Wojna na Ukrainie trwa. Ale Ukraińcy chcą otworzyć lotniska

Wojna Na Ukrainie Trwa Ale Ukraincy Chca Otworzyc Lotniska Aa69ee2, NEWSFIN

Port lotniczy Lwów im. Daniela Halickiego – międzynarodowy port lotniczy położony 6 km od centrum Lwowa

Foto: Adobe Stock

Danuta Walewska

Reklama

Przewoźnicy mają dużo zastrzeżeń wobec tych planów. Ukraińcy wierzą jednak, że uda się to już w 2025 roku.

Reklama

Mało tego. Ukraińskie linie Supernova Airlines, właśnie otrzymały od regulatora rynku w tym kraju zgodę na wykonywanie lotów z pasażerami z Kijowa i Lwowa do czeskiej Pragi. Miałoby to być po 7 rotacji tygodniowo z Kijowa i Lwowa. Oczywiście wówczas, gdy przestrzeń powietrzna zostanie otwarta.

Ten ruch jest jednak wyłącznie psychologiczny, ponieważ jest to zezwolenie handlowe, a nie operacyjne.

Supernova ma już licencję Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) na wykonywanie lotów czarterowych do krajów UE. Linia ma zresztą wielkie plany, bo chciałaby jak najszybciej otworzyć połączenia z Ukrainy do USA i Chin. Jak na razie ma tylko 2 samoloty – jeden ATR i jeden B737-8 – odpowiednie do wykonywania połączeń krótko i średniodystansowych.

Reklama Reklama

— Supernova rzeczywiście ma licencję na wykonywanie regularnych lotów. I niektóre media zrozumiały to, jako potwierdzenie, że część naszej przestrzeni została otwarta, ale to nie jest prawda. I Supernova nie może jeszcze wykonywać połączeń. Pod względem bezpieczeństwa sytuacja na naszym niebie nie pozwala na loty pasażerskie. Przestrzeń nad Ukrainą jest nadal zamknięta — tłumaczył sytuację ukraiński wiceminister odbudowy, Timur Tkaczenko.

Ze Lwowa do polskiej granicy jest 7 minut lotu

Prezes lotniska we Lwowie, Tetyana Romanovska przypomniała podczas konferencji ACI Europe w Stambule, że przed wojną jej port odnotowywał ogromne sukcesy, a ruch rósł o 50-60 proc. rocznie. Latał tam LOT. A Ryanair i Wizz Air tuż przed rosyjską inwazją informowały o rozwoju swoich baz. Ryanair miał tam zbazowane 3 samoloty, Wizz Air aż 6. — Zobaczcie na mapie — apelowała Tetyana Romanowska. – Zachodnia część Ukrainy jest oddalona od granicy z Polską jedynie o 7 minut lotu. To dlatego tak ciężko pracujemy nad tym, żeby doszło do otwarcia naszej przestrzeni dla lotnictwa cywilnego jeszcze przed końcem działań wojennych – dodała.

Według ICAO (Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego), agendy ONZ zajmującej się opracowywaniem i wdrażaniem międzynarodowych przepisów regulujących bezpieczeństwo międzynarodowej żeglugi powietrznej Ukraina dokonała już wszystkich niezbędnych ocen ryzyka oraz przygotowała model operacyjny do potencjalnego otwarcia przestrzeni powietrznej. Te plany i dokumenty muszą jeszcze być uzgodnione z innymi regulatorami rynku lotniczego — EASA, amerykańską FAA, Eurocontrolą i IATA.

Wiadomo również, że musiałby powstać system obrony powietrznej, który na kijowskim Boryspolu i we Lwowie byłby w stanie zabezpieczyć infrastrukturę operacji lotniczych. Realizacja tych planów nie będzie możliwa bez wsparcia finansowego ze strony Unii Europejskiej. Ukraińcy wyliczyli swoje potrzeby na ok 1,7 mld euro.

Ukraińscy pasażerowie nie zniknęli

Przed rosyjską inwazją w Ukrainie było 28 lotnisk z certyfikatami, z czego operacyjnych – 14. Sześć z nich miało 98 proc. udziału w rynku — kijowskie Boryspol i Żuliany, Lwów, Odessa, Charków i Zaporoże. — Niestety część z ich została zniszczona. Ale kiedy skończy się wojna, w czterech z nich przywrócimy ruch tak szybko, jak to tylko będzie możliwe – zapewnił Aleksander Kawa, ukraiński wiceminister finansów podczas konferencji ACI Europe. Przyznał jednocześnie, że mogą być problemy z personelem, ponieważ z powodów finansowych musiało dojść do „optymalizacji zatrudnienia”.

Reklama Reklama

Podkreślił, że ukraińscy pasażerowie nie zniknęli, tylko zaczęli podróżować z innych lotnisk. Stąd właśnie wziął się w 2023 roku wzrost o 52 proc. ruchu w słowackich Koszycach, o 40 proc. w Rzeszowie i 15 proc. w rumuńskich Jassach. — Oczekujemy, że w ciągu tylko 3 lat ruch na naszych lotniskach sięgnie poziomy sprzed wojny — mówił ukraiński minister.

Odpowiedzi ze strony przewoźników nie są już takie optymistyczne

Z zagranicznych linii lotniczych najbardziej zaangażowaną w Ukrainie linią był Wizz Air. Wojna zastała Węgrów z trzema airbusami A320 na lotniskach w Kijowie i Lwowie. Jeden z nich, ten ze Lwowa, udało się ewakuować, przeleciał bardzo nisko z wyłączonym transponderem i bezpiecznie wylądował w Katowicach. Pozostałe dwa stoją z wymontowanymi silnikami.

O szybkim powrocie na ukraińskie lotniska prezes Wizz Aira, Jozsef Varadi mówi bardzo ostrożnie. — Nieustannie oceniamy sytuację. Nasza strategia jest zawsze długoterminowa i nigdy nie spekulujemy przygotowując nasze plany. Jak będziemy mieli coś do zakomunikowania zrobimy to — mówi teraz Jozsef Varadi.

W pierwszych miesiącach po wybuchu wojny prezes Ryanaira, Michael O’Leary zapowiadał, że będzie pierwszym, który powróci na Ukrainę i zbazuje tam nawet 30 samolotów na lotniskach we Lwowie, Kijowie i Odessie, by latać nimi do 25-30 miast europejskich. Teraz już tego entuzjazmu nie widać. — Oczekujemy, że uda nam się wrócić po 4- 6, może nawet po 8. tygodniach od chwili, kiedy niebo zostanie otwarte —mówił Michael O’Leary w czasie ostatniego pobytu w Polsce. — Moim zdaniem najlepszym sposobem na wsparcie Ukrainy jest powrót podróży lotniczych. Cały czas współpracujemy z EASA i FAA i zachęcamy do otwarcia przestrzeni powietrznej nawet, gdyby to miało być w ograniczonym zakresie, chociażby ograniczenie się do Kijowa i Lwowa— mówił O’Leary. To on ujawnił, że Ukraińcy przymierzają się do stworzenia „żelaznej kopuły” nad Lwowem i Kijowem, na wzór systemu obrony przeciwlotniczej chroniącej Tel Awiw.

Reklama Reklama

LOT także chciałby wrócić na Ukrainę. Przed rosyjską inwazją latał do Kijowa, Lwowa, Odessy, Charkowa, a także — wcześniej— do Zaporoża i Doniecka. — Zacznijmy od tego, że te lotniska muszą ponownie zostać certyfikowane. Nie ma takiej opcji, aby LOT tam wrócił, zanim przestrzeń powietrzna zostanie oficjalnie otwarta — mówi Krzysztof Moczulski, rzecznik LOT-u.

Władze Ukrainy ze zrozumiałych powodów od dawna szukają możliwości otworzenia lotnisk w zachodniej części kraju i Kijowa dla jakiegokolwiek komercyjnego ruchu lotniczego, ale dopóki trwa pełnoskalowa rosyjska inwazja, jest to bardzo mało prawdopodobne. Nawet jeśli Ukraina stworzyłaby system ochrony wzorowany na izraelskim, to jedynie zmniejszyłby on ryzyko.

— Leasingodawcy i ubezpieczyciele również nie wydaliby zgody na wykorzystywanie ich samolotów w Ukrainie — uważa Dominik Sipiński, ekspert rynku lotniczego z ch-aviation.

Jego zdaniem, być może umożliwiłoby to jakieś sporadyczne czartery, ale byłoby to na zasadzie niedawnych rejsów ewakuacyjnych z Bejrutu, a nie regularnych połączeń.

Reklama Reklama

— Nawet w Izraelu od rozpoczęcia inwazji na Gazę latają niemal wyłącznie linie izraelskie, które dostają olbrzymie gwarancje ubezpieczeniowe od państwa – mimo tego, że system ochrony jest znacznie lepszy niż ukraiński, a skala ataków na kraj minimalna w porównaniu ze skalą rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Więc władze w Kijowie mogłyby dać podobne gwarancje dla linii z tego kraju, takim jak Supernova czy Windrose, by latały np. ze Lwowa, ale to ciągle bardzo odległa perspektywa — uważa Dominik Sipiński.

Jedyne ukraińskie lotnisko, które może zostać otwarte dla ruchu znacznie szybciej, to Użhorod – pas startowy kończy się tam kilkadziesiąt metrów od granicy ze Słowacją i ukraińskie linie Motor-Sich Airlines nieustannie wykonują stamtąd czartery cargo. Ale to małe lotnisko o ograniczonych możliwościach operacyjnych.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *