W ciągu niemal miesiąca WIG20 stracił 6% swojej wartości. Sytuacja nieco się poprawiła dzięki udanemu startowi pierwszej sesji tego tygodnia. Po raz kolejny widać, jak silnie warszawska giełda reaguje na wydarzenia polityczne oraz wyniki wyborów, co jest również związane z tym, że spółki Skarbu Państwa stanowią aż 23% kapitalizacji WIG20.
/123RF/PICSEL
- Eksperci analizy technicznej ostrzegają, że jeśli WIG20 nie utrzyma wsparcia na poziomie 2650 punktów, to grozi mu znacząca korekta spadkowa
- Obecnie słabym ogniwem GPW są banki. Potwierdza się stara zasada, że „bez banków na polskiej giełdzie nie ma hossy”
- Walorem warszawskiej giełdy są wyniki finansowe spółek za pierwszy kwartał 2025 roku. Firmy z WIG20 odnotowały wzrost zysków netto o 12% w porównaniu do roku ubiegłego
Ostatnie tygodnie, licząc od połowy maja, są niekorzystne dla WIG20. Główny indeks warszawskiej giełdy w tym czasie zmagał się z wysokim napięciem politycznym związanym z pierwszą i drugą turą wyborów prezydenckich. Dodatkowo, zdaniem rynków, zwycięstwo Karola Nawrockiego wprowadza wielką niewiadomą do polskiej gospodarki. Lokalny szczyt WIG20 w okolicach 2900 punktów został osiągnięty 12 maja. Dziś wskaźnik ten spadł do około 2730 punktów. Z sześciu sesji, które miały miejsce po wyborze nowego prezydenta, tylko dwie były korzystne dla głównego wskaźnika GPW.
Reklama
Banki osłabiają całą GPW
Wszyscy uczestnicy rynku uważnie obserwują również trajektorię wskaźnika WIG-Banki. Od 12 maja ten wskaźnik spadł z niemal 17 100 do 15 550 punktów. Warto przypomnieć, że zgodnie z powszechną opinią, „na GPW nie ma hossy bez banków”. Hossa to termin, który obecnie nie znajduje zastosowania na warszawskiej giełdzie. Bardziej prawdopodobne jest, że można uwierzyć w słuszność maksymy: „Sprzedaj w maju i uciekaj na wakacje”.
Akcje PKO BP straciły w ciągu ostatnich trzech miesięcy kilkanaście procent. Lider polskiego sektora bankowego ma kilka powodów, by być niedocenianym. Po tym, jak PZU i Bank Pekao podpisały memorandum o współpracy w celu ewentualnej fuzji, inwestorzy zaczęli obawiać się osłabienia pozycji rynkowej PKO BP. Wszyscy polscy banki odczuwają negatywne skutki perspektywy cyklu obniżek stóp procentowych. Rynek przewiduje, że NBP obniży stopy o 75 punktów bazowych do końca 2025 roku, co negatywnie wpłynie na marże odsetkowe banków.
Jednak na postrzeganie całego sektora bankowego negatywnie wpłynęła w piątek 6 czerwca wypowiedź marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który zamierza wpisać podatek od nadmiarowych zysków banków (tzw. windfall tax) do umowy koalicyjnej, którą renegocjują partie tworzące rząd. Marszałek stwierdził, że będzie to danina od „manny z nieba”. Hołownia zastrzegł, że jeśli banki przerzucą koszt podatku na klientów, jego partia (Polska 2050) zaproponuje powrót do wakacji kredytowych.
Eksperci szacują, że wprowadzenie podatku bankowego może obniżyć rentowność sektora o 15-20%, co przełoży się na ograniczenie akcji kredytowej. Szczególnie zagrożone będą kredyty dla małych i średnich przedsiębiorstw, które są fundamentem polskiej gospodarki.