Jeśli pozwolimy Ukrainie upaść, zobaczymy, że za nią pójdzie Polska i wszystkie te kraje wzdłuż rosyjskiej granicy – powiedział prezydent USA Joe Biden w wywiadzie dla tygodnika "Time". Biden ocenił, że celem Putina jest odnowienie Związku Sowieckiego i Układu Warszawskiego. Zaznaczył też, że dla niego wojna w Ukrainie nie musi skończyć się wejściem Ukrainy do NATO.
"Jeśli kiedykolwiek pozwolimy Ukrainie upaść, zapamiętajcie moje słowa: zobaczymy, że za nią pójdzie Polska, i zobaczycie wszystkie te państwa wzdłuż rzeczywistej granicy Rosji, od Bałkanów (sic) i Białorusi, wszystkie one pójdą na własne układy" – powiedział Biden, odpowiadając na pytanie o możliwy koniec wojny na Ukrainie. Biden zaznaczył jednocześnie, że dla niego pokój oznacza "zapewnienie, iż Rosja nigdy, nigdy, nigdy nie będzie okupować Ukrainy", lecz dodał, że nie musi to oznaczać wstąpienia Ukrainy do NATO.
"To oznacza, że mamy z nią relację takie, jakie mamy z innymi krajami, gdzie dostarczamy im broni, by mogli się bronić w przyszłości" – dodał. Wspomniał przy tym, że "był tym, który powiedział, że nie jest gotowy do wsparcia NATO-izacji Ukrainy".
Biden ocenił przy tym, że celem Władimira Putina – wskazał przy tym na jego przemówienie w przeddzień inwazji na Ukrainę – jest odbudowa Związku Sowieckiego i "powrót do dni, kiedy nie było tam NATO i była tam ta inna ekipa, do której należała Polska i wszyscy inni".
Prezydent USA zasugerował – powołując się na słowa Emmanuela Macrona i byłego doradcy Trumpa Johna Boltona – że zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach będzie oznaczać wyjście USA lub "wypatroszenie" NATO oraz utratę przez USA przywódczej roli w świecie. Ocenił też, że z tego powodu Chiny mają interes w ingerowaniu w amerykańskie wybory na korzyść Trumpa.
"Wszyscy, wszyscy źli goście kibicują Trumpowi. To nie żart" – zaznaczył. Dodał, że w kontraście niemal wszyscy przywódcy (demokratyczni) mówią mu, że "Trump nie może wygrać", bo od tego zależy zarówno amerykańska, jak i ich demokracja.
"Więc wymień mi innego lidera niż Orban i Putin, który myśli, że Trump powinien być światowym liderem" – powiedział.
Pytany o ewentualną obronę Tajwanu przez wojska USA Biden odmówił jasnej deklaracji w tej sprawie, choć stwierdził, że sposób reakcji USA będzie zależeć od okoliczności. Podkreślił jednak, że nie wyklucza użycia sił USA. Biden jednocześnie powiedział, że nie chciałby się zamienić miejscami z Xi Jinpingiem, wskazując na problemy wewnętrzne Chin.
"Masz populację, która jest znacząco starsza niż zdecydowana większość młodzieży w Europie, która jest zbyt stara, by pracować. I jest ksenofobiczna (…) Gdzie ona ma rosnąć. Masz gospodarkę, która jest na skraju. Pomysł, że ich gospodarka przeżywa boom? Dajcie spokój" – wymieniał.
Odnosząc się do wojny w Strefie Gazy, Biden stwierdził, że z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu dzielą go przede wszystkim poglądy na to, co powinno stać się po wojnie. Dodał, że jego zdaniem jedynym rozwiązaniem jest rozwiązanie dwupaństwowe i popierają go w tym przywódcy państw arabskich, którzy są zgodni, że izraelskie wojska nie mogą pozostać w Strefie Gazy.
Pytany, czy Izrael popełnił zbrodnie wojenne, stwierdził, że "odpowiedź jest taka, że to nie jest jasne", i że badają to sami Izraelczycy.
"Jedna sprawa jest jasna, że mieszkańcy Gazy, Palestyńczycy wielce cierpią" – zauważył.
"Daily Telegraph": NATO opracowuje korytarze logistyczne na wypadek wojny z Rosją
NATO opracowuje kilka "korytarzy lądowych", które pozwolą na przerzucenie amerykańskich wojsk i uzbrojenia na linię frontu w przypadku poważnej wojny lądowej w Europie z Rosją – podał we wtorek brytyjski dziennik "Daily Telegraph".
Według gazety w przypadku rosyjskiej agresji amerykańscy żołnierze zostaliby przerzuceni do któregoś z pięciu krajów – Norwegii, Holandii, Włoch, Grecji, Turcji – albo do kilku z nich, a następnie byliby kierowani na wschód wzdłuż wcześniej zaplanowanych szlaków logistycznych.
"Daily Telegraph" zauważa, że opracowywanie szlaków następuje po ostrzeżeniach dowódców NATO, że państwa członkowskie muszą przygotować się na konflikt z Rosją w ciągu najbliższych dwóch dekad, a szlaki logistyczne stały się kluczowym elementem tych przygotowań.
Istniejące plany zakładają, że w razie rosyjskiej inwazji na NATO wojska amerykańskie zostałyby przerzucone do portu w Rotterdamie, a następnie przetransportowane pociągami przez Niemcy do Polski. Za kulisami trwają jednak uzgodnienia dotyczące rozszerzenia korytarzy na inne porty, aby zapewnić, że naziemne szlaki komunikacyjne nie zostaną przerwane przez rosyjskie wojska.
Jak opisuje "Daily Telegraph", jeśli siły NATO przerzucane z Holandii zostałyby trafione rosyjskimi pociskami dalekiego zasięgu lub północnoeuropejskie porty zostałyby zniszczone, Sojusz skupi się na portach we Włoszech, Grecji i Turcji. Z włoskich portów wojska amerykańskie mogłyby zostać przetransportowane drogą lądową przez Słowenię i Chorwację na Węgry. Istnieją podobne plany transportu sił z portów tureckich i greckich przez Bułgarię i Rumunię, aby dotrzeć do wschodniej flanki Sojuszu. Opracowywane są również plany transportu wojsk przez porty na Bałkanach, a także przez Norwegię, Szwecję i Finlandię.
Dziennik podaje, że w ciągu ostatnich pięciu lat NATO-wskie Połączone Dowództwo Wsparcia (JSEC) przeprowadziło przeglądy potencjalnych tras, które mogłyby zostać wykorzystane do transportu wojsk do walki z rosyjską inwazją. Porty w północnej Europie, w Holandii, Niemczech i krajach bałtyckich są uważane za szczególnie podatne na rosyjskie ataki rakietowe.
Dowódca JSEC, gen. Alexander Sollfrank przyznał, że ostrzeżenia, iż NATO ma tylko 5 proc. niezbędnej obrony powietrznej, aby zabezpieczyć wschodnią flankę, budzą zaniepokojenie także w kontekście obrony kluczowych węzłów logistycznych. "Obserwując i oceniając rosyjską wojnę na Ukrainie, zauważyliśmy, że Rosja zaatakowała ukraińskie bazy logistyczne. To musi prowadzić do wniosku, że jasne jest, iż ogromne bazy logistyczne, jakie znamy z Afganistanu i Iraku, nie są już możliwe, ponieważ zostaną zaatakowane i zniszczone bardzo wcześnie w sytuacji konfliktu" – powiedział.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński. Z Londynu Bartłomiej Niedziński
osk/ mms/