W bankach dzieje się coś dziwnego. Eksperci ostrzegają

W sektorze bankowym dzieje się coś niezwykłego, a nawet sami bankierzy przyznają, że okoliczności nie rozwijają się tak, jak by sobie tego życzyli. Pod koniec poprzedniego roku banki udzieliły mniej niż 600 zł pożyczek na każde 1000 zł depozytów, które otrzymały. Udzielenie pożyczki wymaga pewnego wysiłku. Ale co dzieje się z pozostałymi 400 zł? Banki inwestują tę kwotę w obligacje skarbowe lub bony pieniężne NBP i bez wysiłku osiągają znaczne zyski. Eksperci ostrzegają, że nasze ryzyko rośnie.

Zdjęcie

W Bankach Dzieje Si Co Dziwnego Eksperci Ostrzegaj Eff5a2c, NEWSFIN

Firmy nie zaciągają pożyczek, a banki zarabiają krocie. / 123RF/PICSEL Reklama

Bankierzy z humorem przypominają stare przysłowie: przyjmij depozyt w wysokości 3, pożycz 9, a o 15 spotkamy się na polu golfowym. Dostosujmy to. Przyjmijmy zero depozytów, kup obligacje za 5 (i więcej) i świętujmy całą noc. Upierają się, że tak nie jest. W końcu nie to jest naszym celem. Eksperci nazywają obecną sytuację zniekształceniem mechanizmu rynkowego alokacji kapitału . A banki przyznają, że nie są pewne, jak sobie z tym poradzić.

– (…) niebezpieczeństwo polega na tym, że rynkowy mechanizm alokacji kapitału ulega zniekształceniu. Relacja kredytów do depozytów wynosi około 60 proc. Nadmierna część oszczędności jest zamrażana w papierach skarbowych – stwierdził koordynator EKF, prof. Leszek Pawłowicz, podczas konferencji „Zarządzanie ryzykiem i kapitałem w bankach” zorganizowanej przez Europejski Kongres Finansowy.

Jakie ryzyko to pociąga za sobą? Zacznijmy od rozważenia, do czego, przynajmniej w teorii, służą banki . Osoby fizyczne deponują tam swoje środki (ponieważ tylko banki są upoważnione do przyjmowania depozytów), aby zapewnić sobie bezpieczeństwo, mieć natychmiastowy dostęp i ostatecznie zachować wartość swoich pieniędzy w czasie. To właśnie tego ostatniego wymogu banki nie spełniają. Jeśli masz pieniądze w banku , to „podobnie jak w banku” tracą one na wartości.

Reklama

Podstawowym źródłem depozytów dla polskich banków są gospodarstwa domowe. Posiadają one blisko 1,4 bln zł w bankach, co stanowi ponad 70 proc. całkowitych depozytów.

Z blisko 2 bilionów depozytów sektora niefinansowego w bankach (wliczając przedsiębiorstwa i podmioty niekomercyjne), blisko dwie trzecie (ponad 1,3 biliona zł) stanowią depozyty bieżące. To pieniądze , za które banki nie płacą ani grosza . Banki otrzymują od gospodarstw domowych prawie 1,2 biliona zł „za darmo”. Rekompensują natomiast depozyty terminowe. W depozytach terminowych całego sektora niefinansowego jest ponad 600 mld zł, a od gospodarstw domowych – mniej niż 182 mld zł.

Jakiemu celowi służą banki?

Przyjrzyjmy się ponownie funkcji banków. Akceptują depozyty, aby ułatwić pożyczki. Ten proces nazywamy alokacją kapitału. Banki powinny alokować go tam, gdzie może być najskuteczniej wykorzystany. Posiadają narzędzia niezbędne do oceny ryzyka i zwrotów z zainwestowanych funduszy. Są ekspertami w tej dziedzinie. Dlatego bankierzy twierdzą, że wspierają gospodarkę. A jednak tak nie jest.

Kredyty bankowe , mimo że pod koniec ubiegłego roku wykazały pewne zmiany, pozostają w stagnacji. Tymczasem stopa inwestycji w Polsce jest jedną z najniższych w całej Unii Europejskiej od 2016 r., a polska gospodarka stoi w obliczu znacznych potrzeb inwestycyjnych, jeśli chce utrzymać międzynarodową konkurencyjność.

Inwestycje są na horyzoncie i wkrótce będą wymagały finansowania. W latach 2025-2030 na sfinansowanie inwestycji w transformację energetyczną potrzeba będzie ok. 400 mld zł, a w dalszej perspektywie 1,7 bln zł (…) Nawet uwzględniając KPO, potrzebujemy zabezpieczyć ponad 250 mld zł – twierdzi Piotr Jabłoński, Dyrektor Zarządzający Pionu Współpracy Zagranicznej Banku Gospodarstwa Krajowego.

Polska gospodarka ryzykuje utratę konkurencyjności, ponieważ przez dziesięciolecia nasz szybki wzrost zależał od wzrostu wydajności pracy. Teraz, gdy populacja się starzeje, gospodarka wymaga inwestycji kapitałowych. Musi przejść szybką modernizację energetyczną i cyfrową, a praca ludzka musi być coraz częściej zastępowana przez maszyny.

– Wartość dodana w eksporcie rośnie w Polsce znacznie szybciej niż wartość absorbowana w kraju, więc uzależnienie od popytu zewnętrznego będzie coraz większym wyzwaniem (…) rynek zagraniczny rozwija się znacznie wolniej niż rynek polski – zauważa Geoff Gottlieb, stały przedstawiciel Międzynarodowego Funduszu Walutowego na Europę Środkową, Wschodnią i Południowo-Wschodnią.

– Imigracja i większy udział w rynku pracy nie zniwelują luki w zatrudnieniu, jaka powstała w wyniku zmian demograficznych (…), co powoduje presję na konkurencyjność cenową (…) Polska nie jest już tanim miejscem produkcji i usług – dodał.

Brak popytu na kredyty

Bankierzy odpowiadają na to, mówiąc – chętnie udzielilibyśmy pożyczek , ale nie ma popytu. Przedsiębiorcy w ogóle nie ustawiają się w kolejce.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *