Na rynku nieruchomości widoczne jest nowe zjawisko – ofert mieszkań na sprzedaż przybywa, a ubywa na nie chętnych. Zdaniem ekspertów, swoje nieruchomości wystawili obecni ci, którzy dotychczas zwlekali, licząc na obiecywany program kredytu zero procent. Nie wykluczają, że taka sytuacja może doprowadzić do wyhamowania wzrostu, a nawet i spadku cen. Dlatego wróżą gorącą końcówkę roku.
/123RF/PICSEL
Według wyliczeń serwisów OLX i Otodom, liczba ofert sprzedaży mieszkań na obu platformach przekroczyła we wrześniu rekordowe 217 tys. To o 18 tysięcy więcej od poprzedniego rekordu, jaki zarejestrowano w lipcu 2022 r. Dla porównania, w styczniu 2024 r. liczba mieszkań na sprzedaż wynosiła na obu portalach łącznie 32 tys.
Więcej mieszkań niż kupujących
Eksperci wskazują na niepokojącą tendencję – rosnącą ofertę sprzedaży i mniejszą od niej liczbę kupujących. Twierdzą, że może mieć to związek z niespełnioną obietnicą przedwyborczą, jaką było uruchomieniu programu „Kredyt 0 procent”. Niedawno informowano, że wystartuje w połowie stycznia 2025 r., ale, według ostatnich doniesień, można go wypatrywać nie wcześniej niż w marcu przyszłego roku, a i to nie jest pewne z racji na spory w koalicji rządowej.
Reklama
Analitycy rynku wyrażają opinię, że część posiadaczy nieruchomości mogła celowo zwlekać z wystawianiem ich na sprzedaż. Grupa ta liczyła bowiem na wyższe zyski ze sprzedaży po wprowadzeniu w życie przedwyborczego programu. Teraz zmienili zdanie, przez co na rynku oferowanych domów, gruntów czy mieszkań zrobiło się ciasno i podaż przewyższyła popyt. To zaś – twierdzą – zwykle jest zapowiedzią wyhamowania, a potem spadku cen.
Eksperci wróżą ożywienie
W końcówce roku wzrost zainteresowania inwestorów rynkiem nieruchomości prognozują eksperci firmy Rodzinne Inwestycje. Zwracają oni uwagę na zauważalne osłabienie popytu. Jednocześnie wskazują na stabilizację cenową, będącą skutkiem wyczerpania środków z programu kredytu 2 proc. i braku jego kontynuacji. – Zakończenie programu „wsparcia kupujących” i niejasna, raczej coraz bardziej oddalająca się perspektywa kolejnego, powoduje, że ceny mieszkań wyhamowały – wyraża przekonanie dyrektor Departamentu Inwestycji i Rozwoju w Rodzinnych Inwestycjach Dariusz Seges.
Zauważa też, że coraz częściej inwestorzy zaczynają zastanawiać się nad sensem lokowanie środków w drogie mieszkania, które nie są w stanie zarobić na siebie poprzez wynajem. Rośnie za to liczba zakupów dokonywanych w rejonach oddalonych od miast. – Dotyczy to przede wszystkim nieruchomości, którym towarzyszy wydajny system komunikacji publicznej czy infrastruktura – informuje Dariusz Seges. Podkreśla, że najważniejszym czynnikiem wyboru lokalizacji jest przede wszystkim niższy próg wejścia w inwestycję i zdolności nabywcze kupujących.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Polsat News