Podatek zdrowotny, objęcie podatkiem płatników CIT, powszechny dostęp do świadczeń – takie zmiany w zakresie składki zdrowotnej ma rozważać Lewica. Ma być to odpowiedź na zaprezentowane przez koalicjantów propozycje. Obecnie w rządzie nie ma porozumienia co do sposobu realizacji przedwyborczej obietnicy, tj. zmian w składce zdrowotnej.
/123RF/PICSEL
Po Koalicji Obywatelskiej i Polsce 2050-Trzeciej Drodze kolejny pomysł na rewolucję w sposobie naliczania składki zdrowotnej ma Lewica, która zamierza wkrótce zaprezentować projekt zgłaszany do Sejmu. Okazuje się, że koncepcja ta jest nieco inna niż te, które zostały przedstawione przez koalicjantów.
Jakie zmiany proponuje Lewica?
Zgodnie z informacjami money.pl Lewica proponuje trzy podstawowe zmiany. Pierwszą ma być zamiana składki na podatek, aby odejść od różnej stawki płaconej przez podatników w zależności od wybranego sposobu rozliczeń. Podatnicy rozliczający się według skali płacą 9 proc. od dochodu, liniowcy – 4,9 proc., zaś ryczałtowcy – w zależności od przychodu.
Reklama
Drugą zmianą ma być objęcie nową daniną przedsiębiorstwa – płatników CIT. Założenie mówi o nałożeniu podatkiem od zdrowia firm; jego wysokość ma zostać jeszcze ustalona, wstępnie mówi się o poziomie 9 proc.
– Mówimy o potężnych środkach, bo 1 proc. z CIT to ok. 3,4 mld zł, czyli maksymalnie około 30 mld zł. Ten pomysł to faktyczna rewolucja, także w kontekście stawek podatku. Dziś zasadnicza stawka CIT to 19 proc. czyli, gdyby doszło do tego kolejne 9 pkt proc. stawki nowego podatku, to fiskalne obciążenie firm wzrosłoby o blisko połowę – mówi portalowi osoba z kręgów rządzących.
Ostatnim elementem reformy ma być powszechny dostęp do świadczeń systemu ochrony zdrowia, a więc odejście od systemu opartego na ubezpieczeniach zdrowotnych wynikających z faktu, czy ktoś opłaca składki, czy nie. W przypadku, gdy ktoś tego nie robi, płaci obecnie za leczenie świadczone przez NFZ.
– To będzie de facto dosypanie pieniędzy ministrowi Domańskiemu z kategorii „podatki”, a to chyba dobrze w kontekście nakładanej na nas procedury – mówi portalowi jeden z polityków Lewicy, nawiązując do unijnych planów objęcia Polski procedurą nadmiernego deficytu.
Różne pomysły na reformę składki zdrowotnej
Jak informowaliśmy w Interii NFZ boryka się obecnie z problemami finansowymi. System ochrony zdrowia w latach 2025-2027 może wymagać dofinansowania na poziomie od 92,5 do 158,9 mld zł – wynika z raportu przygotowanego w tej sprawie. W 2027 roku luka finansowa może sięgnąć 38 mld zł, jeśli nie pojawią się rozwiązania, które pozwolą zmniejszyć wydatki.
Tymczasem propozycja KO zaprezentowana przez ministra finansów i minister zdrowia wiosną tego roku miałaby kosztować 4-5 mld zł rocznie. Lewica krytykowała ten pomysł, tłumacząc za niesprawiedliwe rozwiązanie opierające się na zapłacie wyższej składki przez pracownika otrzymującego płacę minimalną od zarabiającego „20-30 tys. zł miesięcznie” przedsiębiorcy rozliczającego się ryczałtem.
Jeszcze wyższe wydatki na reformę składki zdrowotnej zakłada pomysł Polski 2050-Trzeciej Drogi. Wprowadzenie trzech ryczałtowych kwot składek w zależności od osiąganego przychodu kosztowałoby NFZ 15 mld zł rocznie. Politycy proponują jednak pokrycie tego ubytku z różnych źródeł, m.in. z redukcji zbędnych wydatków” w ramach Funduszu Przeciwdziałania Covid-19, redukcji zatrudnienia o 10 proc. w administracji publicznej czy sprzedaży nieefektywnie wykorzystywanych państwowych nieruchomości. Miałoby to przynieść ok. 24-25 mld zł.
Nad swoim autorskim projektem pracuje także PSL.
– Lepsze, bardziej korzystne rozwiązania w zakresie rozliczania się dla przedsiębiorców są wpisane w umowę koalicyjną. Trudno będzie wrócić do tego, co było przed Polskim Ładem ze względu na kwestie fiskalne, ale z naszej strony na pewno będzie propozycja, którą resort rozwoju będzie mógł mieć na stole – mówił wiceszef resortu klimatu i środowiska, rzecznik PSL Miłosz Motyka.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. RMF