– Moim zdaniem w pierwszej kolejności trzeba doprowadzić do uwolnienia ziemi tak, aby wszyscy ci, którzy chcą budować, nie musieli starać się o to latami – powiedział typowany na nowego ministra rozwoju Krzysztof Hetman, pytany w TOK FM o kredyt 0 procent.
Krzysztof Hetman (East News, Krzysztof Radzki)
Rząd premiera Mateusza Morawieckiego w miniony piątek przyjął projekt noweli ustawy o pomocy państwa w oszczędzaniu na cele mieszkaniowe. Po zmianach, limit budżetu na program „Bezpieczny kredyt 2 proc.” w 2024 r. może wynieść ponad 1,8 mld zł w stosunku do obecnie obowiązującego limitu 941 mln zł – podała kancelaria premiera w komunikacie.
Krzysztof Hetman: ws. kredytu 0 procent potrzeba konsensusu
Pytany o przyszłość rozwiązania poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Krzysztof Hetman zwrócił uwagę, że w umowie koalicyjnej nie jest napisane wprost, które z propozycji na pewno wejdą w życie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Ministerstwa nikt nie chce, lista zadań "puchnie". "Państwo abdykowało w tej sprawie"
Kredyt 2 proc. spowodował dwie rzeczy. Po pierwsze ogromne zainteresowanie tym kredytem sprawiło, że zabrakło środków i stąd decyzja rządu pana premiera Morawieckiego, aby tych pieniędzy do tego programu dołożyć. Ale z drugiej strony, trzeba pamiętać o tym, o czym mówią wszyscy eksperci, że na rynku te mieszkania gwałtownie podrożały, więc efekt jest taki, że z jednej strony Polacy mają dostęp do ciekawej formy finansowania, ale z drugiej strony to, co zaoszczędzą na formie finansowania, oddadzą w cenach mieszkań, które wystrzeliły – mówił na antenie TOK FM Hetman, który według medialnych doniesień ma zostać nowym ministrem rozwoju i technologii.
Dopytywany o proponowany przez lidera opozycji Donalda Tuska kredyt 0 proc., wskazał, sejmowa większość „musi znaleźć dobry konsensus”. – To jest system naczyń połączonych. Moim zdaniem w pierwszej kolejności trzeba doprowadzić do uwolnienia ziemi tak, aby wszyscy ci, którzy chcą budować, nie musieli starać się o to latami i aby nie musieli kupować ziemi po wysokich stawkach, bo później płacą za to konsumenci – stwierdził.