Eksperci z Wielkiej Brytanii, Włoch i Irlandii wykluczają wybuch na pokładzie prezydenckiego tupolewa, który rozbił się w 2010 r. w Smoleńsku – poinformowała w poniedziałek "Gazeta Wyborcza", dodając, że prokuratorzy umorzyli też kluczowy wątek dotyczący poszukiwania materiałów wybuchowych na wraku.
"Gazeta Wyborcza" podkreśliła, że jako pierwsza ujawnia "najnowsze opinie zagranicznych specjalistów i ustalenia Zespołu Śledczego nr 1 o tym, jak badano obecność materiałów wybuchowych na szczątkach samolotu". To – jak zaznaczono – wyniki ekspertyz trzech zagranicznych laboratoriów badających próbki wraku tupolewa, który w 2010 r. rozbił się w Smoleńsku.
"Wnioski: są, lecz śladowe, ilości materiałów wybuchowych, ale nie było wybuchu" – podkreśliła "GW".
Według gazety, zachodni eksperci, którym Zespół Śledczy nr 1 zlecił badania, stwierdzili w przesłanych niedawno opiniach m.in., że "niezwykle niski poziom materiałów wybuchowych wykrytych na przedmiotach, pochodzących z rozbitego samolotu, pozwala racjonalnie wykluczyć, że są to pozostałości po eksplozji". "Nie znaleźli też śladu materiałów wybuchowych na ciałach ofiar katastrofy" – dodała.
"GW" przypomniała też, że do dziś trwa śledztwo w sprawie rozbicia się 10 kwietnia 2010 r. podchodzącego do lądowania w Smoleńsku rządowego samolotu, co spowodowało śmierć 96 osób, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki. Prokuratura – jak przypomniała gazeta – od początku zakładała trzy wersje przyczyn tragedii: błąd człowieka, techniczna awaria samolotu i sabotaż. (PAP)
nno/ mow/