Pochodzący z Holandii Luke Patrick Hoogmoed prowadzi na Instagramie popularne konto, na którym opisuje swoje podróże po Europie. Niedawno wziął na tapet Polskę i opublikował na swoim profilu fim zatytułowany: „Największe kulturowe wstrząsy dla człowieka Zachodu w Polsce”, a następnie wymienił, co go zdziwiło. Na liście znalazły się m.in. Żabki.
/Krzysztof Kaniewski /East News
Holender Luke Patrick Hoogmoed jest młodym podróżnikiem promującym w mediach społecznościowych budżetowe zwiedzanie Europy. Wskazówki i relacje dotyczące swoich podróży zamieszcza m.in. na Instagramie. Znalazło się tam kilka postów dotyczących Polski. Hoogmoed był w naszym kraju kilkakrotnie. Odwiedził m.in. Warszawę, która w jego opinii przypomina jego rodzimy Rotterdam, Gdańsk, Częstochowę, Katowice oraz Wrocław. Stolica Dolnego Śląska podbiła jego serce. „Wrocław jest dla mnie prawdopodobnie najbardziej romantycznym miastem w Europie” – stwierdził w jednym z wpisów turysta, zastanawiając się „dlaczego tak doskonałe miejsce, jest tak mało znane”. Katowice i Częstochowę uznał natomiast za nudne, ale docenił katowicki Nikiszowiec.
Reklama
Przeczytaj także: Kolejna nacja pokochała Zakopane. Szturmują sklepy i wykupują wszystko
Turysta z Holandii wypunktował, co zdziwiło go w Polsce
W jednym z nowszych postów Hoogmoed postanowił podzielić się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi podróży po Polsce. Wpis zatytułował: „Największe kulturowe wstrząsy dla człowieka Zachodu w Polsce”. Następnie wymienił w punktach, co go zdziwiło. Na pierwszym miejscu znalazły się krzesła zostawiane na noc w ogródkach restauracyjnych. „Polska jest tak bezpieczna, że mogą to robić. Nikt ich nie ukradnie ani nie zniszczy” – skomentował Holender.
„Ulice są super czyste. Nikt nie śmieci w Polsce, przynajmniej według mojej wiedzy. Szczególnie w Warszawie można jeść z ulic” – stwierdził w drugim punkcie. „Wszystko jest zamknięte w niedzielę. Polska jest krajem chrześcijańskim, więc nie spodziewaj się, że będziesz mógł robić zakupy w niedzielę. Chyba tylko Żabki są otwarte…” – napisał w kolejnym turysta.
„Żabka co 10 metrów” i imieniny
„Żabka co 10 metrów. Polska wersja 7/11 (amerykańska sieć mini delikatesów – przyp. red.), jak sądzę” – czytamy w piątym punkcie. Hoogmoed polecił również swoim obserwatorom, by będąc w Żabce, spróbowali hot-dogów.
Holender zauważył także, że w Polsce huczniej obchodzi się imieniny od urodzin. „Zazwyczaj urodziny są obchodzone bardziej kameralnie, podczas gdy imieniny są bardziej uroczyste” – stwierdził. W szóstym punkcie wyznał, że polski jest dla niego kompletnie niezrozumiały, a podczas swoich podróży nauczył się tylko: „proszę”, „dziękuję”, „dzień dobry” i „jednego hot-doga”. Listę zamyka punkt dotyczący polskiej dumy. „Polacy są bardzo dumni ze swojego kraju. To coś, czego możemy się uczyć na Zachodzie” – zakończył Holender.