Prokuratura wszczęła śledztwo ws. wielkiego pożaru hali w Nowym Porcie w Gdańsku – informuje Radio Zet. Oględziny biegłych — mimo dogaszania — mają rozpocząć się już we wtorek. Postępowanie będzie prowadzone w kierunku sprowadzenia niebezpieczeństwa powszechnego.
Pożar hali magazynowej przy ul. Oliwskiej w Gdańsku Nowym Porcie (PAP, PAP/Marcin Gadomski)
Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku przekazała Radiu Zet, że prokurator odpowiedzialny za prowadzenie sprawy zdecydował, aby rozpocząć oględziny miejsca zdarzenia już we wtorek. Warto podkreślić, że nadal trwa dogaszanie pożaru. Jednak eksperci z dziedziny pożarnictwa będą pracować tam, gdzie będzie to możliwe i bezpieczne, przede wszystkim na terenach przylegających do hali.
Postępowanie będzie prowadzone w kierunku przestępstwa sprowadzenia niebezpieczeństwa powszechnego zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach – informuje Radio Zet.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: "Polacy kupują auta premium na potęgę" tego nie ma w żadnym kraju w Europie – Kamil Makula
Pożar hali w Gdańsku
W poniedziałek przed południem wiceminister Marchewka na platformie X napisał, że trwa dogaszanie pogorzeliska. „Po długiej walce służb z żywiołem, pożar hali w porcie w Gdańsku został opanowany” – zapewnił.
Dodał, że po pożarze hali, port wewnętrzny pozostaje zamknięty do odwołania. „Na wodzie rozstawione są zapory przeciwolejowe, aby uniknąć rozprzestrzeniania się zanieczyszczeń. Spływająca z miejsca pożaru woda i środek gaśniczy na bieżąco są zbierane przez separator” – wyjaśnił we wpisie. Przypomniał, że w pożarze nikt nie ucierpiał.
Pożar wybuchł w niedzielę w godzinach popołudniowych przy ul. Oliwskiej w gdańskiej dzielnicy Nowy Port. Ogień najpierw objął halę magazynową o powierzchni około 400 mkw. Później ogień rozprzestrzenił się i łącznie objął 6,5 tys. mkw.
Jak informował wcześniej oficer prasowy gdańskiej straży pożarnej kpt. Andrzej Piechowski, w środku były m.in. tworzywa sztuczne, tekstylia i węglowodory (oleje silnikowe i paliwa), które – jak oceniał – „stwarzały realne zagrożenie dla zdrowia i życia strażaków”.
Dodał, że uratowano drugą część hali i budynek sąsiadujący z pomieszczeniami biurowymi.