drogie
BIK dodało, że w grudniu 2023 r. o kredyt mieszkaniowy wnioskowało 46,34 tys. osób w porównaniu do 12,3 tys. rok wcześniej, to wzrost o 277 proc. rdr. W porównaniu do listopada 2023 r. liczba wnioskujących wzrosła o 16,4 proc.
Reklama
Jak dodał ekspert BIK, „to w dużej mierze efektem zainteresowania programem 'Kredyt 2 proc.’„. „Wśród osób ubiegających się o kredyt mieszkaniowy w grudniu, aż 73 proc. osób to potencjalni beneficjenci tego programu” – tłumaczy.
„Średnia wartość wnioskowanego kredytu mieszkaniowego wyniosła w grudniu do 435,27 tys. zł (najwyższa w historii) i była wyższa o 25,1 proc. niż w grudniu 2022 r. W porównaniu do listopada 2023 r. wzrosła ona o 1,3 proc.” – poinformowano.
To koniec Bezpiecznego kredytu 2 proc. Jednak nowy rząd chce wprowadzić swój program
Na początku roku Bank Gospodarstwa Krajowego ogłosił wstrzymanie przyjmowania wniosków dotyczących Bezpiecznego kredytu 2 procent. Taka decyzja wynikała z faktu, że środki przeznaczone na rządowy program wyczerpały się.
Przypomnijmy, że dofinansowanie do zakupu pierwszego mieszkania zostało uruchomione w lipcu 2023 r. Poprzedni rząd zarezerwował na ten cel 941 mln zł, które miało obowiązywać aż do końca 2024 r. Jednak zostały one wykorzystane w niemal pół roku.
Zgodnie z zapowiedzi przedstawicieli nowego rządu, Bezpieczny kredyt zaprojektowany przez ich poprzedników nie będzie kontynuowany w tej samej formule. To jednak nie oznacza, że rynek nieruchomości nie będzie stymulowany przez publiczne pieniądze. Nowe władze w resorcie rozwoju i technologii zapowiedziały, że są w trakcie prac nad kolejnym państwowym programem, który będzie zakładał dofinansowanie do zakupu mieszkania.
Jak informowaliśmy na łamach Interii Biznes, nowym rządowym programem będzie „Mieszkanie na start”. W przeciwieństwie do poprzednika, będzie on zawierał kryterium dochodowe. Dla przykładu jednoosobowe gospodarstwo domowe będzie mogło skorzystać z dofinansowania, o ile miesięczne dochody nie przekroczą 10 tys. zł brutto. Dla dwóch osób limit wzrasta do 18 tys. zł, a dla trzech już do 23 tys. zł.
Różnic także należy się doszukiwać w przypadku oprocentowania. W nowym wydaniu będzie ono niższe – czyli korzystniejsze dla kredytobiorcy – bo w przypadku jedno- i dwuosobowych gospodarstw wyniesie 1,5 proc., dla trzyosobowych rodzin 1 proc., dla czteroosobowych już 0,5 proc., a dla pięć i więcej 0 procent.
Od wielkości gospodarstwa będzie też zależeć wysokość kwoty kredytu, do której będzie przyznawane dofinansowanie. Dla jednoosobowego gospodarstwa będzie to 200 tys. zł, a dla pięcioosobowego już 600 tys. zł. Reszta pożyczki hipotecznej, potrzebnej do zakupu mieszkania będzie przyznawana na warunkach komercyjnych.
Ważną zmianą wydaję się też odmienne podejście co do majątku potencjalnego beneficjenta. W przypadku BK 2 proc., osoba starająca się do dofinansowanie nie mogła być właścicielem nieruchomości. Natomiast w przypadku „Mieszkania na start”, duże rodziny z dziećmi będą mogły skorzystać z publicznych środków, aby zamienić mniejsze mieszkanie na większe.
Jeden rządowy program zastąpi drugi. A mieszkania dalej będą drożeć
Choć następca Bezpiecznego kredytu wydaję się być trochę różnić od poprzedniego programu, tak zdaniem ekspertów jedno się nie zmieni – ceny mieszkań dalej będą rosły. Zdaniem dr hab. Adama Czerniaka, kierownika Ekonomii Instytucjonalnej i Politycznej SGH, „nowy pomysł Ministerstwa Rozwoju i Technologii na dopłaty do kredytów mieszkaniowych powiela wszystkie wady programu BK2. Limity dochodowe to tylko listek figowy”.
– Patrząc na rozkład dochodów, to wyłączone z programu będzie mniej niż 5 proc. gospodarstw domowych, a w tej grupie ponad 90 proc. ma już mieszkanie. Stworzenie programu dopłat do mieszkań o koszcie 12-13 mld zł przez 10 lat, którego deklarowany czas naboru to 2 lata, przełoży się praktycznie wyłącznie na wzrost cen nieruchomości i nie poprawi dostępności mieszkań w Polsce – wyjaśnił ekspert w rozmowie z Interią Biznes.
Podobnego zdania są również analitycy z Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE). „Nie możemy liczyć na zatrzymanie galopady cen na rynku mieszkaniowym” – zwracają uwagę eksperci, w swoich prognozach na 2024 rok.
– O ile bezpieczny kredyt wchodził, gdy była oferta dostępnych mieszkań i było co kupować, a i tak popyt jaki wygenerował mocno podniósł ceny, to nowy program wejdzie w momencie, gdy rynek jest wyczyszczony z mieszkań. Jeśli odpalimy kolejny program stymulujący popyt, to jest ryzyko, że spowoduje jeszcze większy skok cen i program „Mieszkanie na Start” szybko przerodzi się w program „Bańka Plus” – tak sytuację ocenił Jan Dziekoński, analityk rynku mieszkaniowego, założyciel FLTR.