Grupowe zwolnienia w Rafako. Pracownicy rozgoryczeni. „Taki zakład nie powinien zniknąć”

– Agencja Rozwoju Przemysłu deklaruje chęć ratowania zakładu, ale usłyszeliśmy, że potrzebują więcej czasu. Problem polega na tym, że my tego czasu nie mamy – tak Marek Langer, pracownik i szef związkowców w Rafako komentuje sytuację w firmie, w której właśnie ruszyły grupowe zwolnienia.

Rafako rozpoczęło proces zwolnień grupowych (EAST_NEWS, WAWOK/REPORTER)

Syndyk masy upadłościowej Rafako ogłosił rozpoczęciu procesu zwolnień grupowych, które dotkną niemal 700 pracowników. Decyzja jest następstwem ogłoszenia upadłości spółki specjalizującej się w produkcji bloków energetycznych. Proces redukcji zatrudnienia ma zakończyć się do końca lutego tego roku, choć okresy wypowiedzenia mogą trwać do końca maja.

Po dwumiesięcznych konsultacjach ze związkami zawodowymi, które rozpoczęły się w listopadzie 2024 roku, nie udało się wypracować wspólnego stanowiska ws. warunków zwolnień grupowych. Syndyk samodzielnie ustalił regulamin zwolnień, określając maksymalną liczbę zwalnianych pracowników na 699 osób (ostateczna liczba może być mniejsza). To niemal wszyscy członkowie załogi.

Spółka od dłuższego czasu borykała się z problemami finansowymi. We wrześniu 2024 roku firma złożyła wniosek o upadłość, a w październiku sąd w Gliwicach podjął decyzję o zabezpieczeniu majątku przedsiębiorstwa poprzez powołanie tymczasowego nadzorcy sądowego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Lewica o drożyźnie i cenach prądu. Trela uderza w PiS: To są zapóźnienia z 8 lat

Związkowcy i pracownicy rozgoryczeni: jak można?

Marek Langer, przewodniczący NSZZ Pracowników Zakładów Pracy „Rafako” i pracownik fabryki, w rozmowie z money.pl nie ukrywa rozgoryczenia po ogłoszenia zwolnień grupowych.

Jesteśmy głęboko zawiedzeni tym, co właśnie spotkało pracowników Rafako. Nasze rozczarowanie wynika z tego, że bardzo liczyliśmy na pomoc, szczególnie po wcześniejszych deklaracjach ze strony Agencji Rozwoju Przemysłu – mówi na wstępie.

Związkowiec wyjaśnia, że dopóki spółka była prywatna, brak możliwości pomocy ze strony państwa był w pewnym stopniu zrozumiały. – Po ogłoszeniu upadłości pojawiły się deklaracje, że Agencja Rozwoju Przemysłu będzie prowadziła rozmowy z syndykiem w sprawie przejęcia lub wydzierżawienia Rafako w celu utrzymania miejsc pracy i funkcjonowania zakładu – kontynuuje Langer.

O tych rozmowach pisaliśmy kilka tygodni temu. „W najbliższym czasie zarząd ARP zaprosi do rozmów syndyka Rafako celem rozpoczęcia rozmów i ustalenia dalszych kroków” – zapowiadała Agencja w komunikacie przesłanym money.pl pod koniec grudnia. Związkowcy nie są jednak zadowoleni z efektów.

Rozmowy się toczą. ARP deklaruje chęć i wolę ratowania zakładu, ale na ostatnim spotkaniu usłyszeliśmy, że potrzebują więcej czasu. Problem polega na tym, że my jako zakład i pracownicy tego czasu po prostu nie mamy – podkreśla Marek Langer.

Głównie z tego względu syndyk zdecydował o rozpoczęciu zwolnień grupowych. – Procedura ruszyła, bo jest nieuchronna. Czy uważam, że to jest właściwe? Absolutnie nie, ta sytuacja nie jest w porządku już od dłuższego czasu – twierdzi Langer.

Nie było zgody, by dług zamienić na akcje

Zakład o takich kompetencjach i potencjale nie powinien zniknąć z mapy gospodarczej Polski. Uważamy, że bardziej racjonalnym podejściem byłoby jego ratowanie, tym bardziej że po ogłoszeniu upadłości istnieje możliwość wydzierżawienia lub nawet kupienia zakładu za stosunkowo niewielkie pieniądze, można powiedzieć, że za bezcen. Co istotne, zakład jest obecnie wolny od obciążeń – argumentuje Marek Langer.

Związkowiec wyjaśnia, że wcześniejsze próby ratowania spółki napotykały na szereg przeszkód.

– Kiedy funkcjonowaliśmy jako spółka akcyjna, którą trzeba było ratować, mieliśmy do czynienia z ogromnym zadłużeniem. Sytuację komplikował brak zgody głównego akcjonariusza na zamianę długu na akcje. Wszystko było obwarowane różnymi żądaniami, na które wierzyciele nie chcieli przystać. W skrócie: nie było zgody na konwersję zadłużenia na akcje – przypomina nasz rozmówca.

„Może nie być czego ratować”

Langer podkreśla, że Rafako bardzo trudno będzie przywrócić kiedykolwiek do funkcjonowania.

Patrzę na tę sytuację nie tylko jako pracownik, ale również z perspektywy obywatelskiej, zwykłego szarego człowieka. Myślę, że wielu ludzi zdaje sobie sprawę, że ten zakład jest zbyt cenny, aby pozwolić mu w ten sposób zniknąć z rynku. To nie mury stanowią o wartości firmy. Najważniejsze są kompetencje ludzi pracujących w zakładzie. Jeżeli zostają właśnie wręczane wypowiedzenia, te kompetencje odchodzą wraz z pracownikami. Słyszymy, że ARP planuje ratować firmę za miesiąc, dwa czy trzy. Powtórzę: po tak długim czasie może już nie być kogo i czego ratować – twierdzi.

Szef związkowców nie kryje też rozczarowania z innego powodu. – Rafako mogło spełnić swoją rolę w procesie transformacji energetycznej. Myślę, że jako jedna z nielicznych firm w Polsce mieliśmy ku temu kompetencje, możliwości, ludzi. Skończyło się, jak się skończyło. Nie jesteśmy szczęśliwi z takiego zakończenia. Trudno oczekiwać, że ludzie będą czekać na bezrobociu, aż Rafako wznowi działalność. Każdy potrzebuje źródła utrzymania – podkreśla.

Zapytany o bieżące sprawy finansowe i przyszłość zakładu Marek Langer wyjaśnia sytuację pracowników. – Jeśli chodzi o pensje za grudzień, czekamy na drugą część wypłaty z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Pierwszą część wypłacił już syndyk – wylicza.

Po tym, jak Rafako nie zdołało osiągnąć porozumienia z wierzycielami ws. zamiany długów na akcje, pozyskanie zewnętrznego finansowania i realizacja nowych zamówień stały się praktycznie niemożliwe. Sytuację pogorszyło zerwanie mediacji przez JSW Koks i wykorzystanie przez tę spółkę 20 milionów złotych z kaucji gwarancyjnej.

W grudniu 2024 roku pojawiły się spekulacje o możliwym planie ratunkowym ze strony rządu. Z doniesień medialnych wynikało, że rozważano scenariusz podobny do przypadku Huty Częstochowa, gdzie państwowy Węglokoks wydzierżawił majątek przedsiębiorstwa z zamiarem jego późniejszego wykupu. Zarząd Rafako zdementował jednak informacje o prowadzeniu rozmów z rządem lub Agencją Rozwoju Przemysłu.

Rafako znika z giełdy

Uprawomocnienie się postanowienia o upadłości oznacza automatyczne wycofanie akcji spółki z GPW. Większościowy pakiet akcji znajduje się obecnie w rękach obligatariuszy upadłej spółki PBG. Problemy Rafako są znane od lat. Firma borykała się z problemami w realizacji kontraktów.

Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *