Przedsiębiorcy, którzy korzystali z pomocy finansowej w ramach Tarcz Antykryzysowych, mogą spodziewać się kontroli i decyzji ZUS ws. zwrotu otrzymanych pieniędzy — wynika z informacji portalu prawo.pl. ZUS reaguje na te doniesienia.
Wielka kontrola wypłat z tarczy antykryzysowej? ZUS zabiera głos (Adobe Stock, Longfin Media)
W wielu przypadkach pomoc otrzymały firmy, które nie powinny. Zdaniem prawników najbliższe lata to będą batalie sądowe — podał w czwartek serwis prawo.pl. Jak wynika z jego informacji, w każdym oddziale Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Polsce utworzono specjalne zespoły pracowników. Ich zadaniem jest kontrola wypłat pieniędzy w ramach Tarcz Antykryzysowych, a w szczególności świadczeń postojowych.
– Okazuje się, że jest mnóstwo błędów i mnóstwo informacji potwierdzających, że pieniądze nie powinny zostać przekazane z uwagi na niekompletną dokumentację czy podawane w nich nieprawdziwe dane. Automaty przyjmowały wnioski i automatycznie kierowały do wypłaty, jeśli wszystkie rubryki były wypełnione. Nie było natomiast ich merytorycznej kontroli – twierdzi informator serwisu prawo.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Skuteczna walka z inflacją? "Rząd przeszkadza"
ZUS odnosi się do całej sprawy
Do zarzutów odniósł się już ZUS. „System, który realizował w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych tarczę antykryzysową, działał poprawie i realizował pomoc zgodnie zobowiązującymi przepisami. Nie jest prawdą, że automat ZUS mylił się w przyznawaniu środków” – zapewnia rzecznik zakładu Paweł Żebrowski w przesłanym do naszej redakcji stanowisku.
„Od samego początku informowaliśmy, że ZUS ma obowiązek kontrolowania osób, które otrzymały pomoc od państwa. Zgodnie z przepisami, przy udzielaniu wsparcia zasadą było, że przyjmowanie wniosków odbywało się na podstawie oświadczeń przedsiębiorców. Dzięki temu ZUS mógł szybciej przyznać środki w czasie kryzysu wywołanego Covid-19″ – wyjaśnił rzecznik.
Paweł Żebrowski podkreślił też, że osoby, które wnioskowały o pomoc, biorą pełną odpowiedzialność za przekazane informacje w oświadczeniach. Dodał, że ZUS ma prawo sprawdzić te dokumenty w ciągu pięciu lat od wypłaty świadczeń, a do kontroli typowane są oświadczenia, gdzie istnieje duże ryzyko wprowadzenia urzędu w błąd. „Ponadto o możliwych nieprawidłowościach informują ZUS również sygnaliści. Niekiedy są to osoby, z którymi pracodawca zawarł umowy cywilnoprawne” – zaznaczył rzecznik.
Jak wskazał, w niektórych przypadkach, gdy ZUS miał informacje o tym, że mogło dojść do złamania prawa, była powiadamiana prokuratura.
Warto zaznaczyć, że pomoc wypłacana w ramach świadczenia postojowego to środki publiczne. Wnioski o postojowe to oświadczenia, które w założeniu opierają się na dużym zaufaniu do obywateli. To nie oznacza, że informacje podane w tych wnioskach nie będą analizowane – dodał rzecznik.
Podkreślił, że „dzięki wysiłkom pracowników ZUS udało się odzyskać miliony złotych publicznych pieniędzy”. Za przykład podał sytuację z Ostrowa Wielkopolskiego, gdzie przedsiębiorca fikcyjnie zatrudnił na zleceniu kilkaset osób, posiadających status studenta, i wyłudził ponad milion złotych. Za wyłudzenie świadczeń odpowiedział nie tylko przedsiębiorca, ale także kilkuset studentów. Tylko w tej sprawie Zakład odzyskał już milion złotych.
Nie jest prawdą również, że w ostatnim czasie w ZUS powstały supergrupy pracowników, którzy ręcznie weryfikują udzieloną pomoc. ZUS zakończył pilotażowy projekt, który ma pomóc oszacować ryzyka nadużyć. Dotyczy to również kwestii przekazywania fałszywych informacji do ZUS. Oddziały zostały oficjalnie zobowiązane do tego, aby nadal realizować ten projekt. Jego głównym zadaniem jest ochrona publicznych pieniędzy i walka z nieuczciwymi ludźmi, którzy próbują wyłudzić pieniądze z ZUS – zaznaczył rzecznik.