Prezes mBanku Cezary Stypułkowski ocenił w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że kredytobiorcy frankowi realnie stracili, zaś ci, którzy zaciągnęli kredyty w euro wyszli na zeroplus. Zawierając umowy, składali niebudzące wątpliwości oświadczenia o rozumieniu zmienności kursu walutowego i stóp procentowych. – zaznaczył .
"Żałuje, że Sąd Najwyższy budzi się dopiero po czterech latach. Zawirowanie wokół systemu sprawiedliwości, a w konsekwencji załamanie się systemu orzecznictwa w Polsce to dla banków nieszczęście" – zauważył prezes jednego z największych banków w Polsce. Przypomniał wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi z 2022r., który w sprawie pozwu zbiorowego w całości oddalił roszczenia kredytobiorców, uznając – jak zauważył Stypułkowski w "Rzeczpospolitej" – ważność m.in. umów frankowych.
"Z uzasadnieniem tego wyroku staraliśmy się dotrzeć do wyobraźni sędziów i szerszej publiczności. Odrzucał on automatyzm uznawania użycia w umowie kursu banku za nieuczciwy warunek umowy mający prowadzić do jej nieważności" – dodał.
Zobacz takżePolecamy: Twój bank podnosi opłaty? Znajdź tańsze konto i odbierz bonusy. Sprawdź!
"Ponieważ nie udało się podważać samej istoty umów walutowych, bo są one umowami nazwanymi w prawie bankowym, poszukiwano dróg do ich podważenia, nie tylko by nie ponosić skutków deprecjacji złotego, ale pozbyć się zobowiązania" – zauważył.
"Znaleziono, jak określił to przewodniczący KNF, +pretekst+ w postaci rzekomo abuzywnego użycia odniesienia do tabeli kursowych banku" – zaznaczył, dodając, że pozwoliło to na kwestionowanie umów w całości oraz ich unieważnienie.
"Jeśli prawo ma służyć takim celom, to w mojej hierarchii wartości jest marne" – dodał.
jls/ drag/