Brakuje im czasu dla rodziny i przyjaciół, zdecydowanie za mało śpią, rzadko wyjeżdżają na urlop, we wszystkim chcą być perfekcyjni, a przede wszystkim pracują znacznie dłużej niż 8 godzin dziennie. To pracoholicy. Jest ich w Polsce blisko 2,5 mln. Tymczasem, jeśli nie zmienią swojego trybu życia, grożą im poważne konsekwencje.
Piotr, odkąd rozpoczął pracę szefa działu promocji w dużej korporacji, spędza w pracy około 12 godzin dziennie. Kiedy jakiś projekt zbliża się do końca i wymaga więcej przygotowań, zdarza się, że zostaje w biurze na noc. Nie pamięta, kiedy odebrał syna z przedszkola albo poszedł z żoną do kina lub restauracji. Tylko raz w roku wyjeżdża na rodzinne wakacje, ale i wtedy zabiera ze sobą komputer i spędza przy nim wieczory.
Anna jest właścicielką kilku prywatnych przedszkoli i żłobków w jednym z miast na północy Polski. Choć założyła je z miłości do dzieci, teraz nie ma czasu nawet do nich zajrzeć, bo tak bardzo pochłonęło ją zarządzanie całą firmą. Odkąd jej syn wyjechał na studia, poświęca na to właściwie cały swój czas. Zdarza się, że śpi jedynie 4 cztery godziny na dobę. Najchętniej spałaby w swoim biurze. Dlatego przygarnęła kota, żeby mieć jakikolwiek powód, by wracać do domu.
11 proc. Polaków to pracoholicy
Okazuje się, że osób, które mają problem z pracoholizmem, jest w Polsce blisko 2,5 mln.
Według najnowszych badań CBOS, to około 11 proc. mieszkańców naszego kraju. Z kolei Eurostat podaje, że Polacy pracują średnio 39,3 godziny tygodniowo, a raport ADP „People at Work” pokazuje, że bezpłatnie w czasie nadgodzin przepracowujemy tygodniowo około 4 godziny i 43 minuty. Do tego jeszcze aż 40 proc. osób aktywnych zawodowo pracuje dodatkowo poza swoim etatem.
Choć zatracenie się w pracy zwykle zaczyna się niewinnie, może prowadzić nie tylko do wypalenia zawodowego, zrujnowania zdrowia, ale również znacznego pogorszenia relacji z najbliższymi ludźmi.
Niewinne złego początki?
Jak twierdzi Mikołaj Londo, psycholog i właściciel firmy coachingowo – szkoleniowej Coco Bystre Rozwiązania, pracoholizm zwykle zaczyna się niezauważalnie, od pozornie nieszkodliwego, nadmiernego zaangażowania w pracę.
– Na wczesnym etapie może być mylony z ambicją, perfekcjonizmem i wysoką motywacją zawodową – mówi Bankier.pl Mikołaj Londo. – Kluczowy moment ma miejsce wtedy, gdy praca dla osoby uzależnionej przestaje już być świadomym wyborem, a staje się kompulsywną potrzebą.
Według eksperta pierwsze symptomy pracoholizmu to m.in. obsesyjne myślenie o pracy, trudności w oderwaniu się od obowiązków zawodowych oraz lęki i wyrzuty sumienia w chwilach odpoczynku.
– W tym momencie pojawia się również tendencja do zaniedbywania relacji społecznych i osobistych, co często zostaje niezauważone przez chorego – twierdzi psycholog. – Granica między zdrową ambicją a patologicznym przymusem pracy zatraca się, gdy chory traci kontrolę nad swoim zaangażowaniem, a obowiązki zawodowe zaczynają negatywnie wpływać na jego pozostałe sfery życia i stan zdrowia. Pracoholizm jest szczególnie trudny do rozpoznania, ponieważ osoba uzależniona często czuje dumę z intensywnej pracy i wysokich wyników, co bywa aprobowane, a nawet nagradzane przez otoczenie zawodowe.
Pracoholizm – czy to się leczy?
Według Mikołaja Londo leczenie pracoholizmu opiera się przede wszystkim na psychoterapii.
– Badania potwierdzają, że terapia ta skutecznie redukuje objawy pracoholizmu, szczególnie poprzez pracę nad zmianą myślenia o pracy i regulacją emocji – mówi psycholog. – W zaawansowanych przypadkach, gdy współistnieją inne jednostki chorobowe, takie jak np. zaburzenia lękowe, może być konieczne wprowadzenie równolegle farmakoterapii przez lekarza psychiatrę.
Według eksperta, równie ważnym elementem wsparcia są sesje konsultacyjne z psychologiem, które mogą pomóc w zrozumieniu mechanizmów pracoholizmu oraz jego skutków zdrowotnych i społecznych. Wówczas analizowane są codzienne nawyki, które sprzyjają nadmiernemu zaangażowaniu oraz wyznaczane są granice między życiem zawodowym a prywatnym, a także opracowywane są indywidualne strategie radzenia sobie z presją zawodową oraz techniki radzenia sobie ze stresem. W procesie zdrowienia przydatny może być także coaching.
Planować trzeba nie tylko obowiązki, ale i przyjemności
Jak twierdzi Aleksandra Królik, psycholog i psychoterapeuta z NZOZ Centrum Terapii Dialog w Warszawie, tak jak planujemy obowiązki, powinniśmy też planować przyjemności.
– Żyjemy w tak szybkich czasach, że jest to konieczne – tłumaczy specjalistka. – Na co dzień musimy ładować swoje baterie, tak jak to robimy z naszymi smartfonami. Gdy się rozładują, podłączamy je do prądu. Tymczasem okazuje się, że często bardziej dbamy o swój sprzęt elektroniczny niż o siebie. Ważne, aby się w tym zatrzymać. Jeśli nie mamy zbyt dużo czasu na odpoczynek, wystarczy, że zrobimy sobie 15 minutową przerwę na dobrą kawę, którą wypijemy w ulubionym kubku, ale uważnie i bez przeglądania wiadomości w telefonie. To może być też spacer czy taniec do ulubionej piosenki w radiu. Jednak na pewno nie pomoże tu oglądanie w kółko seriali czy scrolowanie telefonu, ponieważ na co dzień jesteśmy bardzo przebodźcowani.
Według Aleksandry Królik, jeśli nie będziemy dbać o siebie na co dzień, konsekwencje mogą być przykre, ponieważ zmęczenie i chroniczny stres mogą prowadzić do wypalenia zawodowego.
– Jeśli zaobserwujemy niepokojące symptomy nie bójmy się zgłosić do specjalisty po pomoc – zachęca psycholog.