Marek Góra: Niższy wiek emerytalny kobiet to nie dar, tylko kara [ OPINIA]

„Minimalny wiek emerytalny w powszechnym systemie powinien być równy dla wszystkich, niezależnie od jakichkolwiek indywidualnych cech. Nie ma dobrych argumentów za jego zróżnicowaniem. Utrzymując w Polsce niższy minimalny wiek emerytalny kobiet działamy na ich szkodę” – pisze w opinii dla money.pl prof. Marek Góra.

Prof. Marek Góra uważa, że wiek emerytalny powinien być równy (East News, Andrzej Iwanczuk, Piotr Kamionka)

Opinia prof. Marka Góry powstała w ramach projektu #RingEkonomiczny money.pl. To format debaty na ważne, sporne tematy gospodarcze i społeczne, w którym prezentujemy dwa przeciwstawne punkty widzenia. Tematem przewodnim czwartej edycji Ringu jest minimalny wiek emerytalny kobiet, którego podwyższenie rekomenduje Polsce Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Prof. Góra debatuje z prof. Jaonną Tyrowicz Wstępem do dyskusji jest poniższy artykuł Grzegorza Siemionczyka, głównego analityka money.pl:

Powszechny system emerytalny to taki, który obejmuje wszystkich i czyni to na takich samych dla wszystkich zasadach. Występujące w praktyce pewne odstępstwa od tej zasady – np. zróżnicowanie wieku emerytalnego – powinny być eliminowane jako społecznie nieefektywne. Minimalny wiek emerytalny w powszechnym systemie powinien być równy dla wszystkich, niezależnie od jakichkolwiek indywidualnych cech. Nie ma dobrych argumentów za jego zróżnicowaniem.

To stwierdzenie wielu może oburzyć. Z łatwością podadzą listę różnych argumentów, które jakoby są dobre. Często odnoszą się one do spraw ważnych, które wymagają działania, ale nie odnoszą się do powszechnego systemu emerytalnego. Wynika to z nieporozumienia, jakim jest myślenie, że transfer emerytalny jest za coś (za ciężką lub niebezpieczną pracę, za szczególnie ważną lub odpowiedzialną pracę itp.). Jednak ten transfer nie jest za coś, tylko po coś. Dokładniej po to, by finansował konsumpcję osób, które z powodu podeszłego wieku nie są już w stanie finansować jej z własnych dochodów. Nie jest to więc jakakolwiek rekompensata za trudy życia zawodowego. Za nie trzeba po prostu płacić. Zastępowanie wynagrodzenia obietnicą wcześniejszego przejścia na emeryturę jest nie tylko ekonomicznie bez sensu, ale w dodatku niemoralne.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Cięcia 14. emerytury. Seniorzy wściekli na rząd Tuska. "Poniżej godności człowieka"

W naszym kręgu kulturowym równy wiek emerytalny staje się normą

Sprawa jest bardziej złożona, a do tego delikatna, gdy odniesiemy ją do kwestii równego minimalnego wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Jest wiele argumentów za tym, by rzeczywiście wiek ten był równy. Wśród nich najprostszy jest ten, że w naszym kręgu kulturowym zdecydowana większość krajów ma ten wiek równy albo jest na ścieżce do jego zrównywania. Nie jest to argument stricte merytoryczny, ale zakładanie, że prawie wszyscy inni są niemądrzy i kierują się złymi pobudkami, jest chyba bardzo słabe. Merytorycznych argumentów za zrównaniem wieku jest wiele i wrócę do nich niżej. Najpierw należy bowiem zadać pytanie: dlaczego właściwie ten wiek miałby być różny. Jakie są argumenty za zróżnicowaniem?

Najprostszym, choć mało ważnym w dyskusji argumentem jest stwierdzenie, że kobiety powinny przechodzić na emeryturę nie wcześniej, ale później niż mężczyźni – średnio żyją bowiem dłużej i takie ustalenie lepiej od obecnego pasowałoby do przebiegu życia kobiet. Argument jest z gruntu błędny, ponieważ myli zróżnicowanie biologiczne, na które nie mamy wpływu, z czynnikami instytucjonalnymi, opartymi na decyzjach.

Ważniejsze są obecne w sferze publicznej argumenty za niższym minimalnym wiekiem emerytalnym kobiet. Zacznijmy od wyjaśnienia, dlaczego wiek ten jest niższy, a w wielu innych krajach był taki w przeszłości.

Systemy emerytalne nie powstały z myślą o kobietach

Głównym powodem dzisiejszego zróżnicowania wieku emerytalnego ze względu na płeć jest to, że pod koniec XIX w., gdy tworzone były podstawy myślenia o systemie emerytalnym, kobiet na rynku pracy prawie nie było. Nie były więc również przedmiotem myślenia o regulacjach systemu emerytalnego. On, tak samo jak wiele innych instytucji społecznych i gospodarczych, był tworzony dla mężczyzn. Kobiety w większej liczbie pojawiły się na rynku pracy, a więc także jako uczestniczki takiego systemu, kilkadziesiąt lat później. Ich udział w rynku pracy znacząco się zwiększył po I wojnie światowej, po części w jej skutek, a stał się bardzo duży po II wojnie światowej.

Wcześniej kobiety, jeśli pojawiały się na rynku pracy, to szybko z niego znikały z własnej woli lub skłaniane do tego przez społeczną presję. Wiek emerytalny nie był im potrzebny.

Gdy aktywność ekonomiczna kobiet stała się normą kulturową, mimo wszystko pozostała atawistyczna presja społeczna na to, by tę aktywność ograniczać. Wypychanie kobiet z aktywnego społeczeństwa (tu poprzez niski wiek emerytalny) przedstawiane jest jako przywilej, „dar” od mężczyzn dla kobiet. W praktyce oznacza to na ogół chęć, by możliwie szybko zniknęły z rynku pracy i wróciły do swoich „naturalnych” zajęć.

Oczywiście, nie jest to tak wyrażane. Ale praktycznie wszystkie argumenty za niższym minimalnym wiekiem emerytalnym kobiet sprowadzają się do tego, żeby ten „dar” dla nich utrzymać.

Jeśli społeczeństwo uważa, że jakieś elementy życia kobiet powinny być wsparte, to należy to uczynić, ale wcześniejsze usunięcie kobiet z aktywnego życia nie ma z tym nic wspólnego. Lepiej pomóżmy jako społeczeństwo przez dbałość o dostępność różnego rodzaju usług społecznych, których brak obciąża szczególnie kobiety, ewentualnie wspierajmy je transferami w okresie aktywności zawodowej, gdy ta aktywność jest utrudniona np. przez macierzyństwo. Jednak wcześniejsza dezaktywizacja nie ma z tym logicznego związku.

Ktoś mógłby sugerować, że dezaktywizacja kobiet – potencjalnych babć mogących zajmować się wnukami – pomoże zwiększyć dzietność. Ale takiego twierdzenia nie da się obronić. Wystarczy spojrzeć na dane. W społeczeństwach, w których kobiety wcześnie przechodzą na emeryturę, nie rodzi się więcej dzieci. Najlepszym przykładem jest tu, niestety, Polska.

Pięć argumentów za zrównaniem wieku emerytalnego

W świetle tego, co powyżej, argumenty za zrównaniem minimalnego wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn są właściwie niepotrzebne. Nie ma bowiem powodu, by był on różny. Dla porządku wymienię jednak kilka kluczowych:

  1. Obecny polski powszechny system emerytalny jest w pełni przejrzysty. Można w nim łatwo dostrzec, jak bardzo niekorzystne jest przechodzenie na emeryturę przez kobiety wcześniej niż przez mężczyzn.
  2. Niższy minimalny wiek emerytalny nie zmusza kobiet do dezaktywizacji zaraz po jego osiągnięciu. To prawda, jest to jednak furtka dla pracodawców, którzy chcą się pozbyć części załogi, by to były raczej kobiety. Niższy wiek emerytalny zwiększa niepewność ich zatrudnienia.
  3. Niższy wiek emerytalny tworzy zachętę dla kobiet do skorzystania z niego. Świadomość, że to może być dla nich niekorzystne, na ogół przychodzi dopiero po podjęciu takiej decyzji, która na resztę życia skazuje je na emerytury niższe niż emerytury mężczyzn.
  4. Kobiety zarabiają średnio mniej niż mężczyźni. Wynika to z szeregu przyczyn. Jedną z nich – raczej niezauważaną – jest niższy minimalny wiek emerytalny. W wieku, powiedzmy, 50+ kobiety są często postrzegane jako osoby, które relatywnie niedługo, wcześniej niż mężczyźni, przejdą na emeryturę. Zakłada się, że kobieta w takim wieku myśli już głównie o emeryturze, a zaraz na nią faktycznie przejdzie. Nawet kobieta, która chce się dalej rozwijać zawodowo i pracować dużo dłużej niż do tego wieku, będzie na ogół potraktowana zgodnie z tym założeniem. W praktyce znaczy to, że trudniej jej będzie awansować, rzadziej będzie kierować zespołami innych pracowników – no bo „jest na wylocie”. Także dlatego wyższe stanowiska obsadzone są głównie przez mężczyzn. Na skutek tego kobieta w końcowym, choć niekoniecznie krótkim okresie aktywności będzie zarabiać mniej niż mężczyzna o podobnych kwalifikacjach i potencjale. W zaawansowanym okresie aktywności zawodowej zarabia się często, może nawet na ogół, więcej niż we wcześniejszych okresach. Wpływ omawianego efektu na różnice płacowe może być więc znaczny.
  5. Jeśli kobieta – w sumie dotyczy to także mężczyzn – po prostu chce z jakiegoś powodu wcześniej zakończyć aktywność ekonomiczną, to oczywiście może to zrobić. System emerytalny w tym nie przeszkadza. Rzecz w tym, że oznacza to wcześniejsze korzystanie ze swoich oszczędności w powszechnym systemie emerytalnym, czyli wykorzystanie w wieku 60+ tych środków, których potem będzie za mało w wieku 80+. A które będą wtedy może bardziej potrzebne.

Wiek emerytalny nie jest już parametrem fiskalnym

Wiek emerytalny w większości systemów emerytalnych jest (w Polsce był w zlikwidowanym 25 lat temu poprzednim systemie) jednym z najważniejszych parametrów fiskalnych. Jego podniesienie jest w takich systemach bardzo ważne dla finansów publicznych.

W obecnym polskim systemie wiek emerytalny (teraz już minimalny wiek emerytalny, a to nie to samo) jest elementem polityki społecznej. Jego podniesienie jest celem tej polityki, choć nie zawsze jest tak postrzegane. Dla finansów publicznych jest to obecnie dużo mniej ważne niż dawniej. Natomiast jego podniesienie to poprawa sytuacji materialnej osób starszych. Dotyczy to szczególnie kobiet, bo ich obecny niski wiek dezaktywizacji to nieszczęście.

Autorem tekstu jest profesor Marek Góra, wykładowca SGH, który zaprojektował (wraz z Michałem Rutkowskim) funkcjonujący obecnie w Polsce (od 1999 r.) system emerytalny oparty na przejrzystej indywidualnej wymianie międzypokoleniowej.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *