Coraz bardziej nerwowo jest w rosyjskim lotnictwie cywilnym
Iwona Trusewicz
Reklama
Etiopski Urząd Lotnictwa Cywilnego (ECAA) odmówił rosyjskiej delegacji, która pod koniec lipca przybyła do Addis Abeby w celu rozmów dotyczących leasingu floty pasażerskiej, jak podaje portal Addis Insight. Urzędnicy ECAA wskazali, że nie mają kompetencji do nakazania krajowemu przewoźnikowi Ethiopian Airlines wydzierżawienia Rosji samolotów.
Reklama Reklama
Etiopskie linie nie złamią prawa
Mesfin Tasew Bekele, prezydent Ethiopian Airlines Group, zaznaczył, że spółka nie prowadziła żadnych merytorycznych negocjacji z Rosją w sprawie potencjalnej dzierżawy samolotów i nie osiągnięto żadnego porozumienia.
– Rosja znajduje się pod sankcjami USA, a Ethiopian Airlines ma silne więzi operacyjne i handlowe z Stanami Zjednoczonymi. Działamy w zgodzie z międzynarodowymi przepisami oraz prawem amerykańskim i nie jesteśmy gotowi podejmować ryzyka ich naruszenia – powiedział Tasew. Dodał również, że Ethiopian Airlines samodzielnie poszukują dodatkowych samolotów, aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na transport pasażerski i cargo.
Jak informuje szwajcarski magazyn branżowy „ch-aviation”, rosyjski przedstawiciel handlowy w Etiopii, Jarosław Tarasiuk, prowadził rozmowy z Etiopią na temat możliwego wynajmu samolotów, w tym załogi, serwisu i ubezpieczenia dla krajowych przewozów lotniczych. W ubiegłym roku rosyjscy urzędnicy zgłaszali podobne prośby do władz Kazachstanu, Kirgistanu, Kuwejtu i Kataru. Nie podano jednak żadnych szczegółowych informacji na temat jakichkolwiek konkretnych umów.
W międzyczasie sytuacja w rosyjskim lotnictwie cywilnym staje się coraz bardziej krytyczna. Nowe samoloty są pilnie potrzebne rosyjskim przewoźnikom, którzy po wybuchu wojny utracili możliwość nie tylko zakupu, ale również serwisowania posiadanych Boeingów i Airbusów. Te modele stanowią dwie trzecie rosyjskiej floty cywilnej i obsługują 90 proc. przewozów pasażerskich.