Danuta Walewska
Reklama
Linie airBaltic poinformowały, że nie będą w stanie obsłużyć 4 670 rejsów w sezonie letnim 2025. Jako powód podają „nieoczekiwane opóźnienia i przeciągające się serwisowanie silników przez Pratt&Whitney”. Z kolei Amerykanie poinformowali, że „wiele” maszyn airBaltic musi pozostać na ziemi w 2025 roku z powodu braku silników. W efekcie Łotysze byli zmuszeni do zamknięcia 19 kierunków i ograniczenia częstotliwości lotów na kolejnych 21.
Reklama
Linia lotnicza airBaltic zrzuca winę na producenta silników Pratt&Whitney
„Niestety jest tak, jak w przypadku wielu innych linii lotniczych, że zmagamy się z ograniczeniami, na które nie mamy wpływu. Chodzi tutaj o globalne łańcuchy dostaw i kłopoty z serwisem” — czytamy w informacji przewoźnika. Firma dodaje, że oczywiście zaopiekuje się pasażerami, którzy ucierpią z powodu tych niedogodności. Już teraz jest gotowa do zwrotu pieniędzy za bilety wykupione na loty, które się nie odbędą.
W swoich najlepszych czasach airBaltic obsługiwał 130 kierunków z lotnisk w Rydze, Tallinie, Wilnie, Tampere, a w sezonie także z Gran Canarii. Latał stamtąd nie tylko po Europie, ale i na Bliski Wschód, do Afryki Północnej i na Kaukaz.
Kto jest winien? Zmiany personalne w airBaltic mogą być nieuniknione
Sytuacja jest nie do zaakceptowania przez rząd łotewski, który otwarcie obwinia prezesa i dyrektora generalnego airBaltic, Martina Gaussa. Łotewski minister gospodarki Viktors Valainis otwarcie domaga się dymisji Gaussa, a minister transportu Kaspars Briskens wnioskuje o konieczność zmian w radzie nadzorczej przewoźnika.
Reklama Reklama
Niemiecki menedżer Martin Gauss, który wcześniej pracował dla British Airways (nadal ma ważną licencję pilota na B737) i upadłego węgierskiego Malevu, odpiera wszystkie zarzuty i nie ukrywa, że godzą one bezpośrednio w przewoźnika. A zapytany przez dziennikarza publicznej łotewskiej telewizji o sugerowane przez łotewskie władze zmiany w zarządzie airBaltic powiedział: — No cóż. Podczas mojej dotychczasowej kadencji wielu polityków przyszło i odeszło.
Gauss podkreślił po raz kolejny, że problem z opóźnieniami w serwisowaniu silników P&W, jest poza jego kontrolą, oraz że to Amerykanie nie dotrzymują terminów.
Inna sprawa, że o opóźnieniach Gauss wiedział już w połowie grudnia 2024 roku, a o kłopotach poinformował dopiero teraz, na początku stycznia.
Czy umowa z Lufthansą jest korzystna?
Firma airBaltic ma w swojej flocie 46 maszyn A220-300 i byłaby w stanie obsłużyć nimi wszystkie połączenia zaplanowane na lato 2025. Problem jednak w tym, że większość z nich — i to ze sprawnymi wyremontowanymi silnikami — została wynajęta, wraz z załogami, Lufthansie na następne trzy lata. Takie rozwiązanie Gauss uznał za korzystniejsze finansowo, co jest szczególnie ważne w sytuacji, gdy airBaltic jest potężnie zadłużony, głównie z powodu kryzysu spowodowanego przez pandemię COVID-19. Ale Łotysze, a także Estończycy, bo po upadku estońskiej Nordiki, airBaltic stał się główną linią obsługującą ten rynek, mają o to żal. Uważają, że powiązania z Lufthansą są dla Gaussa ważniejsze, niż obsługa własnego rynku.
Gauss podkreślił, że w żadnym razie nie zamierza ubiegać się o pomoc publiczną. O tym jednak nie jest przekonany przewodniczący rady nadzorczej airBaltic, Klavs Vasks. Jego zdaniem przewoźnik nie będzie w stanie sprostać obsłudze długu i zastrzyk nowego kapitału będzie niezbędny. Oczywiście, jeśli zgodzi się na to Komisja Europejska.
Na rynku już pojawiły się spekulacje, że osłabiony airBaltic może stać się kolejnym celem Lufthansy w lotniczej konsolidacji europejskiej.